Decyzja Gazpromu o wycofaniu się ze zniżki na gaz przyznanej Ukrainie w grudniu 2013 roku była do przewidzenia - uważają eksperci. Ich zdaniem pokazuje ona prawdziwe intencje udzielenia obniżki - polityczne, a nie handlowe.
We wtorek, 4 marca, Gazprom podjął decyzję o cofnięciu, od 1 kwietnia, zniżki na gaz, przyznanej Ukrainie w grudniu 2013 roku.
- Decyzja Gazpromu pokazuje, jaka była prawdziwa intencja udzielenia obniżki. Chodziło o politykę, a nie stosunki handlowe. To tylko potwierdza, że sprzedaż gazu to nie prosta komercyjna relacja. Za surowiec kupuje się ustępstwa polityczne, a jeśli ustępstwa nie następują, to obniżkę się cofa. To jest niebezpieczny precedens dla wszystkich kontrahentów rosyjskiego gazu - w Polsce, Europie Środkowej i Zachodniej - powiedział ekspert Instytutu Sobieskiego Tomasz Chmal.
Jak dodał, jeśli Ukraina przestanie płacić za gaz, to Rosja odetnie dostawy do tego kraju. - Oczywiście ukraińska gospodarka potrzebuje gazu, więc pytanie, co zrobi wtedy Europa Zachodnia, co zrobią zachodnie firmy energetyczne. Czy będą w stanie rozważyć dostawy znacznych ilości gazu na Ukrainę, czy też nie zrobią tego, bo będą obawiały się reakcji Moskwy? Mam wrażenie, że firmy energetyczne są dość samodzielne, a państwa mają stosunkowo małe możliwości oddziaływania. To jest kwestia sprywatyzowania polityki energetycznej - w rezultacie nie bardzo widać chętnych do pomocy gospodarce ukraińskiej - podkreślił.
Zaskoczony decyzją Gazpromu nie jest również ekspert ds. energetyki Andrzej Szczęśniak. - Ukraina jest na krawędzi niewypłacalności gospodarczej, a opłaty za gaz będą tego fundamentalnym elementem. (...) To dosyć klasyczne - Rosjanie zawsze łączą sferę polityki ze sferą gospodarczą - powiedział.
Jako powód decyzji o wycofaniu się ze zniżki na gaz przyznanej Ukrainie w grudniu 2013 roku prezes rosyjskiego koncernu Aleksiej Miller podał niespłacenie przez Naftohaz długu za surowiec odebrany w ubiegłym roku i nieregulowanie przez ukraiński koncern płatności za tegoroczne dostawy. - Zadłużenie Ukrainy za zeszły rok nie zostało spłacone. Rosną też długi za bieżące dostawy - Gazpromowi nie zapłacono za gaz przesłany w styczniu. Wczoraj ukraińscy partnerzy poinformowali nas, że nie zdołają zapłacić w pełnym wymiarze również za dostawy w lutym - oświadczył w środę Miller.
Szef Gazpromu poinformował, że Kijów uregulował tylko niespełna 50 proc. swojego długu za surowiec odebrany w 2013 roku, przelewając na konto Gazpromu 1,3 mld dolarów. Łączny dług strony ukraińskiej za gaz - jak przekazał - wynosi 1,53 mld USD.
Szef rządu Rosji Dmitrij Miedwiediew uznał decyzję Gazpromu za "absolutnie słuszną". Zaproponował też przyznanie Ukrainie kredytu na spłacenie długu wobec rosyjskiego koncernu. - Dla Gazpromu najprostszym i najefektywniejszym wariantem byłoby przyznanie kredytu w wysokości 2-3 mld USD na uregulowanie długu za zeszły rok i opłacenie bieżących dostaw - oznajmił.
Ministerstwo Energetyki Rosji już w sobotę oświadczyło, że w związku z niedotrzymaniem przez Ukrainę zobowiązań dotyczących regulowania należności za gaz nie ma sensu przedłużania na drugi kwartał porozumienia o obniżeniu ceny surowca. Resortu energetyki przypomniał, że umowa o obniżeniu ceny powinna być przedłużana co kwartał.
W grudniu 2013 roku podczas spotkania z ówczesnym prezydentem Ukrainy Wiktorem Janukowyczem w Moskwie, do którego doszło po odstąpieniu przez Kijów od podpisania umowy o stowarzyszeniu z Unią Europejską, prezydent Rosji Władimir Putin zgodził się na obniżenie o jedną trzecią ceny rosyjskiego gazu dla Ukrainy i przedłużenie terminu płatności za błękitne paliwo odebrane przez stronę ukraińską w 2013 roku.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.