Utrzymajmy w Polsce obecny poziom wydobycia węgla, będzie nam potrzebny, kiedy zapotrzebowanie na energię będzie za 20 lat nawet o 50 proc. wyższe - alarmują naukowcy.
Według profesora Antoniego Tajdusia, byłego rektora Akademii Górniczo-Hutniczej zapotrzebowanie na energię w Polsce co roku zwiększać się będzie średnio o 1,5-2,5 proc.. Prognozuje, że udział węgla w energetycznym torcie będzie zmniejszał się, ale ilość wydobywanego surowca nadal powinna być utrzymana na poziomie ok. 130 mln t rocznie (węgla kamiennego i brunatnego).
- Czy Polacy są w stanie sobie wyobrazić, że nagle w gniazdku nie będzie prądu? Nie. Dlatego trzeba wreszcie zadbać o podstawowe źródło naszej energii, czyli węgiel. I utrzymać wydobycie na obecnym poziomie - mówi prof. Antoni Tajduś.
Trendy globalne są dla węgla optymistyczne - światowa produkcja wzrosła w 2012 ro o 2 proc., obniżyła się natomiast produkcja biopaliw. W Polsce górnictwo, głównie ze względu na wysokie koszty wydobycia i minimalną ilość inwestycji nie jest w dobrej kondycji. Ale to właśnie na węglu, nazwanym ostatnio przez premiera "czarnym skarbem narodowym", opiera się 90 proc. naszej energetyki. Węgiel jest więc najważniejszym stabilizatorem bezpieczeństwa energetycznego Polski.
- Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie - na czym ma być oparta polska energetyka - my od dłuższego czasu uważamy, że powinien być to miks - energetyka oparta na węglu i energetyka oparta na gazie. Za jakiś czas powinna się w to włączyć energetyka jądrowa. Ale od energetyki węglowej nie uciekniemy - podkreśla prof. Antoni Tajduś, szef katedry Geomechaniki, Budownictwa i Geotechniki na Wydziale Górnictwa i Geoinżynierii AGH i przewodniczący rady nadzorczej Tauronu.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Nie uciekniemy i dlatego żadne fiki miki tu nie pomogą