W portalu górniczym nettg.pl informowaliśmy już o decyzji prezesa Wyższego Urzędu Góniczego, która zakazuje Fabryce Sprzętu Ratowniczego i Lamp Górniczych Faser sprzedaży aparatu tlenowo ucieczkowego KA-60. Portalowi góniczemu nettg.pl udało się porozmawiać z Jackiem Świątkiem, prezesem Fasera, który skomentował decyzję WUG.
- Decyzja Wyższego Urzędu Górniczego oznacza, że do 31 marca nie możemy sprzedawać aparatu KA-60. Nie oznacza to jednak, że nie może on być użytkowany w kopalniach. Zakaz Urzędu jest związany z brakiem dokumentacji dotyczącej badań transportowych aparatów. Stosowne dokumenty otrzymaliśmy już z instytutu w Pradze, gdzie był prowadzony proces certyfikowania. Zostaną one oddane do tłumaczenia i dostarczone do Urzędu - mówi Świątek, który wyjaśnia dlaczego aparaty były badane u naszych południowych sąsiadów.
- Instytut w Pradze jest akredytowany i posiada wszelkie kwalifikacje w tym względzie. To nie jedyny przypadek, kiedy nasze produkty trafiają na badania do Czech. Mogę choćby podać przykład lamp górniczych, które także były tam sprawdzane. Takie rozwiązanie zostało przyjęte już kilka lat temu. Powodem był długi czas oczekiwania na stosowane dokumenty w polskich jednostkach certyfikujących.
Prezes Fasera przedstawił także zakres działań, jakie spółka prowadzi w zakresie rozwiązania problemu z aparatami KA-60.
- Od 2012 r. do końca lutego 2014 r. sprawdziliśmy 33 tys. aparatów. Te, w których stwierdzono wady, zostały naprawione na koszt producenta. Kopalnie same także kontrolują aparaty i jeśli stwierdzają nieszczelność, to wysyłają go do nas. Współpraca w tym względzie pomiędzy Faserem a zakładami górniczymi przebiega bezproblemowo. Uważam, że cała ta sytuacja jest efektem działań konkurencji, która próbuje przejąć polski rynek - stwierdził prezes Fasera.
Pośród górników pojawiły się także informacje, że niektóre z aparatów są niekompletne. Jacek Świątek odnióśł się także do tych doniesień.
- Otrzymałem raport z Kompanii Węglowej, który dotyczy 136 aparatów KA-60. W żadnym z nich nie odnotowano braków. Zdarzały się usterki dotyczące m.in. braku tlenu w butli. Informacje o tym, co należy zrobić w takich przypadkach są zawarte w instrukcji. Z tego raportu wynika także, że zdarzały się przypadki, w których nieprawidłowo zadziałał zaciskacz nosa.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
To są skutki działania mechanizmu tych pseudo przetargów - bo w zasadzie jedynym kryterium wyboru dostawcy jest CENA i tylko CENA ! I tu zaczyna się błędne koło - bo jak oszczędności to na wszystkim i na końcu na bezpieczeństwie ludzi. Tanio i dobrze to może być w bajkach a nie w przypadku sprzętu ratującego życie. Zastanówcie się ludziska dlaczego w tych bardzo złych czasach takich numerów nie było ? Bo KD Barbara nie puściła by badziewia a dzisiaj ? Inną sprawą jest produkcja i koszty.
panie Świątek, czytołeś to co godosz? czy wiesz o czym godosz? jako butla z tlenem? w tym aparacie znajduje się nabój z masą tleno twórczą jak już, daliście dupy z tymi apratami i tyle w temacie, prezes Litwa spieprzył na wojewode a nom zostawił babola.
Bzdura okrutna kryjaca sie pod decyzją WUG (gdzie byli wczesniej inspektorzy)oraz CSRG (atestacja)..............i pytanie gdzie jest siedziba Drager Safety?? he he
Panie Prezesie Świątek, dlaczego Pan nie poda ile tysięcy sztuk aparatów KA-60 było wadliwych?