Inspektorzy nadzoru górniczego bliżej przyjrzeli się działalności zakładów górniczych pod względem zwiększania efektywności pracy. Okazało się, że duże rezerwy tkwią zwłaszcza w transporcie i łączności. Ich pełne wykorzystanie natrafia jednak na opór.
Prekursorem transportu ludzi przenośnikami taśmowymi w Polsce jest Kompania Węglowa. W 2008 r. po raz pierwszy w polskim górnictwie pracownicy kopalni Piekary legalnie udali się tym środkiem transportu na swoje miejsca pracy. Wcześniej prezes Wyższego Urzędu Górniczego udzielił zgody na odstępstwo od przepisów w tej kwestii. Niedługo potem na podobne rozwiązania zdecydowały się wszystkie pozostałe spółki węglowe, bo i zysk jest podwójny. Załoga w pełni sił rozpoczyna pracę, a przy okazji zwiększa się bezpieczeństwo. To ważne, bowiem aż 58 proc. ankietowanych górników przyznało się do częstej jazdy przenośnikami przeznaczonymi jedynie do odstawy urobku, co jest surowo zabronione. Szkoda tylko, że liczba urządzeń dostosowanych do transportu ludzi zamiast zwiększać się, ulega zmniejszeniu.
Przenośniki poszły w ruch
- Analizowaliśmy, co jest powodem tego stanu rzeczy. Niestety, problem tkwi w utrzymaniu wysokiego poziomu technicznego zarówno przenośników, jak i wyrobisk. Przepisy określają maksymalną prędkość taśmy przenośnikowej wynoszącą 2,5 metra na sekundę. Tymczasem w wielu kopalniach prędkość zwiększono, ponieważ zapewnia wyższą wydajność kompleksów ścianowych i chodnikowych. To z kolei wykluczyło możliwość jazdy ludzi - wyjaśnia Mirosław Krzystolik, zastępca dyrektora Departamentu Energomechanicznego WUG.
- Czas już najwyższy pomyśleć nad nowymi rozwiązaniami i ponownie wystąpić do prezesa WUG o stosowne odstępstwo od przepisów. Przecież koszty pracownicze w polskim górnictwie należą do wysokich, a zwiększanie efektywności czasu pracy to prosty sposób ich ograniczania - dodaje.
Jego zdaniem ostrożność w stosunku do innowacji tkwi w ludzkiej mentalności.
- Skoro technologie się zmieniają, ludzie też muszą zmienić swój sposób myślenia. Może więc warto zastanowić się nad sposobem motywowania kreatywności - wierdzi wice szef Departamentu Energomechanicznego WUG.
Zdaniem inspektorów okręgowych urzędów górniczych, kierownictwa kopalń powinny dobrze zastanowić się nad lepszym wykorzystaniem potencjału ludzkiego. Przybywa nowoczesnego sprzętu, produkowanego nierzadko pod konkretne wymagania danego odbiorcy. Tymczasem z jego obsługą bywają coraz większe problemy. Dochodzi nawet do sytuacji paradoksalnych, kiedy obsługujący urządzenie nie ma pojęcia o pełnym zakresie możliwości jego wykorzystania. Wciąż też brakuje jednolitych zasad kwalifikowania maszyn i urządzeń do remontu. Jak powszechnie wiadomo, ich awarie generują w polskich kopalniach najwięcej strat.
Szybka informacja
Zdaniem ekspertów z WUG w sposób niedostateczny wykorzystywane są też środki łączności.
- Dobrze rozwinięty system łączności podnosi poziom bezpieczeństwa, ale mało kto zdaje sobie sprawę z faktu, że służy on również racjonalizowaniu kosztów pracy. Szybka informacja o awarii, konieczności skierowania specjalisty w inne miejsce kopalni, monitorowanie ruchu załogi przy pomocy łączności bezprzewodowej to ważne elementy kierowania ruchem zakładu górniczego. I w tym przypadku dostrzegamy jednak spore luki - kontynuuje Krzystolik.
Przyszłość polskiego górnictwa z pewnością zmierzać będzie w kierunku automatyzacji i mechanizacji procesów wydobywczych, zwłaszcza w rejonach szczególnie zagrożonych. Dlatego też nadzór górniczy przychylnie podchodzi do wszelkich zmian technologii wydobycia, jeśli naturalnie warunki geologiczne na to pozwalają.
- W tej dziedzinie odnotowujemy postępy. Kombinacja techniki strugowej z kombajnową jest polskim pomysłem i działaniem w dobrym kierunku - podsumowuje Mirosław Krzystolik.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Kto pisze te artykuly? Tasmy do jazdy ludzi to nie jest zadne novum bylo wieki temu i dzis wraca sie powoli do tego sprawdzonego srodka transportu. A stwierdzenie ze 58% ankietowanych gornikow przyznalo sie do jezdzenia tasmami to jakis zart. Kto przeprowadzal ta ankiete, jaka byla proba badawcza (wiekowa, ilosciowa, itp. etc.) jak mozna powolywac sie na ankiete i nie podac zadnych dodatkowych informacji z tym zwiazanych to jest kpina z czytelnika. Kazdy moze napisac ze 50% ankietowanych robi cos tak a drugie 50% inaczej ale zasadnicza roznica jesli ankiecie poddanych zostanie 4 osoby a 4000!
ja tam tylko na wolnym jeżdżę albo na kontrolowanej ( guma stoi - wsiadają..przy dojeździe gumę zatrzymują i wysiadka)....i tylko tak..na szybkim nie wsiadam nigdy...gdyby zrobić gumy do jazdy ludzi myślę, że chętnie bym się tak poruszał po kopalni..a i ludzie byliby zadowoleni bo nie zmęczeni na robotę docierają, a po niej szybko pod szyb nie tracąc reszty sił na dojście nieraz po 3-4km
Ci co mają jeździć i tak jeżdżą.