Ukraina. I wszystko wiadomo. Kijów - walki między demonstrującymi i milicją. Zabici. Ranni. W naszej telewizji pokazują mapę tego państwa, dwa razy większego od Polski. Mapa jest dwukolorowa. Ponad połowa mapy jest żółta, czyli proeuropejska lub antyrządowa (jak kto woli). Reszta jest zaznaczona na niebiesko. Znaczy się: prorosyjska lub prorządowa (jak kto woli).
W tej części niebieskiej jest Donieckie Zagłębie Węglowe, czyli Donbas. To tutaj pracował rekordzista, może i świata, ale z pewnością Związku Radzieckiego, górnik Siergiej Sliusar; człowiek, który znokautował słynnego Aleksieja Stachanowa. Ukraniec wykonał 4391 proc. normy (wobec 1475 proc. twórcy socjalistycznego współzawodnictwa pracy Stachanowa). Dziś sytuacja w ukraińskim górnictwie węgla kamiennego mało przypomina tę z czasów Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich (Sowieckich - jak kto woli). Choćby z jednego powodu: w czasach sowieckich górnicy dostawali wypłaty regularnie, teraz - nawet i ponad miesięcznym - poślizgiem.
Płacą najwięcej, ale mało
W internecie znalazłem informację o tzw. przeciętnych wynagrodzeniach brutto w ukraińskim górnictwie. Co prawda dane pochodzą z roku 2012, ale można założyć - z dużym prawdopodobieństwem - że ukraińskim górnikom raczej znacznie finansowo się nie poprawiło.
I tak w 2012 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w Ukrainie wyniosło 3026 hrywien (po ówczesnym kursie był to odpowiednik 291 euro). Pracujący w tym sektorze wydobywczym zarabiali przeciętnie 4881 hrywien (470 euro), a zatrudnieni przy wydobyciu węgla kamiennego i brunatnego dostawali (teoretycznie) co miesiąc średnio 5 233 hrywien (504euro), czyli o 73 proc. więcej niż w tym czasie wynosiło na Ukrainie tzw. przeciętnie wynagrodzenie.
Rok 2013 był ciężki nie tylko dla polskiego górnictwa węgla kamiennego. Dla ukraińskiego raczej jeszcze bardziej dotkliwszy w skutkach. Przy nieco mniejszym wydobyciu niż w Polsce, w Ukrainie na zwałach zalega(ło) też 6 mln ton węgla kamiennego. Agencja Interfax-Ukraina pod koniec 2013 r. podała dane za 9 miesięcy. W okresie od stycznia do września br. ukraińskie kopalnie zmniejszyły wydobycie węgla o 3,9 proc. do 61,5 mln ton. Wydobycie węgla koksującego spadło o 5,8 proc. do 17,54 mln ton, a energetycznego o 3,1 proc. do 43,97 mln ton.
Na Ukrainie funkcjonuje 20 holdingów węglowych oraz 145 kopalni, w tym we własności państwa pozostaje około 90 kopalni, większość z nich ma bardzo niską rentowność.
W roku 2012 poziom wydobycia węgla kamiennego na Ukrainie wyniósł 85,76 mln ton, w tym kopalnie państwowe wydobyły 24,88 mln ton. Rok 2012 był podobnie dobrym dla ukraińskiego górnictwa, tak jak był nim i dla naszego. Ukraina odnotowała wzrost produkcji węgla. Wydobycie wzrosło o 4,8 proc. do 85,95 mln ton w porównaniu do 2011 r.
Prywatyzacja spauzowana
W 2013 r., zgodnie z rządowymi planami, miała rozpocząć się restrukturyzacja ukraińskiego górnictwa węgla kamiennego poprzez prywatyzację części kopalń. Miał być to rok reformy, ale nim nie był.
Może zaczniemy od tego, czym miał być i w czym ta reforma miała się zasadzać.
Otóż odpowiednikiem naszego Ministerstwa Skarbu jest u naszego wschodniego sąsiada Fundusz Mienia Państwowego Ukrainy. I tenże był (oficjalnie) autorem reformy, która nie doszła do skutku. Pod młotek miało pójść dziesięć kopalń (warto zwrócić na nazwy niektórych z nich, niezmienionych od czasów Związku Radzieckiego):
• im. Abakumowa, im. Kalinina, im. Stachanowa, im. Dimitrowa, im. Czeluskincew, Mospinska, Oktiabrskij Rudnik, Centralna, Rodinska, Szachtouprawlenie oraz Donbass,
Zakładano, że w I kwartale 2013 r. przeprowadzone zostaną przetargi. Ile państwo chciało dostać ze sprzedaży kopalń? Nie wiadomo. Według "Komiersannta" (rosyjskiego odpowiednika naszego "Dziennika Gazety Prawnej", wartość rynkowa wymienionych wyżej kopań oscylowała wokół 180 mln dolarów. Nie trzeba przypominać, że nakłady, jakie trzeba byłoby ponieść na modernizację tych zakładów, znacznie przewyższają ich wartość rynkową.
Fundusz Mienia Państwowego Ukrainy - dodajmy sprywatyzować zamierzał nie tylko kopalnie, ale i zakłady energetyczne, dystrybucji gazu ziemnego, elektrociepłownie itp. Państwo miało wyzbyć się od 5 do ponad 99 proc. akcji w tych przedsiębiorstwach. Agencja Interfax-Ukraina podała, że w przypadku kopalń węgla kamiennego państwo miało sprzedać od 16,5 proc. do 37 proc.
Ale nic z tego nie wyszło, bo rząd ukraiński podjął decyzję o "przesunięciu w czasie prywatyzacji szeregu kopalni państwowych". Całość procedury przesunięto na rok 2014. Czy jednak, w kontekście tego, co dzieje się (oby tylko) w Kijowie, te plany ziszczą się, to już nie nam zgadywać.
Tak czy inaczej Ukraina (w przeciwieństwie do Polski) ma gotowe podstawy prawne do przeprowadzenia prywatyzacji w górnictwie. Taki proces umożliwia uchwalona w lipcu 2011 r. ustawa zakładająca możliwość uzyskiwania koncesji na dzierżawę i eksploatację złóż kopalni państwowych.
Plany pod znakiem zapytania
Dlaczego Kijów chce (częściowej) prywatyzacji państwowego górnictwa węgla kamiennego? Bo nie ma pieniędzy na jego modernizację górnictwa i podwyższenia w nim bezpieczeństwa pracy. Ukraiński rząd ma opracowany dalekosiężny program reformowania górniczej branży, w którym element prywatyzacji spełnia znaczącą, acz niejedyną, rolę. Nie wiadomo jednak, czy wewnętrzna sytuacja w tym państwie nie wpłynie na zmianę, nie tylko, tych planów.
W chwili, gdy kończę ten materiał, czyli w czwartek (20 lutego) o 13.40 agencje informują o tym, że rosyjscy politycy mówią coraz głośniej o konieczności przyłączenia części (tej znaczonej na mapie w polskiej telewizji kolorem niebieskim) Ukrainy do Rosji, a "W rezultacie starć antyrządowych demonstrantów z siłami MSW Ukrainy zginęło w Kijowie od wtorku 28 osób. Jest to stan na godz. 6 rano (godz. 5 czasu polskiego). Wcześniej informowano o 26 zabitych. Liczba rannych wynosi 445, spośród których 287 osób hospitalizowano...".
A w Donieckim Zagłębiu Węglowym jeszcze jest spokojnie...
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.