Parlament Europejski zatwierdził back-loading - zgodę na zamrożenie 900 mln uprawnień do emisji CO2 z rynku. Ma to spowodować podniesienie cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla, które ledwo przekraczają 5 euro. Wynik głosowania nie jest korzystny dla Polski, ale zdaniem ekspertów nie wszystko jeszcze stracone.
- Teraz wszystko zależeć będzie od wyników debaty w Radzie Europejskiej. Polski rząd musi przygotować wystarczające argumenty, aby plan odrzucono albo przynajmniej skierowano do dalszej dyskusji - mówi prof. Adam Gierek, eurodeputowany. Jego zdaniem sytuacja jest skomplikowana, ponieważ parlament w trzecim głosowaniu poparł backloading stosunkiem głosów 385 za, 284 przeciwko i 24 wstrzymujących się, a więc niejednoznacznie.
- Mamy do czynienia z ręcznym poprawianiem rzekomo rynkowego systemu handlu emisjami. To dla takiej gospodarki jak nasza, opartej na węglu, nie wróży nic dobrego. My stracimy, a zyskają takie kraje, jak Niemcy czy Francja - dodaje Gierek, przypominając, że w momencie, gdy kryzys minie, trzeba będzie całą sprawę "odkręcać".
Wygląda więc na to, że w Brukseli albo nie zakładają, że kryzys szybko minie, albo wręcz spodziewają się jego pogłębienia. Jeśli Polska ostatecznie przegra głosowanie w Radzie Europejskiej, Unia przystąpi w przyszłym roku do forsowania swojego modelu polityki energetyczno-klimatycznej, co jeszcze bardziej skomplikuje sytuację sektora energetycznego w Polsce.
Zamiar sztucznego sterowania rynkiem uprawnień już dziś doprowadził do wstrzymania w Europie inwestycji w energetyce i niekorzystnie wpływa na bezpieczeństwo energetyczne wielu krajów unijnych.
- Premier Tusk powinien stanąć na czele koalicji państw, która dążyć będzie do racjonalnej i prorozwojowej polityki energetycznej UE, takiej, która zgodna by była z modelami ich rozwoju gospodarczego, z posiadanymi zasobami energetycznymi i zmierzałaby do zwiększenia konkurencyjności ich gospodarek. W przeciwnym razie polityka klimatyczna UE sprawi, że recesja w gospodarce europejskiej się pogłębi i nastąpi exodus produkcyjny do USA, gdzie tańsze są zarówno surowce energetyczne, jak i prąd - argumentuje Izabela Albrycht, prezes Instytutu Kościuszki.
Przeciwnicy dekarbonizacji przypominają, że kraje członkowskie UE mają prawo do wybierania sobie takiego miksu energetycznego, jaki jest dla nich najbardziej korzystny, tymczasem wskutek nacisku ze strony lobby "zielonego" biznesu zapadają decyzje sprzeczne z interesami wielu krajów i całej europejskiej gospodarki.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.