Coraz więcej produkcji lokujemy na rynkach zagranicznych. Ok. 63 proc. maszyn i urządzeń sprzedajemy poza Polską. Pokaźna część naszych przychodów z rynku krajowego w tym segmencie to aftermarket, czyli sprzedaż części zamiennych, remonty, serwisy itp. To nie jest normalna sytuacja. Gdyby było normalnie, powinniśmy sprzedawać więcej maszyn i urządzeń - podkreśla JÓZEF WOLSKI, prezes Kopeksu, w rozmowie z portalem górniczym nettg.pl.
Kopex wraca znów do gry, akcje znów drożeją. To tytuł z Rzeczpospolitej, z dnia, kiedy opublikowaliście wyniki Grupy za I kwartał. Dobre wyniki, to po pierwsze. A po drugie: sądziłem, że Kopex cały czas jest w grze.
Nie ja wymyśliłem ten tytuł. Kopex nie tylko cały czas jest w grze, ale w dodatku jest jednym z najważniejszych graczy.
Kiedy ostatnio rozmawialiśmy, jakieś pół roku temu, to tryskał z Pana umiarkowany optymizm. A teraz wygląda Pan na znacznie bardziej zadowolonego, wiadomo, 26 mln zł zysku netto za I kwartał 2014 r. cieszy.
Wtedy i teraz byłem takim samym umiarkowanym optymistą. Powiem tak: spodziewaliśmy się takich wyników. Jestem z nich zadowolony, ale się nie cieszę, bo sytuacja w górnictwie, nie tylko w Polsce, nie napawa do optymizmem. Ten wynik uzyskany w sytuacji, gdy górnictwo przeżywa kryzys, jest zadowalający. Gdyby w naszym górnictwie sytuacja była normalna, to taki zysk oceniłaby jako stanowczo za mały.
Długo Pańskim zdaniem będziemy czekać na tę normalność?
Powiedzmy sobie jasno, ta normalność sama nie przyjdzie. Trzeba będzie ją wypracować. Mam nadzieję, że nastąpi to w 2015 r. I wówczas będziemy uzyskiwać takie wyniki, na jakie Grupę stać...
Czyli lepsze?
Tak, lepsze.
A mówiąc o powrocie do normalności w górnictwie, co Pan ma na myśli?
To stan, w którym górnictwo będzie generowało zyski. Mówię o całym naszym górnictwie, ale przede wszystkim o Kompanii Węglowej. Jeśli dziś słyszymy, że JSW może też mieć w tym roku stratę netto, jeżeli wiadomo, że przy tych cenach węgla KHW też będzie miał trudności, by wypracować wynik dodatni, to nie można oczekiwać, że PG Silesia i LW Bogdanka zrobią dodatnie wyniki dla całego górnictwa węgla kamiennego w Polsce. Jestem przekonany, że rok 2014 będzie dla branży trudny. Przypomnę, że gdy ostatni raz rozmawialiśmy, to mówiłem, że 2014 może być bardziej kryzysowy niż 2013...
Wiązał Pan jednak wówczas nadzieje z rynkiem rosyjskim i chińskim, a tam zastój.
Przed wszystkim podkreślałem, że rynek rosyjski, chiński i argentyński, to strategiczne kierunki dla Kopeksu. I co wówczas powiedziałem? A to, że rynek argentyński daje nam podstawy i możliwości do przetrwania ciężkich czasów, które spadły na polskie górnictwo.
Gratuluję pamięci!
Dziękuję. Mówiłem, co mówiłem, bo już wtedy wiedziałem, co dzieje się na rynku rosyjskim, wiedziałem, o co zabiegamy w Chinach i czego możemy się po nich spodziewać, i wiedziałem, jakie perspektywy mamy w Argentynie. W Chinach możemy mieć wiele dobrych kontraktów, czekamy na rozstrzygnięcia przetargów. Nie zawiedliśmy się na tym rynku, bo kładziemy podwaliny pod przyszłe kontrakty. Jeżeli zaś chodzi o rynek rosyjski, to w wynikach za I kwartał stwierdzone zostało, że na tym rynku nie mieliśmy nowych kontraktów, ale trzeba wiedzieć, że w tym czasie nikt z branży nie wygrał tam przetargu! Famur również, Caterpillar także. Zatem wszyscy czekamy z wiarą, że rynek rosyjski wreszcie się obudzi i rosyjskie kopalnie wreszcie zaczną inwestować w maszyny i urządzenia.
Mikrus, kombajn inny niż wszystkie?
Tak. W Chinach kilkadziesiąt zjednoczeń oczekuje zaproszeń na pokaz Mikrusa. Jeszcze w maju poleci do Chin nasza delegacją, z zaproszeniem do największej grupy górniczej Shenhua Group. Jeśli Mikrus sprosta ich wymaganiom, to ta grupa może kupić więcej niż jeden kompleks.
To ile chcielibyście sprzedać Mikrusów w Chinach?
W planach nie precyzowaliśmy jakichś konkretnych wielkości. Są realne szanse na to, by sprzedać ich wiele. A to ze względu na to, że jesteśmy w stanie zaspokoić pewną niszę, czyli eksploatację pokładów cienkich w warunkach skomplikowanych. Chińczycy interesują się Mikrusem nie tylko dlatego, że jest przeznaczony do eksploatacji pokładów cienkich, ale przede wszystkim dlatego, że może pracować w skomplikowanych warunkach geologicznych. A takich pokładów jest bardzo wiele w chińskim górnictwie, stąd też nasze przekonanie o szansach na dobre kontrakty.
Wróćmy na polskich rynek. W komunikacie stwierdziliście, że dobry wynik finansowy netto to nie tylko efekt sprzedażowy, ale - między innymi - "optymalizacji struktury zatrudnienia". Wielu ludzi "zoptymalizowaliście"?
Ponad 500 osób, czyli 10 proc. zatrudnionych w Grupie. Część z nich przestała pracować, bo przeszła na emeryturę. Pozostali nie zostali wyrzuceni na bruk, jakby komuś mogło się wydawać. W Kopeksie nie stosujemy takiej polityki kadrowej. Prawie 300 stanowisk przenieśliśmy poza Grupę, zapewniając ludziom pracę, bo wszystkie kontrakty, które trafią do naszej spółki Famago będą realizowane przez Fabrykę Konstrukcji Stalowych Fakos. Dlaczego optymalizowaliśmy zatrudnienie? Dlatego, że w interesie Grupy leży tzw. uzmiennienie kosztów produkcji, czyli to, czego polskie górnictwo nie może uzyskać, bo na przeszkodzie stoją układy zbiorowe pracy. A my to uczyniliśmy. Z korzyścią dla Grupy.
Skoro jednak macie zlecenia, to jeszcze nie jest tak źle z polskim górnictwem.
Pewna korekta, bo wiem, do czego pan zmierza. Coraz więcej produkcji lokujemy na rynkach zagranicznych. Ok. 63 proc. maszyn i urządzeń sprzedajemy poza Polską. Pokaźna część naszych przychodów z rynku krajowego w tym segmencie to aftermarket, czyli sprzedaż części zamiennych, remonty, serwisy itp. To nie jest normalna sytuacja. Gdyby było normalnie, powinniśmy sprzedawać więcej maszyn i urządzeń. A nie sprzedajemy, bo kopalnie nie chcą w nie inwestować.
A co z emisją obligacji? Zarząd ma upoważnienie walnego zgromadzenia akcjonariuszy.
Zarząd może, w ciągu 3 lat, podwyższyć kapitał zakładowy spółki o 10,5 mln akcji. I z góry mówię, że z emisji tych obligacji nie da się sfinansować budowy kopalni w Przeciszowie. Można łatwo wyliczyć, że biorąc pod uwagę obecny kurs akcji, te środki nie wystarczą na sfinansowanie takiej inwestycji. Potrzebujemy tego kapitału dla dynamicznego rozwoju firmy na rynkach zagranicznych. Podaliśmy w wyjaśnieniu, że rozbudowujemy bazy, tworzymy spółkęi Kopex Sibir, na co do I kw. 2015 r. wydamy ok. 20 mln zł. Chcemy też wzmocnić dodatkowo naszą pozycję na rynku chińskim. Na te projekty zostaną wykorzystane środki z ewentualnego podwyższenia kapitału.
A co z finansowaniem inwestycji w Przeciszowie?
Doradcą finansowym przy tej inwestycji jest PKO BP. Chcemy poczekać na opinie innych doradców. Atkins doradza nam w sprawach technicznych, Roland Berger w kwestiach rynkowych. Szukamy jeszcze doradcy prawnego. Mamy już doradztwo ubezpieczeniowe. Sądzę, że dopiero wszystkie opinie wskażą nam właściwą drogę dalszej realizacji tej inwestycji, w tym i jej finansowania.
Powiedział Pan, że liczy, iż w 2015 r. sytuacja w polskim górnictwie znormalizuje się. To znaczy, że wasza kopalnia będzie już działała w bardzo normalnych czasach.
Tak, mam taką nadzieję.
I tym optymistycznym akcentem...
Zaraz, zaraz. Korekta. To sugerowałoby, że budowa naszej kopalni uzależniona jest od sytuacji polskiego górnictwa. Nie, nie jest zależna w jakikolwiek sposób! Ona poradzi sobie w czasach jeszcze cięższych niż obecnie. Powiem nawet więcej, będzie wysoce efektywna. I tym optymistycznym akcentem moglibyśmy zakończyć tę rozmowę.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
KOKO jest najlepszym ekspertem on wie wszystko.