Amerykanie dokonali podsumowania stanu bezpieczeństwa w swoich kopalniach w roku 2013. Miniony rok okazał się pod tym względem gorszy od poprzedniego, gdyż w wypadkach przy pracy zginęło 42 górników, a rok wcześniej takich przypadków było o 6 mniej.
Dane te opublikował amerykański Górniczy Urząd ds. Bezpieczeństwa i Higieny (MSHA, Mine Safety and Health Administration).
O ile w pierwszych trzech kwartałach 2013 r. liczba śmiertelnych ofiar wypadków w tamtejszym górnictwie była stosunkowo niska, to czwarty kwartał zepsuł tę statystykę. W ostatnich trzech miesiącach ub.r. w kopalniach węglowych zginęło 6 górników, a 9 w pozostałych zakładach wydobywczych. Był to znaczący wzrost w porównaniu z analogicznym okresem roku 2012, kiedy w zakładach wydobywających węgiel śmierć poniosły 4 osoby, a 2 w pozostałych kopalniach.
W całym minionym roku stosunek ten wynosił 20 do 22. Rok wcześniej było to 20 do 16.
W 2013 r. odnotowano 4 zgony pracowników zatrudnionych w firmach zewnętrznych (po 2 w kopalniach węgla i rud ). Jest to najmniejsza liczba ofiar śmiertelnych wśród tzw. kontraktowców od 1983 r., gdy MSHA rozpoczął odnotowywanie wypadków wśród pracowników firm obcych.
W ub.r. 14 śmiertelnych wypadków miało miejsce w podziemnych, a 6 w odkrywkowych węgla kamiennego. W górnictwie rud pod ziemią zginęło 5 górników, a 17 w zakładach odkrywkowych.
Najczęściej do wypadków dochodziło podczas obsługi maszyn i urządzeń transportowych będących w ruchu. Najniebezpieczniejszymi kopalniami węgla kamiennego były zakłady ze stanu Wirginia Zachodnia - 6 zabitych górników, a w górnictwie niewęglowym ze stanu Kentucky - 4 ofiary.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.