Już ponad 30 godzin trwają poszukiwania górnika, który w niewyjaśnionych okolicznościach zaginął w czwartek (16 stycznia) w nocy w ruchu Boże Dary kopalni Murcki-Staszic. Akcja jest prowadzona w zbiorniku przesypowym, gdzie zlokalizowano sygnał nadawany przez lampę należącą do poszukiwanego mężczyzny. Ratownicy pracują przy jego opróżnianiu. Do godziny 6. rano ratownicy usunęli 13 m sześc. urobku.
Przypomnijmy, że w zbiorniku, przed rozpoczęciem akcji, znajdowało się około 180 m sześc. urobku. Zbiornik ma 24 m wysokości i średnicę od 7 do 12 m.
- W akcji biorą udział 3 zastępy ratowników, w tym jeden specjalistyczny oraz służby kopalni - poinformował portal górniczy nettg.pl Wojciech Jaros z działu komunikacji korporacyjnej Katowickiego Holdingu Węglowego, do którego należy kopalnia.
Poszukiwany górnik jest zatrudniony jako tokarz, pracuje w warsztacie mieszczącym się około 10 minut piechotą od podszybia na poziomie 416.
- Powinien był zgłosić się na wyjazd z dołu najpóźniej o 1.50. Po stwierdzeniu, że nie zdał lampy, aparatu ucieczkowego, w szatni wisi jego czyste ubranie oraz po kontakcie z domem, gdzie go też nie było, rozpoczęto akcję poszukiwawczą, w której biorą udział dwa zastępy ratowników - informował w czwartek rano Wojciech Jaros.
Część obowiązkowego wyposażenia każdego górnika stanowi lampa, podająca stały sygnał radiowy. Ma pomagać w dokładnej lokalizacji osób w razie zawału, zasypania. Sygnał jest odbierany z odległości 10-15 m. Nie służy do odległej identyfikacji miejsca pobytu pracownika.
W Ruchu Boże Dary doszło wcześniej do pierwszego śmiertelnego wypadku w górnictwie w tym roku.
Przypomnijmy, że w sierpniu 2012 r. w PG Silesia ratownicy także poszukiwali górnika w zbiorniku na węgiel. Wypadek ten miał miejsce na głębokości ok. 460 m. 29-letni górnik wpadł do głębokiego na 25 m zbiornika. Tam także pierwszą wskazówką dla ratowników był sygnał z nadajnika. Po jego odnalezieniu do akcji wkroczyły psy, które nie znalazły żadnego pewnego tropu. Ciało górnika znaleziono po ponad 40 godzinach poszukiwań.
W czasie akcji prowadzonej w PG Sielsia nad zbiornikiem zamontowano urządzenie wyciągowe, za pomocą którego wybierano węgiel. Ten jednak musiał być ładowany ręcznie przez ratowników, którzy metodami alpinistycznymi zostali opuszczeni do zbiornika.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.