Wygląda na to, że hasło "tiry na tory", lansowane przez polskich ekologów i sporą część działaczy samorządowych, trzeba na razie odłożyć na półkę. Wczesnojesienna zapaść na kolejowych szlakach przewozowych powoduje, że coraz większa rzesza polskich przedsiębiorców decyduje się na skorzystanie z pewniejszego w tych warunkach taboru samochodowego. Po podobne rozwiązania sięgają producenci węgla, choć w tym przypadku, ze względu na tonaż przewozów, zamiana wagonu na naczepę nie jest tak prosta i oczywista.
A o tym, że problemy z transportem węgla są bardziej dokuczliwe niż zazwyczaj, mówią - choć w różnej skali - wszyscy z nich.
Co na to PKP Cargo? Przewoźnik zadeklarował, że alokuje 75 maszynistów z rejonu południowego do śląskich zakładów spółki, zaangażuje dodatkowo 1200 węglarek oraz 150 lokomotyw i uzgodni z zarządcą linii uproszczone trasy objazdów. Tu docieramy do sedna sprawy, czyli remontów infrastruktury kolejowej na niesamowitą skalę. Prace prowadzone są na niemal 20 kluczowych dla przewozów węgla liniach, z których korzysta PKP Cargo.
Na wniosek Kompanii Węglowej w rozwiązanie problemu włączyło się również Ministerstwo Transportu, które poleciło w połowie września br. zarządcy infrastruktury kolejowej PKP PLK i głównemu przewoźnikowi PKP Cargo opracowanie i wdrożenie planu działań, mających na celu usprawnienie przewozów węgla.
- Zakładamy, że straty spowodowane brakiem wagonów zostaną odrobione w październiku i listopadzie - deklaruje Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej.
A węgiel cierpliwie czeka na zwałach...
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.