Podczas środowego (21 maja) handlu polska waluta zyskała na wartości względem wspólnej waluty. Jak wskazali analitycy, to efekt wypowiedzi szefa NBP Marka Belki. Ok. godz. 18 euro kosztowało 4,17 zł, a dolar 3,05 zł.
Szef NBP na konferencji w Londynie poinformował, że co prawda nie widzi ryzyka deflacji dla Polski, ale "nie może całkowicie odrzucić opinii sugerujących, że takie ryzyko występuje". Po tej informacji inwestorzy z większym zainteresowaniem zaczęli patrzeć na polskie papiery skarbowe, a ich wzmożone zakupy odbiły się na kursie złotego.
- Mieliśmy dziś próbę testu przebicia poziomu 4,18 zł za euro. Zainteresowanie polską walutą wynikało ze wzmożonego zainteresowania polskim długiem. Był to główny czynnik przy braku ważniejszych danych makro - wskazał Paweł Radwański z Banku BGŻ.
Dodał jednak, że taka sytuacja nie będzie trwać długo. - Na dłuższą korelację między oboma rynkami jednak bym nie liczył. Możemy jeszcze testować 4,17 zł za euro, ale w średnim terminie widziałbym złotego w okolicach 4,2 zł za euro - ocenił.
Mateusz Adamkiewicz z X-Trade Brokers odnosząc się do słów Belki powiedział, że obecnie ryzyko deflacji jest mało prawdopodobne. - Takie ryzyko mogłoby wpływać negatywnie na polską walutę - dodał.
Wskazał też, że w środę wieczorem inwestorzy poznają jeszcze protokół z ostatniego posiedzenia Komitetu Otwartego Rynku w USA (FOMC). - Komunikat FED nie powinien być zaskakujący, ale mimo wszystko można spodziewać się podwyższonej zmienności - ocenił.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.