Środa (20 marca) w Katowicach była drugim dniem konferencji Coaltrans Poland. Z dużym zainteresowaniem oczekiwano na wystąpienie dr. George Milojcica, szefa Niemieckiego Stowarzyszenia Węgla Brunatnego. Nasi zachodni sąsiedzi wydobywają jak wiadomo ponad 180 mln ton tego surowca rocznie.
- W planach jest budowa nowej wysokosprawnej elektrowni opalanej węglem brunatnym, ale wszystko jest na razie w fazie projektowej. Za to w 2013 roku przybędzie nam 5 GW energii elektrycznej wyprodukowanej z nowych elektrowni na węgiel kamienny lecz do 2020 roku nie planujemy już żadnych podobnych inwestycji - wyjaśniał Milojcic.
Niemiecki ekspert nie szczędził krytyki wobec wyśrubowanych ambicji klimatycznych Brukseli, podkreślił jednak, że porozumień zawartych do 2020 roku nie należy już zmieniać.
- Należałoby jednak dokładnie przemyśleć plany na lata 2020-2030. Mapę Drogową 2050 traktujemy jako materiał do dyskusji, to nie są żadne wiążące decyzje - powiedział Milojcic.
Niemcy, mimo likwidacji własnych kopalń, będą dalej korzystać z węgla kamiennego i okresowo zwiększą udział węgla brunatnego w swym miksie energetycznym. Muszą bowiem uzupełnić braki powstałe na skutek likwidowania energetyki jądrowej.
- Zużycie węgla będzie pod dużym wpływem rozwoju odnawialnych źródeł energii. Na razie jednak nie możemy oprzeć na nich naszego bezpieczeństwa energetycznego. Import węgla będzie z pewnością malał, ale bardzo powoli - dodał szef Niemieckiego Stowarzyszenia Węgla Brunatnego.
Stanisław Żuk, prezes zarządu Związku Pracodawców Porozumienia Producentów Węgla Brunatnego, za jedno z głównych zdań uznał przekonywanie lokalnych społeczności do prowadzenia eksploatacji surowca.
- Muszą zapaść decyzje co dalej z węglem brunatnym. To będzie w dalszym ciągu konkurencyjne cenowo źródło energii. Dlatego należy inwestować w tę gałęź przemysłu. Jesteśmy branżą samowystarczalną. Sami projektujemy inwestycje i je wykonujemy. Brakuje jednak akceptacji społecznej, ale ten stan powoli ulega zmianie. Tu i ówdzie napotykamy na opór samorządów - mówił Stanisław Żuk.
Tymczasem budowa kopalni odkrywkowej węgla brunatnego to szansa na rozwój i miejsca pracy. W ub.r polska produkcja węgla brunatnego sięgnęła 60 mln ton, a zapotrzebowanie na surowiec wciąż rośnie.
Energia z węgla wymaga jednak wysokosprawnych elektrowni i technologii wytrącania dwutlenku węgla - CCS. Stanowi ona element pakietu klimatycznego. Pomysłu Unii Europejskiej legły jednak częściowo w gruzach. Plany budowy 12 instalacji tego typu zostały wstrzymane. O losach CCS opowiadał Marek Ściążko, dyrektor Instytutu Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu.
- Komisja Europejska rozważa inne mechanizmy, które miałyby ograniczyć emisje CO2 z elektrowni węglowych - przyznał Ściążko.
W swoim wystąpieniu podkreślił, że wytrącanie dwutlenku węgla i jego podziemna sekwestracja doskonale zdają egzamin w USA. Tam bowiem przy pomocy dwutlenku węgla wspomaga się eksploatację ropy naftowej.
- Tam jedna tona CO2 jest w cenie, kosztuje około 40 dolarów. U nas zastosowanie technologii CCS z podziemną sekwestracją CO2 zwiększa tylko koszty produkcji energii nie dając w zamian gospodarce dokładnie nic - zwrócił uwagę Marek Ściążko.
Pokazowa instalacja CCS jest obecnie zainstalowana w Instytucie Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.