Deutsche Welle (DW) w ostatnim dniu lipca ogłosiła swoje wątpliwości związane z wykorzystaniem źródeł geotermalnych. Jak wiadomo jest to jeden z promowanych w Unii Europejskiej kierunków odnawialnych źródeł energii (OZE). DW informuje, że w 2006 r. po wierceniach geotermalnych prowadzonych koło Bazylei w Szwajcarii, doszło do wielokrotnego trzęsienia ziemi. Nie dawno podobne zjawisko miało wystąpić koło Sankt Gallen.
W Niemczech do podobnego trzęsienia ziemi, o magnitudzie do 2,7, doszło w 2009 roku niedaleko Landau w Nadrenii-Palatynacie. Amerykańscy sejsmolodzy z Uniwersytetu Kalifornijskiego, obserwujący uważnie od lat niepokojące zjawiska w złożu wód geotermalnych Salton Sea, stwierdzili wyraźne nasilenie się trzęsień ziemi w miarę zwiększania wydajności zbudowanej na nim instalacji. Agencja podaje jeszcze kilka tego rodzaju przykładów. Co najważniejsze jednak, nie wyjaśnia ona mechanizmu powstawania tych trzęsień ziemi.
Charakterystyczny dla tego typu informacji jest fakt wyolbrzymiania ponad wszelkie możliwości najmniejszych zagrożeń, związanych z eksploatacją zasobów Ziemi. Tymczasem DW nie zauważa tryliony razy większych zagrożeń związanych z podziemnymi próbami termojądrowymi i podobnymi im badaniami nad energią nuklearną. Związek przyczynowo-skutkowy też nie jest udowodniony. Jest on tego samego typu, co kojarzenie akurat występującego trzęsienia ziemi z objęciem stanowiska przez znanego polityka. Po prostu czysty absurd. Ubiera się go w pseudonaukowe szaty i podaje do publicznej wiadomości. Po co? Ano po to, aby inne kraje nie naśladowały z jeszcze lepszym efektem tego, co robią same Niemcy.
Mechanizm wodny
Informacje stacji niemieckiej nie można nazwać inaczej niż tylko bzdury. Pobór wód geotermalnych w żadnym wypadku nie narusza stabilności górotworu. Przede wszystkim dlatego, że na całym cywilizowanym świecie zezwala się tylko na pobór zasobów dynamicznych wody. Są to takie zasoby, które są odnawialne w większej skali niż te pobierane. Jest to włączenie techniki poboru wód podziemnych w naturalny obieg wody w przyrodzie. Obieg ten znany jest z obrazków, które zawierają na ten temat podręczniki geografii w szkole podstawowej.
Obrazek taki przedstawia morze, które paruje i z tego powstają chmury. Powstają z nich opady na lądzie. Deszczowa woda wsiąka w ziemię i wypływa z niej w postaci źródeł i rzek, odprowadzających wodę do morza. Nad morzem powstają chmury, z których pada deszcz, i tak bez ustanku dzieje się w przyrodzie. Nikt dotąd jednak z uczonych na całym świecie nawet nie wspomniał, że ten naturalny mechanizm krążenia wody w przyrodzie może wywoływać trzęsienia ziemi. Pobór wód podziemnych, a wody geotermalne są jednym z rodzajów tych wód, jest wpisany w ten obieg. Powstaje pytanie, czy redaktorzy DW mają ukończoną szkołę podstawową, czy też nie powinni oni sobie trochę odświeżyć wiadomości z zakresu elementarnej geografii zanim zaczną epatować nimi swoich czytelników. Polskim redakcjom powtarzającym te głupstwa też należałoby zafundować egzaminy z wiadomości ze szkoły podstawowej.
Największa geotermia Europy
Zbudowana została w 2007 r. na obrzeżach Monachium w Bawarii, w miejscowości Unterhaching. W przeciwieństwie do polskiej geotermii w Toruniu, badania naukowe w całości zostały sfinansowane przez Federalne Ministerstwo Środowiska, Ochrony Przyrody i Bezpieczeństwa Jądrowego (BMU). Wykonano tu dwa otwory wiertnicze o dużych średnicach do głębokości 3590 m natrafiając podobnie jak w Toruniu na wodonośne piaskowce triasowe. Jednakże w odróżnieniu od polskich warunków są one jeszcze dodatkowo zasilane z niżej położonych wapieni jurajskich z rozwiniętymi zjawiskami krasowymi.
Efektem tego korzystnego układu stała się wysoka temperatura wody, wynosząca na wypływie 124 stopnie Celsjusza. Wydajność studni też okazała się rekordowa, bo wynosi ona ok. 540 mln sześc. na godzinę. Pobierana woda jest tu całkowicie czysta, o zasoleniu poniżej jednego grama na litr. Podobnie jak w projekcie toruńskim pobierana z jednego otworu, po jej wykorzystaniu i schłodzeniu zatłaczana jest do drugiego, tworząc podziemny obieg zamknięty. Na bazie tych wód geotermalnych zbudowana została elektrownia cieplna. Jej moc elektryczna wynosi 3,6 MW i moc cieplna 38 MW. Jest ona w całości własnością gminy. Sieć rurociągów cieplnych ma długość 28 km i ogrzewa 5 tys. gospodarstw. Całkowity koszt budowy tego obiektu wyniósł 100 mln euro. W trakcie realizacji jest kilka podobnych projektów o jeszcze większych parametrach. O jakichkolwiek trzęsieniach ziemi z tego powodu w rejonach tych nic nie wiadomo. DW też milczy na ten temat. Natomiast polskie media chętnie i szeroko kolportują wiadomości podawane przez DW.
Łupkowe manipulacje
Niezależnie od poważnych opóźnień w realizacji programu poszukiwań gazu łupkowego w Polsce istnieje bardzo poważne zagrożenie wyprzedzenia pod tym względem naszych zachodnich sąsiadów. Jest to źle odbierane w tym kraju. Dlatego rozpętano prawdziwą nagonkę na wszelkie poszukiwania tego gazu. Twierdzi się i upewnia niezorientowanych w tym ludzi, że badania te mogą spowodować zatrucie wód podziemnych. Owszem, mogą. Nie można temu zaprzeczyć. Jednak prawdopodobieństwo jest tego samego rzędu, jak trafienie w Niemcy meteorytu, który mógłby ten kraj doszczętnie zniszczyć. Takie prawdopodobieństwo istnieje, wszak meteoryty latają w kosmosie bez żadnej kontroli, składu i ładu. Oczywiście, w każdy inny kraj też mogą trafić z takim samym skutkiem. Choć zagrożenie takie zawsze jest realne, nikt się tym specjalnie nie przejmuje. Kosmos jest jednak czymś bardzo odległym, a Ziemia jest pod nogami. Powszechność wiedzy o planecie na której żyjemy, jest poniżej poziomu elementarnego. Dlatego każdemu można wmówić wszystko, co dusza zapragnie.
Warunek jest tylko jeden: trzeba mieć po swojej stronie media i dziennikarzy, którzy w pseudonaukowym żargonie powtórzą i nagłośnią każde głupstwo korzystne dla tych, którzy mają władzę i pieniądze. O tym, że akurat w sprawach gazu łupkowego wszelkie protesty są bez sensu można przekonać się zasięgając opinii hydrogeologów. Czyli specjalistów od spraw wód podziemnych. Kilka tysięcy metrów nadkładu jest tak izolującą warstwą od przypowierzchniowych wód podziemnych, że tylko umyślne zanieczyszczenie tych wód może mieć miejsce. Opinie tych specjalistów podważa się, twierdząc, że są oni częścią łupkowego "lobby". Na to nie ma lekarstwa. Będąc jednak przy lekarstwach, warto zauważyć, że jakoś diagnozom lekarskim każdy wierzy, choć wszyscy lekarze tworzą też swoiste "lobby". Dla kontrastu na przykład wszelkie strzelania przodków w KGHM wywołują dużo większe naprężenia i skutki na powierzchni, a jakoś nikt przeciwko temu nie protestuje. I dobrze, bo ludzie wiedzą, z czego żyją. Inni nam tego zazdroszczą. Oczywiście oficjalnie nikt się do tego nie przyzna. Za to każdy wymyśla zagrożenia, którymi straszy ludzi nie znających się na rzeczy.
Toruńska geotermia
Niewątpliwie jest ona sukcesem. Osiągnięcie wydajności 340 m sześc. na godzinę to dużo. Temperatura tej wody nie jest rewelacyjna, bo "tylko" 65 stopni Celsjusza. Jednak jak na polskie warunki na tym terenie jest to korzystny i gospodarczo interesujący wynik. Szkoda, że wokół tej inwestycji toczy się spór polityczny, a nie rzeczowo fachowy. Pod tym ostatnim względem wszelkie wyniki techniczne niemieckiej geotermii można dużo łatwiej uzyskać, niż toruńskiej geotermii. Bezpośrednio woda ta nadaje się do wszelkich basenów leczniczych, gorących wód, kąpieli i wszelkiej rekreacji. Ogrzewanie blisko położonego kompleksu budynków szkoły, może być. Ten sam proces dla miasta Torunia odległego ok. 10 km od geotermalnych odwiertów musi mieć dodatkowe kotłownie do dogrzewania wody przynajmniej w miesiącach zimowych. Jakby jednak na to nie patrzeć, są to poważne oszczędności, bo lepiej dogrzewać gorącą już wodę, niż czynić to od zera.
Dostrzegły to władze miasta i niezależnie od niezdrowej w tej sprawie polityki rządu, postanowiły one skorzystać z tej geotermalnej oferty. Rok temu wydały one zezwolenie na budowę miejskiej ciepłowni wykorzystującej miejscowe wody geotermalne. Trwają prace projektowe i przetargowe na realizację tego zadania. Około 20 proc. mieszkańców miasta ma otrzymać tańsze ogrzewanie. Największe jednak osiągnięcia pod tym względem ma Geotermia Podhalańska i Cieplice-Zdrój, gdzie przy podobnie dużych dopływach wody osiągnięto jej temperaturę w granicach ok. 90 stopni Celsjusza. O żadnym "trzęsieniu ziemi" z tego powodu nikt tu nie słyszał. Na tego rodzaju "strachy" nikt też się już w Polsce nabrać nie da. Wychodząc jednak z założenia, że strzeżonego Pan Bóg strzeże, warto jednak przypomnieć, o co tu chodzi.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Kto pisał te durnowaty tekst?