Podczas poniedziałkowego (5 maja) handlu złoty stracił nieco na wartości i ok. godz. 16 euro kosztowało 4,20 zł, a dolar 3,02 zł. W ocenie analityków inwestorzy będą czekać na wyniki czwartkowego posiedzenia Europejskiego Banku Centralnego.
Jak powiedział PAP Piotr Popławski z Banku BGŻ, w poniedziałek złoty był nieco słabszy niż podczas piątkowych notowań. W jego ocenie na obecna wycenę naszej waluty negatywnie wpływa nie tyle sytuacja za naszą wschodnią granicą, co ubiegłotygodniowe dane dotyczące wskaźnika PMI dla polskiego przemysłu.
- Dane pokazały, że nadal mamy spowolnienie gospodarcze i że do podwyżek stóp procentowych może dojść później, niż dotąd uważano - powiedział.
Z piątkowych danych wynikało, że PMI w polskim przemyśle przetwórczym w kwietniu obniżył się do 52,0 pkt z 54,0 pkt w marcu. Poziom 50 punktów stanowi granicę pomiędzy rozwojem w sektorze a jego recesją.
Zdaniem Popławskiego w kolejnych dniach inwestorzy będą oczekiwać m.in. na decyzję Europejskiego Banku Centralnego. - EBC będzie miał najnowsze prognozy i jeśli ma podjąć decyzję o jakichś niekonwencjonalnych działaniach, to na tym posiedzeniu może zacząć do tego mentalnie przygotowywać rynki - wskazał.
Miroslav Novak, analityk Akcenty, firmy zajmującej się obsługą transakcji walutowych wskazał, że w ostatnich dniach złoty pozostawał względnie stabilny. Jednak konflikt w obwodach donieckim i ługańskim na Ukrainie będzie negatywnie odbijał się na wycenie naszej waluty.
- Do czasu stabilizacji sytuacji politycznej na Ukrainie nie ma mowy o umocnieniu się złotówki do euro. W przypadku eskalacji napięcia wartość polskiej waluty będzie ulegać sukcesywnemu zmniejszeniu, podobnie jak w lutym oraz marcu - ocenił.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.