O tym, że miłość w pracy jest możliwa, a czasami pomaga nawet w przezwyciężaniu wspólnych problemów, przekonuje historia państwa Kłoczko. Jacek Kłoczko rozpoczął pracę w ówczesnych Zakładach Gumowych Górnictwa jako pierwszy, w 1989 roku. Rok później poszedł do wojska.
W sierpniu 1990 r. zostałam przyjęta do firmy jako kontroler jakości. Jacek podczas przepustki z wojska przyjechał do zakładu w odwiedziny do koleżanek z kontroli jakości i wtedy się poznaliśmy. Ponieważ moja ówczesna zmiana była bardzo młoda i w większości stanu wolnego, dla żartów wróżyłyśmy sobie, która z nas wyjdzie za mąż. Jedna z naszych koleżanek wywróżyła, że ja wyjdę za mąż w tym samym czasie, w którym Jacek się ożeni - wspomina pani Beata.
Po wróżbach dużo było żartów, ale pan Jacek, dzisiaj kierownik w Pionie Produkcji, musiał wracać do jednostki. Po kilku miesiącach wrócił do pracy, tak się składa, że kontrola jakości zawsze pracowała w trybie zmianowym, odwrotnie w stosunku do produkcji. - Nie muszę mówić, że najbardziej czekaliśmy na wspólną zmianę. Po ok. półtora roku pobraliśmy się. Jesteśmy małżeństwem już 20 lat, mamy 19-letniego syna Grzegorza - zwierza się.
Małżonkowie twierdzą, że lata ich wspólnej pracy w Conbelts były bardzo różne.
- Towarzyszyły nam wszystkim ciągłe restrukturyzacje, oznaczało to głównie zwolnienia grupowe. Nam udało się przetrwać ten trudny czas. Wówczas nie było mile widziane, że małżeństwo pracuje razem. Ale tamte lata minęły i dzisiaj w firmie Conbelts pracuje razem wiele małżeństw. Mamy w swoich szeregach dzieci naszych pracowników i chyba dlatego atmosfera w pracy jest coraz bardziej rodzinna - podsumowuje Beata Kłoczko, obecnie podpora firmowego laboratorium.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.