20 mln zł może kosztować każdy dzień strajku w PKP Cargo - szacują władze firmy. To czy do strajku dojdzie, nie jest jeszcze przesądzone, bo wciąż trwa referendum strajkowe w spółce. Zarząd firmy i związki zawodowe spierają się o pakt gwarancji pracowniczych.
Zarząd PKP Cargo i działające w spółce związki zawodowe nie zgadzają się co do tego, jakie gwarancje zatrudnienia ma otrzymać załoga w związku z planowaną prywatyzacją PKP Cargo. Związkowcy wysuwają też postulaty płacowe - domagają się podwyżek i premii z zysku za zeszły rok. Władze przewoźnika i jego spółki matki, czyli PKP SA podsumowują, że podwyżka wynagrodzenia o 450 zł dla każdego pracownika kosztowałaby ok. 250 mln zł rocznie, czyli mniej więcej tyle, ile spółka zarobiła w zeszłym roku.
- Obawiamy się, że spełnienie wszystkich postulatów związkowych sprawiłoby, że spółka stałaby się nie do sprywatyzowania - ocenił w czwartek (11 lipca) podczas rozmowy z dziennikarzami członek zarządu PKP SA Piotr Ciżkowicz. Wskazał, że poza podwyżkami, związki chcą także dla pracowników gwarancji zatrudnienia na sześć lat i zamrożenia obowiązywania Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy na prawie cztery lata. Koszty tych postulatów, łącznie z przekazaniem części akcji PKP Cargo na fundusz własności prywatyzacyjnej, władze PKP szacują na nawet 1 mld zł.
Mimo to, władze kolei deklarują, że są gotowe do dalszych rozmów ze związkowcami.
- Władze PKP SA i PKP Cargo potwierdzają swoje konfrontacyjne nastawienie, choćby przez pozbawienie pracowników reprezentacji w organach spółki - powiedział PAP przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych Leszek Miętek.
Chodzi o dokonaną w poniedziałek zmianę w statucie spółki, która likwiduje obowiązek zapewnienia przedstawicielom pracowników miejsc w radzie nadzorczej firmy, w sytuacji, gdy w rękach PKP SA zostanie mniej niż 50 proc. akcji firmy. Władze PKP odpowiadają, że na giełdę i tak ma trafić mniejszościowy pakiet akcji spółki, więc status quo w radzie się nie zmieni.
Takie tłumaczenie nie przekonuje związkowców. Jak przypomniał w rozmowie z PAP Miętek, do końca tego tygodnia potrwa w spółce referendum strajkowe, a jego wyniki mają być znane w przyszłym tygodniu.
- Już teraz widzimy, że frekwencja jest wysoka, więc wszystko wskazuje na to, że referendum będzie ważne - dodał związkowiec.
Wyjaśnił, że w środę przedstawiciele związków zawodowych spotkali się z wiceministrem transportu Zbigniewem Rynasiewiczem.
- Wiceminister poprosił nas, byśmy mimo konfrontacyjnego nastawienia władz PKP nie odstępowali od rozmów i my na tę prośbę przystaliśmy - powiedział Leszek Miętek.
Teraz obie strony czekają, aż mediator wyznaczy termin kolejnych rozmów.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.