Jeżeli wprowadzany program naprawczy Kolei Śląskich przyniesie rezultaty, to od grudnia oferta przewozowa Kolei Śląskich zacznie się poprawiać - zadeklarował wicemarszałek województwa śląskiego Stanisław Dąbrowa.
W ramach wdrażanego przez Koleje Śląskie programu naprawczego od 1 czerwca spółka ograniczy liczbę wykonywanych połączeń o 39 proc., a na najpopularniejszych trasach Gliwice-Katowice-Częstochowa oraz Katowice-Tychy - nawet o ponad 40 proc. Trzy połączenia zostaną zlikwidowane. Bilety podrożeją średnio o 10 proc., a na najpopularniejszych trasach - nawet o 20 proc. Przedstawiciele firmy tłumaczą, że bez tych zmian spółka musiałaby upaść.
Kwestia problemów Kolei Śląskich była jednym z tematów poniedziałkowej sesji Sejmiku Województwa Śląskiego. Jak przypomniał odpowiedzialny za sprawy Kolei wicemarszałek Dąbrowa, już w lutym zarząd tej spółki informował o zagrożeniu jej istnienia i to wtedy zdecydowano o rozpoczęciu restrukturyzacji. Według Dąbrowy przyjęto pośredni wariant planu naprawczego, prowadzący m.in. do zmniejszenia liczby pociągów w ujęciu rocznym o 13 proc.
Zgodnie z tym wariantem praca przewozowa, czyli liczba kilometrów, które przejadą pociągi w ciągu całego roku spadnie o blisko 13 proc. (z ponad 8 mln do 7,1 mln). Ponieważ jednak redukcje zostaną wprowadzone w okresie od czerwca do grudnia, ich wpływ na rozkład realizowany w tym czasie wyniesie 31 proc. Oznacza to faktycznie zmniejszenie ilości połączeń o 39 proc.
Wśród założeń zmian przyjęto m.in. nieograniczanie długich relacji, lecz szukanie oszczędności na krótszych trasach, a także zaniechanie cięć połączeń w godzinach szczytu. Program naprawczy obejmuje też m.in. restrukturyzację samej firmy (zakładającą m.in. cięcia płac członków zarządu i redukcję stanowisk dyrektorskich z 15 do 4) oraz podwyżki cen biletów.
Dąbrowa zastrzegł, że zarząd woj. śląskiego zdaje sobie sprawę z konsekwencji wdrażania programu naprawczego. Podkreślił, że jest on konieczny w sytuacji, gdy miesięczne przychody spółki z biletów to obecnie średnio 5 mln zł, a koszty 25-27 mln zł. Pozostałe przychody to przede wszystkim dotacje. Program naprawczy ma doprowadzić do ograniczenia miesięcznych strat z 9-10 mln zł do ok. 1-2 mln zł. Podkreślił, że pierwsze efekty programu będzie można zacząć oceniać w sierpniu, po dwóch miesiącach realizacji. Zadeklarował, że jeżeli efekty te będą pozytywne, to od grudnia br. oferta przewozowa Kolei Śląskich zacznie się poprawiać.
Prezes spółki Michał Borowski wyjaśniał m.in., że ograniczenie liczby połączeń wynika przede wszystkim z rezygnacji z wynajmu najdroższego taboru - Koleje Śląskie będą miały więc mniej pociągów do obsługi połączeń. Zapewnił też, że mimo podwyżek cen biletów stawki pozostaną na poziomie średniej krajowej, a poniżej cen Przewozów Regionalnych.
- Cięcie rozkładu jest dla każdego przewoźnika bardzo trudną, dramatyczną decyzją. Koleje Śląskie chcą jeździć, wozić ludzi. W momencie, kiedy jesteśmy zmuszeni obcinać rozkład, zwyczajnie cierpimy. (...) Chcemy w tym roku wyjść na prostą, w grudniu dobrze wystartować z nowym rozkładem jazdy i budować dobrą ofertę dla pasażerów w woj. śląskim - zadeklarował prezes Kolei Śląskich.
Mówiąc o ruchach kadrowych w spółce Borowski podkreślił, że grudzień ub.r. pokazał, że wszelkie takie zmiany muszą być rozsądne. Z tego względu zatrudnieni w Kolejach Śląskich kolejarze - niezależnie od tego, czy obsłużą więcej czy mniej pociągów - powinni być spokojni o pracę; zarząd zamierza szukać oszczędności w zatrudnieniu administracji. Po zatwierdzonym już obniżeniu własnych wynagrodzeń chce też negocjować kwestię wysokości płac ze związkami
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.