28 marca minął rok od katastrofy drogowej w Przybędzy, w której zginęło siedmiu górników wracających z pracy w kopalni Mysłowice-Wesoła, należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego. Z tej okazji w niedzielę 7 kwietnia odprawione zostały uroczyste msze św. w miejscowościach skąd pochodziły ofiary tragedii. O godz. 10:00 w Kościele w Kamesznicy i o godz. 11:30 w Kościele w Milówce. Modlono się za zmarłych, ale również za tych, którzy przeżyli koszmar tego wypadku, a także za rodziny ofiar.
Po mszach św. przedstawiciele zarządu KHW, dyrekcji kopalni, związków zawodowych oraz załogi złożyli wiązanki kwiatów i zapalili znicze na grobach ofiar wypadku.
- Wiemy, że najtrudniej jest pogodzić się ze śmiercią swoich najbliższych i dopóki trwa pamięć o Nich dopóty będą żyli w naszych wspomnieniach. Dlatego jesteśmy tutaj dzisiaj, aby uczcić ich pamięć i wspomnieć tych, którzy byli najbliżsi Wam, ale również byli ważni dla nas, ponieważ stanowili część naszej załogi - powiedział Zdzisław Aksamit, z-ca dyrektora ds. pracowniczych kopalni Mysłowice-Wesoła, w trakcie obiadu, na który zaproszono rodziny górników, którzy zginęli oraz ocalałych z katastrofy.
Przypomnijmy, że do wypadku doszło w środę, 28 marca 2012 r., ok. godz. 21.35. Mikrobus, wiozący 17 górników po pracy do domów, uderzył w naczepę jadącego z naprzeciwka samochodu ciężarowego, która znalazła się na jego pasie ruchu. Na miejscu zginęło siedem osób, w tym kierowca busa. Ósma osoba zmarła w szpitalu. Dziesięciu rannych trafiło do szpitali w Bielsku-Białej, Żywcu i Sosnowcu.
Śledczy w sprawie wypadku oskarżyli dwie osoby. Najpoważniejszy zarzut, nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, która zagrażała życiu i zdrowiu wielu osób, ciąży na kierowcy ciężarówki. Ciągnięta przez nią przyczepa uderzyła w jadącego z naprzeciwka busa. Grozi mu do 8 lat więzienia. Prokuratura w akcie oskarżenia podkreśliła, że Janusz S. umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa, gdyż zestaw, który prowadził, był w złym stanie technicznym, a dodatkowo naczepa była źle połączona z ciągnikiem. Kierowca jechał także zbyt szybko, przez co naczepa straciła stabilność toru ruchu, zjechała na przeciwległy pas ruchu i zderzyła się z prawidłowo jadącym busem.
W bielskim Sądzie Okręgowym w lutym odbyła się rozprawa w sprawie wypadku. W czasie półgodzinnego posiedzenia nie przedstawiono jednak aktu oskarżenia ponieważ obrońcy przedstawili sędziemu zaświadczenie lekarskie, które mówiło o tym, że jeden z oskarżonych nie może prowadzić czynnej obrony ze względu na swój stan zdrowia. Kolejną rozprawę Sąd wyznaczył na 18 kwietnia br.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.