Kopalniana Stacja Ratownictwa Górniczego ruchu Borynia. Do Jastrzębia-Zdroju przyjechali z całej Polski ratownicy medyczni na otwarte mistrzostwa Śląska. Na miejsce "rozegrania" jednej z konkurencji wybrano, po raz pierwszy w historii takich zawodów, kopalnię Borynia.
Wcześniej trzeba było z grupy ratowników wyłonić dwóch, którzy udawaliby poszkodowanych. Służba nie drużba, więc ostatecznie role te przypadły Jarosławowi Pietrzakowi i Mariuszowi Sojce.
- W górnictwie pracuję od 1995 r. Trzy lata później zacząłem robić w Stacji jako ślusarz. Byłem na akcji w Krupińskim w 2011 r. Byłem dwa razy w Pniówku, raz w Zofiówce i raz u nas, w Boryni, i nigdy nic mi się nie stało, a tu teraz ma po mnie przyjechać pogotowie! - wyjaśnia 38-latek.
Drugi z jednodniowych aktorów ma 27 lat i od prawie siedmiu lat pracuje w Stacji. Uczestniczył w akcji w Boryni w 2008 r. Zginęło wtedy 6 górników.
- Widziałem kiedyś faceta, któremu urwało rękę. Okropny widok. A teraz ma być tak, że jestem elektrykiem, robię coś z drabiny, przy lampie. I niby kopnęło mnie tak, że spadłem na posadzkę...
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM.
Szczegóły: nettg.pl/premium
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
na temat zawodów organizowanych przez JSW najlepiej wypowie się pseudozwiązkowiec Jakubow - najlepszy specjalista od ratownictwa w JSW
I jaki przypadek ,że kilka dni pózniej ratownicy z Boryni wygrali konkurencje pomocy przedmedycznej na pseudozawodach zorganizowanych przez JSW. No ale po takich korepetycjach to chyba jednak nic dziwnego.