Gliwicka prokuratura okręgowa wszczęła śledztwo ws. dostarczanych kopalniom aparatów ucieczkowych KA-60 - poinformował rzecznik prokuratury Michał Szułczyński. Postępowanie ma związek z pojawiającymi się zastrzeżeniami co do jakości aparatów.
Aparaty tlenowe mają zapewniać bezpieczeństwo górnikom w sytuacjach zagrożenia. Tymczasem według Związku Zawodowego Ratowników Górniczych w Polsce prawie 30 proc. aparatów KA-60 w kopalniach ma wady. To związkowcy złożyli doniesienie do prokuratury.
Szułczyński powiedział, że śledztwo będzie prowadzone pod kątem art. 165. kodeksu karnego. Mówi on o sprowadzeniu niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób.
Informacje na temat niesprawności części aparatów potwierdził Wyższy Urząd Górniczy (WUG). W związku ze stwierdzonymi wadami prezes WUG kilka tygodni temu zakazał producentowi aparatów dostarczania ich na rynek. Zakaz obowiązuje do 31 marca br.
W związku ze stwierdzonymi wadami, 13 lutego tego roku prezes WUG wszczął postępowanie wobec producenta - Fabryki Sprzętu Ratunkowego i Lamp Górniczych Faser w Tarnowskich Górach. Tydzień później prezes Urzędu polecił wnikliwą kontrolę użytkowanych w kopalniach aparatów ucieczkowych KA-60.
21 lutego grupa ratowników górniczych pikietowała gmach WUG, żądając kontroli i wycofania z kopalń niesprawnych aparatów. Według nich prawie 30 proc. aparatów KA-60 ma wady. Prezes WUG, który wyszedł wtedy do demonstrantów, potwierdził, że nieprawidłowości, o których mówią ratownicy, rzeczywiście miały miejsce i sam producent się do nich przyznał. Choć problemy z aparatami KA-60 powtarzają się już od kilku lat, dotąd nie stwierdzono, by sprzęt ten zawiódł podczas akcji ratowniczej.
W reakcji na niedawne medialne doniesienia, zarząd firmy Faser oświadczył, że są one "nierzetelne i nieprawdziwe". Spółka podkreśliła, że jej aparaty mają certyfikaty zgodności z normami europejskimi, a proces produkcji nadzorowany jest, przynajmniej raz w roku, przez powołane do tego instytucje państwowe.
Według firmy Faser aparaty ucieczkowe KA-60, użytkowane zgodnie z instrukcją obsługi, są w pełni sprawne, bezpieczne i zachowują swe właściwości ochronne, natomiast usterki wystąpiły w tych aparatach, w których stwierdzono uszkodzenia mechaniczne, czyli w takich, "w których stwierdzono brak użytkowania w zgodzie z instrukcją obsługi".
Aparaty tlenowe KA-60 są wykorzystywane przez górników do ochrony układu oddechowego podczas ucieczki ze strefy zagrożonej gazami szkodliwymi dla zdrowia bądź z miejsc, gdzie stężenie tlenu jest niewystarczające do oddychania. Zapas tlenu w aparacie powinien wystarczyć na godzinę.
Problemy z aparatami ucieczkowymi pojawiły się już trzy lata temu. W marcu 2011 roku kopalnia Borynia zareklamowała 18 sztuk tego sprzętu, chodziło wtedy o wskaźnik szczelności. Po tej reklamacji producent był kontrolowany przez inspektorów WUG w 2011 i 2013 roku. Niektóre uchybienia zostały wyeliminowane (zmieniono np. dostawcę uszczelek).
W 2013 użytkownicy aparatów KA-60 ujawnili nowe mankamenty. Tym razem zastrzeżenia dotyczyły pochłaniaczy i worków. Niektóre ze sprawdzanych aparatów okazały się niekompletne.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
widocznie pracują w tym zakładzie osoby niekompetętne w tej branży Gdy związkowcy w latach 80 tych tracili życie i zdrowie dla wolnej polski było ok teraz związkowiec to zakała . w tym zakładzie są widocznie zakały że do o4@o2 plchrony zdrowia i życia produkują takie buble.
Afera szyta grubymi nićmi dragera. zmieńcie warunki cenowe przetargu i kupcie co wam drager wciska oraz przestańcie najeżdżać na ludzi pracujących i związanych w inny sposób z Faserem. 60 lat było dobrze teraz jest be. związki zawodowe to zakała tego kraju.