Ok. 20 tys. turystów zwiedziło w tym roku zaporę i elektrownię wodną w Solinie w Bieszczadach - poinformowała w piątek (9 sierpnia) rzeczniczka elektrowni Iwona Hawliczek.
- Trasa wycieczek prowadzi przez hale elektrowni do wnętrza zapory. Dociera sześć metrów pod lustro Zalewu Solińskiego. Temperatura wynosi sześć stopni Celsjusza - powiedziała Hawliczek.
Dodała, że wewnątrz zapory jest 2,5 kilometra korytarzy służących do kontroli tego sztucznego zbiornika wodnego. Obiekt można zwiedzać w grupach lub indywidualnie. Zwiedzanie podzielone jest na dwa etapy.
W pierwszym turyści oglądają film pokazujący wytwarzanie energii odnawialnej oraz wystawę archiwalnych zdjęć przedstawiających kolejne etapy budowy zapory i elektrowni w Solinie. W kolejnym poznają zaporę i elektrownię.
Budowę zapory wodnej na Sanie w Solinie-Myczkowcach rozpoczęto w 1960 r. Do użytku została przekazana w 1968 r. Zapora ma 82 m wysokości, a pojemność zbiornika wynosi pół miliarda metrów sześciennych. Powierzchnia zalewu obejmuje 2105 hektarów, a długość linii brzegowej - 150 km.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Zwiedzanie zapory to atrakcja dla ludzi otępiałych. Pracownicy puszczają film nakręcony dla telewizji, do którego prawdopodobnie wykupili prawa, nie powiem dobrze zrobiony, i to najciekawszy moment imprezy. Ale zważywszy, że większość społeczeństwa (puszczany był w TV wielokrotnie)już go widziała - wieje nudą. Przewodnik z początku wydaje się kompetentny, ale z czasem i kolejnymi pytaniami zadawanymi przez kompletnych laików tematu - czar pryska. Obchód to jedna wielka farsa. Trasa jest banalna, nudna i rozczarowująca. Tylko ochrona skrzętnie zamykająca obchód dodaje pikanterii (co niektórym). Generalnie szkoda czasu i znacznie więcej można dowiedzieć się z każdego opisu zapory w internecie. Jedynym pozytywem dla upartych jest niewysoka cena biletów oraz możliwość schłodzenia się podczas upałów. fanbies