Przyglądając się regulacjom państwa dotyczącym górnictwa węgla kamiennego, nie sposób oprzeć się refleksji, że obok przeważającej części wychowanków polskich przedszkoli także spora liczba decydentów żywi głębokie przekonanie, że energia elektryczna "bierze się z gniazdka".
Przykładowy Kowalski słysząc "górnictwo węglowe", nie widzi oczyma wyobraźni nowoczesnych technologii, innowacyjności, miliardów trafiających co roku do budżetu państwa, tysięcy miejsc pracy, a przede wszystkim relatywnie niskich na tle średnich cen w UE rachunków za energię. Z takim podejściem branża węglowa zdążyła się już oswoić i można powiedzieć, że wszystko jest w porządku do momentu, gdy rynek nie wpada w cykliczną dekoniunkturę. Węglowy dołek wywołuje dyskusję o powodach, dla których górnictwo węgla kamiennego w Polsce powinno (lub nie) istnieć, prowokuje także debatę o tym, czy państwo powinno branżę w tych trudnych momentach wspierać.
Jak pokazał niedawny Europejski Kongres Gospodarczy, problemy górnictwa - było nie było nadal gwaranta bezpieczeństwa energetycznego państwa - interesują wyłącznie nas, na Śląsku. W panelu poświęconym sytuacji w branży nie uczestniczyli ani politycy w randze ministra czy wiceministra, ani - z małymi wyjątkami - przedstawiciele ogólnopolskich mediów. To smutna konstatacja.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.