Znaczący wpływ na przyspieszenie gospodarki ma rosnący eksport. Lipiec ma być też pierwszym miesiącem rosnącej inflacji. W efekcie może to niekorzystnie odbić się na sytuacji gospodarstw domowych, które będą musiały zmniejszyć konsumpcję.
- Jest bardzo duża szansa na to, że wzrost gospodarczy w II kwartale przyspieszył - uważa Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole. - Tym podstawowym czynnikiem wspierającym wzrost gospodarczy w drugim kwartale był eksport netto.
Wartość eksportu w czerwcu wyniosła 12,7 mld euro. To o 7 proc. więcej niż rok temu. Import w tym czasie to 12,2 mld euro. Z kolei według danych NBP w drugim kwartale tego roku polska gospodarka zanotowała nadwyżkę na rachunku bieżącym w wysokości 1,5 mld euro, podczas gdy pierwszym kwartale deficyt w tym przypadku wynosił ponad 2 mld euro.
Jakub Borowski potwierdza, że to bardzo dobre dane, dzięki którym wzrost PKB mógłby być większy. Jednak gospodarkę hamuje spadek inwestycji.
- Spadały inwestycje prywatne przedsiębiorstw, ale również inwestycje mieszkaniowe. Najprawdopodobniej nadal spadają inwestycje publiczne. Ten rok będzie bardzo trudnym rokiem dla inwestycji publicznych, podobnie zresztą jak kolejne lata, bo sektor publiczny musi ograniczyć skalę inwestycji - wyjaśnia ekonomista Credit Agricole. - W najbliższych latach nie będzie możliwe utrzymanie takiego poziomu, jaki odnotowaliśmy w latach 2011-2012, kiedy był on rekordowy.
Główny Urząd Statystyczny zapowiedział publikację wyników o inflacji w lipcu. Ta - zdaniem Borowskiego - wzrosła do 0,4 proc w ujęciu rocznym.
- Czynnikami, które przyczyniły się do przyspieszenia wzrostu cen, były wzrost dynamiki cen paliw i wzrost dynamiki cen żywności - wyjaśnia ekonomista. - Obniżka cen prądu jest kompensowana przez te proinflacyjne czynniki i ostatecznie inflacja nam nieco wzrosła - prognozuje.
Jak dodaje ekspert, to będzie początek wzrostu cen. W czerwcu inflacja była najniższa (0,2 proc.), a pod koniec roku sięgnie - według Borowskiego - 1 proc.
- Dane lipcowe to będzie początek marszu inflacji w górę, oczywiście stopniowego, dlatego że w Polsce mamy wciąż do czynienia z niskim popytem, brakiem presji inflacyjnej, brakiem presji płacowej, stąd inflacja będzie rosła powoli - przewiduje. - Nie ma też czynników, które miałyby ją pobudzać w krótkim okresie, np. takich jak kurs walutowy, który już się nie osłabia.
Rosnąca inflacja będzie jednak hamowała konsumpcję w Polsce.
- Do tej pory spadek inflacji sprzyjał wzrostowi konsumpcji, ponieważ nasze płace rosły mniej więcej w stabilnym tempie, zbliżonym do około 2 proc. W najbliższych miesiącach wzrost inflacji będzie nam konsumował tę część nominalnego wzrostu płac i ostatecznie będzie ograniczał wzrost konsumpcji prywatnej - uważa Borowski.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.