Nasze techniki i technologie są uznaną w świecie specjalnością eksportową. Tendencja ta będzie się rozwijać, ponieważ nie jest to wyłącznie prosty eksport - podkreśla HENRYK STABLA, prezesem Grupy Kapitałowej Carboautomatyka i szefem rady nadzorczej Polskiej Techniki Górniczej.
Powiedział Pan niedawno, że podczas wizyt na innych kontynentach mówi się otwarcie o konieczności inwestowania w wydobycie węgla. Europa zaś wychwala zalety dekarbonizacji.
Za tym, że świat stawia na węgiel, przemawiają twarde fakty ekonomiczne, a nie opinie przypisywane tzw. lobby górniczemu. W dyskusjach dotyczących przyszłości węgla zbyt często posługujemy się czarno-białymi schematami, a nie racjonalną oceną sytuacji. Bezkrytycznym zwolennikom polityki dekarbonizacji należy przypomnieć, że 25 proc. światowej energii wytwarzanych jest w oparciu o węgiel. Jego światowe wydobycie wzrasta corocznie o 5 proc. Ja pytam: czy oznacza to, że politycy, menedżerowie i naukowcy w ponad 70 krajach świata podejmują błędne decyzje? Czy może myli się Międzynarodowa Agencja Energii, która jednoznacznie stwierdza, że w najbliższych latach węgiel będzie zyskiwał na znaczeniu? Jeśli na te pytania uzyskamy racjonalną odpowiedź, opartą na rachunku ekonomicznym, a nie emocjach, przyjmę ją z pokorą. Na dzisiaj fakty są takie, że węgiel jest i przez wiele lat pozostanie najtańszym i najbardziej dostępnym surowcem energetycznym.
Nie wyobraża Pan sobie Europy bez węgla?
Odpowiem tak: świat zawdzięcza postęp wyobraźni, a ta jest - podobno - nieograniczona. Dlatego mogę wyobrazić sobie Europę bez węgla. Tym bardziej, że na kraje Unii Europejskiej przypada obecnie zaledwie 10 proc. światowego wydobycia. Pytanie należałoby jednak rozszerzyć: czy Europa poradzi sobie bez węgla jako źródła energii, a jeśli tak, w jakiej perspektywie i za jaką cenę. Chętnie poznałbym odpowiedź entuzjastów dekarbonizacji.
Jakby na problem nie spojrzeć, targi górnictwa żyją własnym życiem i przede wszystkim realną rzeczywistością, więc kryzysu tu raczej nie widać.
Na targach "Katowice" nigdy nie odczuwało się kryzysu. Nasze techniki i technologie są uznaną w świecie specjalnością eksportową. Tendencja ta będzie się rozwijać, ponieważ nie jest to wyłącznie prosty eksport. W wielu krajach powstają wspólne inwestycje produkcyjne, m.in. w Wietnamie, Australii, Indiach, RPA i Rosji. Wystawcy, w tym polscy producenci maszyn, to firmy globalne, o światowej renomie. Nawet przy dobrej koniunkturze, panującej w branży wydobywczej, nasz rynek był za ciasny w stosunku do potencjału, którym dysponują. Spółki te nie rozwijają się od kryzysu do kryzysu, ale według ściśle przemyślanej strategii. Już od kilku lat polskie firmy zaplecza górniczego ponad jedną trzecią swojej produkcji lokują na zagranicznych rynkach, niektóre nawet ponad 50 proc.
W tym roku swoją produkcję maszyn i urządzeń dla górnictwa zaprezentują Ukraińcy. To ewenement. Sądzi Pan, że rodzi się nam konkurencja? Mało tego, chińskie kombajny jesienią wjadą do naszych kopalń. Tego nie spodziewaliśmy się jeszcze dwa lata temu. Wygląda groźnie.
Konkurencja stymuluje rozwój, a nie hamuje go. Dlatego polscy producenci nie obawiają się jej. Mają z nią do czynienia nie tylko na rodzimym rynku, ale również na rynkach zewnętrznych. Targi w Katowicach cieszą się coraz większym zainteresowaniem zagranicznych wystawców. W tym roku jednym z większych stoisk zagranicznych jest prezentacja firm brytyjskich i z RPA. Spodziewamy się, że w następnej, jubileuszowej edycji zobaczymy maszyny i urządzenia chińskich producentów. Z roku na rok otrzymujemy też coraz więcej zapytań z Francji, Turcji, Rosji, Białorusi, Ukrainy, Gruzji, Indii, Wietnamu, Iranu i z… Ghany. Proszę jednak pamiętać, że oferta polskich producentów jest kompleksowa. Od projektowania do wyposażania pełnych kompleksów wydobywczych. Od technologii udostępniania złoża po budowę kopalń "pod klucz". Jesteśmy też konkurencyjni cenowo, przy zachowaniu najwyższej jakości i niezawodności.
Informatyzacja i automatyzacja procesów wydobywczych rozwija się na niespotykaną skalę. Znajdzie się jeszcze na dole jakieś miejsce dla górnika?
Wysoki poziom innowacyjności polskiej oferty sprzyja światowym wymogom informatyzacji i automatyzacji procesów wydobywczych, których oczekuje nowoczesne górnictwo. Tzw. e-kopalnia autorstwa firmy Famur to nie projekt przyszłości, ale realna rzeczywistość. Z wydobyciem schodzi się coraz niżej, pojawia się coraz więcej zagrożeń klimatycznych, gazowych, pożarowych i radiacyjnych, na które narażeni są górnicy. Tam, gdzie nie można wyeliminować czy ograniczyć niekorzystnych zjawisk natury, musi wkroczyć nowoczesna automatyka, która zastąpi człowieka.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.