Survival może być dla górników szansą na przetrwanie w sytuacjach krytycznych. Takiego zdania są psychologowie. W Kompanii Węglowej traktują sprawę poważnie, choć na razie nie planuje się organizowania obozów przetrwania np. w Bieszczadach.
Survival to sztuka przetrwania, rodzaj aktywności człowieka, skierowanej na gromadzenie wiedzy i umiejętności związanych z funkcjonowaniem w warunkach ekstremalnych, często w obliczu zagrożenia życia. Pomysł szkolenia załóg w tym kierunku przedstawił po raz pierwszy Krzysztof Kruszyński, psycholog z Kompanii Węglowej, podczas lutowej Szkoły Eksploatacji Podziemnej.
- Zebrałem wnioski z moich kontaktów ze Zbigniewem Nowakiem, górnikiem, który spędził ponad 4 doby uwięziony pod zwałami skał w kopalni Halemba, i przejrzałem materiały poświęcone akcji ratowniczej w Chile, kiedy to udało się wydobyć wszystkich 33 górników uwięzionych w kopalni. Przeanalizowałem również wypowiedzi niektórych z nich. Wszystko to zestawiłem ze wskazaniami survivalowymi. Chcę pokazać, że tego typu trening może być bardzo atrakcyjnym sposobem przygotowania ludzi do radzenia sobie w sytuacji ekstremalnej - wyjaśnia Krzysztof Kruszyński.
Konieczność dłuższego oczekiwania na uwolnienie może być np. następstwem zawału w wyrobisku podziemnym. Wówczas pierwszą reakcją jest zwykle panika. Bywa, że komuś trzeba udzielić pomocy. Zasady survivalu są w takiej sytuacji jak znalazł: pierwsza - nie panikuj, druga - nie poddawaj się, trzecia - adaptuj się do sytuacji.
Górnik Zbigniew Nowak przeżył, ponieważ postępował zgodnie z nimi, a ponadto nadawał sygnały mające naprowadzić ratowników do miejsca, gdzie przebywał. Chilijscy górnicy przetrwali uwięzieni pod ziemią 69 dni tylko dlatego, że od początku trzymali się w grupie, racjonalnie gospodarowali wodą i żywnością.
- Nasi górnicy lubią sporty ekstremalne. Można zatem spróbować ukierunkować te zainteresowania na survival. To wiąże się z ćwiczeniem woli przetrwania i pokonywaniem własnych ograniczeń - wskazuje Kruszyński.
W Biurze Bezpieczeństwa i Higieny Pracy Kompanii Węglowej pomysł traktują poważnie, choć na razie nie ma mowy o organizowaniu obozów survivalowych dla pracowników dołowych. Trudno zresztą wyobrazić sobie górników, błąkających się po bieszczadzkich bezdrożach z paczką zapałek i finką u pasa, lub sztygara zajadającego przy ognisku upolowaną wiewiórkę. Jednak wiele typowo survivalowych pomysłów jest już w fazie realizacji.
- W naszych kopalniach prowadzimy szkolenia z zakresu udzielania pierwszej pomocy przy udziale specjalistów ze szpitala oparzeniowego w Siemianowicach Śl. Lekarze zwracają uwagę, jak zachować się w przypadku zapalenia się metanu lub pożaru. Przeszkoliliśmy już przodowych ścian, sztygarów ścianowych i przodkowych, ratowników - wymienia Andrzej Pakura, dyrektor Biura Bezpieczeństwa i Higieny Pracy Kompanii Węglowej.
Jego zdaniem szkolenia są niezbędne, ponieważ szkoły nie wpajają kandydatom do zawodu zasad bezpiecznej pracy.
- Brakuje specjalistycznych zajęć praktycznych. Efekty widoczne są później w raportach. W ciągu pierwszych 3 lat pracy w kopalni wskaźnik wypadkowości na 1000 zatrudnionych jest 3 razy wyższy niż w pozostałych grupach wiekowych. A kondycja fizyczna młodych ludzi to już osobna sprawa. Górnik w każdym wieku musi o nią dbać. W tym aspekcie survival po pracy byłby jak najbardziej wskazany - podsumowuje Pakura.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
nie oszukujmy sie ze w kazdej kopalni systemy szkolenia i inne pierdolki BHP nie dzialaja a tylko sluzą do krycia dupy pracodawcy
Jakie szkolenia - takie wskaźniki.