Prezes zarządu Kompanii Węglowej Mirosław Taras, na którego bardzo liczę, przewiduje, że Kompania Węglowa może odzyskać rentowność za 2-3 lata. Mam jednak co do tego fundamentalne wątpliwości - przyznaje w rozmowie z Trybuną Górniczej socjolog prof. MAREK S. SZCZEPAŃSKI.
Jak ocenia Pan sytuację w Kompanii Węglowej?
Jest krytyczna. Jednak problem nie dotyczy tylko Kompanii Węglowej, ale całej branży górniczej. Katowicki Holding Węglowy i Jastrzębska Spółka Węglowa również sygnalizują problemy. Największy problem dotyczy mimo wszystko Kompanii Węglowej, zatrudniającej prawie 55 tys. pracowników. A gdyby dodać do tego uczące się dzieci, niepracujące żony i kooperantów, to robi się nam grubo ponad 150 tys. osób żyjących na niewielkiej przestrzeni. To, co mnie uderza, to fakt, że przecież od wielu miesięcy było wiadomo, że w Kompanii Węglowej źle się dzieje. Tymczasem premier Donald Tusk kilkakrotnie odwiedzał Śląsk, ale z tych wizyt niewiele wynikło. Daleki jestem od interwencjonizmu państwowego, jednak spodziewałem się nie spektakularnych wizyt pana premiera, tylko ciężkich i żmudnych prac nad rewitalizacją tej spółki wydobywczej.
Prezes zarządu Kompanii Węglowej Mirosław Taras, na którego bardzo liczę, przewiduje, że Kompania Węglowa może odzyskać rentowność za 2-3 lata. Mam jednak co do tego fundamentalne wątpliwości.
Po pierwsze Kompania Węglowa pozbyła się tylko po to, żeby mieć pieniądze na wypłaty, swojego "srebra rodowego" w postaci kopalni Knurów-Szczygłowice. Po drugie nie widzę państwa, które jest właścicielem Kompanii Węglowej, w roli aktora na scenie tych wszystkich wydarzeń, które mają miejsce w spółce. Nie widzę stosownych decyzji, zachowań, projekcji ze strony premiera Janusza Piechocińskiego, odpowiedzialnego za gospodarkę. Nie widzę również odpowiednich zachowań ministra Tomasza Tomczykiewicza, mającego bezpośredni nadzór nad górnictwem. Jestem tym poruszony, bo chodzi o los tysięcy ludzi
Pańskim zdaniem Kompania Węglowa ogłosi upadłość?
Może tak być, działa przecież w warunkach rynkowych. I to jest oczywiste. Trzeba sobie powiedzieć, że na dłuższą metę, bez żadnego pomysłu na reformy, nie da się utrzymać tworu, który ma na zwałach taką masę węgla. Ale są jeszcze względy socjologiczne...
Mam nadzieję, że Kompania jednak nie upadnie. Musi nastąpić jej rewitalizacja finansowa, organizacyjna i kadrowa. Chciałbym też zwrócić uwagę na pewien paradoks. Otóż premier Donald Tusk poparł uwagi związkowców co do funkcjonowania Kompanii. Ci twierdzili, że dochodziło do korupcji, do niestosownych zachowań organizacyjnych. Nie bardzo rozumiem jako socjolog, o co tu właściwie chodzi. Jeśli premier przyznaje rację związkowcom, którzy mówią o korupcji i błędach w zarządzaniu, to znaczy, że sam przyznaje się do tego, iż nie było należytego nadzoru nad tym, co działo się w Kompanii Węglowej. Zastanawia mnie również, czy ktoś z depozytariuszy pana premiera wykonał prosty rachunek, co oznacza te 10 mln t węgla zaimportowanego z różnych miejsc na świecie, w tym także z Mozambiku, dla naszego rynku pracy. Ilu to pozbawiło lub pozbawi miejsc pracy w polskim górnictwie. Na taki rachunek trzeba się wreszcie zdobyć. Odpowiedzialny polityk powinien wziąć ten rachunek pod uwagę i wyciągać wnioski.
Czy konkurencyjny cenowo węgiel z importu stanowi jedyne zagrożenie dla śląskiego górnictwa?
Właśnie nie. Śląskie górnictwo jest zagrożone również przez krajową konkurencję. Przykładowo Bogdanka zapowiedziała mocniejsze wejście na rynek węgla energetycznego na Śląsku. Jeśli tak się stanie, ktoś będzie musiał z tego rynku wypaść. Mamy zatem do czynienia z podwójną konkurencją, zewnętrzna i wewnętrzną. Ta sprawa także wymaga pilnego rozwiązania.
Wróćmy do sytuacji w Kompanii Węglowej. Czy postawa związkowców wobec tego kryzysu budzi Pana wątpliwości?
Związki zawodowe mają dwie funkcje: dbać o pracę dla załogi i dobrą kondycję firmy. Nie może być tak, że związkowcy dbają wyłącznie o dobro pracowników, a zapominają o firmie. Kopalnia dobrodziejka żywi przecież wszystkich: pracowników, związkowców i członków ich rodzin. Choć świadomość odpowiedzialności za dwa aspekty funkcjonowania, załogę i firmę, poprawiła się, to jednak nie wydaje się wystarczająca. Szkoda, bo Kompania Węglowa stała się de facto bankrutem. Dodatkowo są kopalnie, w których działa kilkanaście związków zawodowych i każdy wysuwa jakieś roszczenia. Przyglądałem się różnym podobnym sytuacjom - w Niemczech, w Anglii, w Ameryce. Tam trzeba usiąść do stołu rozmów. I strona związkowa, i zarząd Kompanii Węglowej muszą więc wspólnie zastanowić się, co zrobić, aby to widmo upadłości oddalić.
Kto najbardziej cierpi na braku porozumienia?
Sądzę, że zwykli górnicy. Ostatnio odwiedziłem kilka kopalń. Rozmawiałem z dyrektorami i sztygarami. Jest oczywiste, że górnik jest zaniepokojony sytuacją. Zwrócę uwagę, że na liczącej 100 punktów skali stresorów 100 oznacza śmierć małżonka, 95 rozwód, a 90 lęk przed utratą pracy. Nie wierzę, że tego lęku górnicy nie mają. Niedawno zapytaliśmy młodych górników, dlaczego chcą pracować w kopalni. Odpowiedzi była proste: wysoka płaca, pewna praca, bliskość przestrzenna i - co nas bardzo zaskoczyło - tradycje rodzinne. To też o czymś świadczy.
Dostrzega Pan w ogóle jakieś pozytywy w tej skomplikowanej sytuacji?
Jako socjolog jak najbardziej. Otóż mimo kryzysu, który przechodzi branża, zawód górnika wciąż jest wysoko lokowany w hierarchii prestiżu. Zajmuje 4.-5. miejsce. W czasie poprzedniego mocnego uderzenia kryzysu, w drugiej połowie lat 90. ubiegłego stulecia, sytuacja był inna. Nikt nie chciał wiązać swej przyszłości z górnictwem, a prestiż zawodowy górnika leciał w dół na łeb, na szyję. A zatem zwały węgla rosną wprost proporcjonalnie do prestiżu górniczej profesji.
Prof. zw. MAREK S. SZCZEPAŃSKI - socjolog, wykładowca akademicki.
Pracuje na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Zajmuje się socjologią zmiany i rozwoju, socjologią oraz antropologią miasta i regionu, socjologią mniejszości etnicznych oraz socjologią edukacji. W 2002 r. duży rozgłos zyskała jego praca naukowa pt. "Opel z górniczym pióropuszem. Województwa katowickie i śląskie w procesie przemian". Jest ona próbą rekonstrukcji dziejów górnośląskiego regionalizmu i jego historycznego, społecznego, politycznego, gospodarczego oraz kulturowego kontekstu. Jest autorem wielu publikacji naukowych.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Bez uzuniecia DANIN nic sie nie zrobi !!!! To samo Panstwo / Rzad / uklad rzadzacy pograza gornictwo a w tym KOmpanie pobierajac 22 - 28 % DANIN - a tak przy okazji warto by ZARZAD KW SA wyjasnil Spoleczenistwu w czym rzecz z tymi daninani !! Prezez KHW mowi o nich w forach ale nie wyjasnia sedna !!! Ciekawe ile DANINY wynosza w KW SA - bo w KHW 1,6 MLD PLN / 4,6 MLD PLN wydatkow.
W świetle dzisiejszych faktów - dlaczego nikt nie zadaje pytania dlaczego Pani poprzednia prezes KW złożyła dymisję? Musi być z bardzo dobrego układu. Proszę sobie sprawdzić jakie dziś zajmuje stanowisko. Czy w normalnym państwie ktoś kto położył jedną firmę dostałby równie odpowiedzialną funkcję w cale nie gorszej spółce. Ciekawe skąd ta pani wiedziała kiedy zrezygnować, i kto jej załatwił obecną posadę?
Ty się Seboo puknij w czoło naiwniaku. Na razie to najbardziej okradają górnictwo ci pracodawcy, którym powierzono tę branżę. Szkoda, że nie da rady wkleić ci linka, to byś się sam przekonał.
Żebym nie został źle odebrany. Nie jestem przeciwnikiem górnictwa, bo sam sobie bym w kolano strzelił. Jestem ZWOLENNIKIEM zdroworozsądkowej pracy, gdzie wszyscy się starają i wykonują swoją pracę należycie, bo mają na uwadze ze jest to dobro ogólne i żeby przetrwać trzeba się też czasami poświęcić i przełknąć czasami tę gorycz po to, żeby później było już tylko słodko. Tyle z mojej strony. Pozdrawiam wszystkich
Jeżeli chodzi o strategie, gwarancje itp. To sprawa jest następująca: Jeżeli prezesi razem ze stroną społeczną uzgodnią że trzeba ciąć koszty dla ratowania całości np w postaci tymczasowej likwidacji barbórki, czternastej pensji, co jest równoznaczne z obniżeniem dochodu górnika o około 10% jeżeli nie więcej, to SOLIDARNIE te 10% swojego dochodu powinien oddać KAŻDY pracownik w K.W. począwszy od najniższego stażem młodszego górnika, a skończywszy na Panu Prezesie włącznie.
Na początku do "S": Górnicy nie zarabiają dużo, po prostu zarabiają więcej od innych bo inni mają mniejsze płace, bo jest spowodowane wyzyskiem pracodawców, lub samą specyfiką danego zawodu np: Czy kelner powinien zarobić tyle samo co górnik-kombajnista?? Co do ilości górników to powiem na moim przykładzie: osób jest tyle samo co kilka lat temu, ale wykonujemy więcej prac.
Bez strategii dla górnictwa tego typu wypowiedzi to bełkot. Ogłoszenie strategii oznacza, że komuś trzeba coś zagwarantować. A to trudna sprawa w tym kraju
Panie socjolog. Związki dbają o firmę, jak tylko potrafią. Wskazują na niebezpieczeństwa i zagrożenia, które powodują koszty (wypadki i leczenie) lub wskazują na ustawiane przetargi czyli znowu koszty, itp. Związki nie mają żadnych narzędzi prawnych do bezpośredniego zarządzania firmą. A szkoda.
Czy ktoś odważy sie w końcu powiedzieć ,że albo górnicy za duzo zarabiają albo jest ich za dużo???????????? bo czytam w kółko to samo od roku (jak wyżej) ....ale tego oczywistego faktu nikt nie jest w stanie się odważyć powiedzieć....Czemu ???? Tylko strona społeczna...tylko względy społeczne itp...
powiedz.... niektóre z tych pytań podsunął ci sam szatan, co?