Analizy i prognozy mówiące o osłabieniu tempa wzrostu chińskiej gospodarki są u nas komentowane entuzjastycznie. Sytuacja ta ma sprzyjać polskiej gospodarce, która w wyniku osłabienia tempa wzrostu w Chinach ma uzyskać około 1 procent PKB!
Niezależnie od wszelkich argumentów użytych dla uzasadnienia tej tezy, już sam fakt spowolnienia gospodarczego drugiej gospodarki świata winien budzić raczej zaniepokojenie niż radosne oczekiwania. Dlaczego?
Ano dla tego, że współczesna gospodarka jest globalna i choroba jednego jej segmentu oddziałuje negatywnie na resztę świata. Z tym wzrostem PKB w Polsce w wyniku chińskiego spowolnienia może to być jednak prawda. Będzie to zjawisko chwilowe, coś na wzór przyjemnego kichania i lepszego samopoczucia, gdy reszta ciała pogrążona jest już w grypie.
Mechanizm ten został wystarczająco dobrze przećwiczony w Unii Europejskiej. Kryzys zadłużeniowy Grecji, Portugalii, Hiszpanii, Irlandii i innych krajów wywołał też spadek produkcji w Chinach, które eksportowały do nich swoje produkty. Ostatnio nawet Niemcy, kraj słynący z pracowitości i dyscypliny swoich pracowników, z tego samego właśnie powodu odnotowują ujemny wzrost w czwartym kwartale minionego roku. Podsumowując można zauważyć, że każdy kryzys ma swoje negatywne konsekwencje dla wszystkich krajów świata.
Niskie ceny surowców
Zapomina się, że Polska też jest krajem surowcowym. Nasza energetyka opiera się na węglu kamiennym. Z tego powodu obserwowany spadek jego ceny wydaje się być raczej niekorzystny. Przewiduje się, że kopalnie Górnego Śląska staną się deficytowe. Jednak minister gospodarki zapewnia, że nie będzie zwolnień.
Nie bardzo wiadomo na jakiej kalkulacji i ekonomii opiera on swoje życzenia. Pod względem politycznym są one wielce pozytywne i popularne. Z samej jednak polityki gospodarka nie wyżyje. Pozostałe niskie ceny surowców chemicznych, ceramicznych, cementowych, budowlanych też wywołać mogą niepokój w branżach zatrudniających przecież setki tysięcy ludzi, przede wszystkim na Dolnym i Górnym Śląsku.
Oczywiście, możemy powiedzieć, że nic wielkiego się nie dzieje. Od dawna krytykowane górnictwo i przemysł wydobywczy w wyniku spadku cen stanie się wreszcie nieopłacalny. Wielu ludziom się to spodoba, gdyż przemysł ten krytykowany za szkody górnicze, zapylenie i hałas ma szansę na samolikwidację. Co zrobić jednak z załogami?
Jedni odpowiadają, że każdy musi w swoim życiu kilkakrotnie zmienić zawód. Tezę te można by było nawet zaakceptować, gdyby były branże gotowe do ich zatrudnienia. Takich kierunków i specjalności jednak nie ma. Na końcu okaże się, że górnictwo padnie, a oczywiście dużo tańsze surowce będzie można sprowadzać z zagranicy. Owszem będzie można, ale raczej teoretycznie, bo ze względu na brak własnej produkcji i wydobycia, towaru tego nie będzie za co kupić mimo, że będzie on bardzo "tani". Radość z tanich surowców jest więc wielce wątpliwa i raczej dla nas niebezpieczna.
Tani gaz ziemny
Spadek cen gazu ziemnego nie nastąpił na skutek takiej, czy innej sytuacji gospodarczej Państwa Środka. Nastąpił on w wyniku odkryć i eksploatacji gazu łupkowego w USA. W ten sposób jego dotychczasowy importer stał się teraz eksporterem. Nagle okazało się, że na rynku jest nadmiar gazu ziemnego i to spowodowało obniżenie jego ceny w skali globalnej.
Odczuliśmy skutki tej nadpodaży pozytywnie na początku tego roku. Cena ta na razie będzie się stabilizować, gdyż okazało się, że technika wydobycia gazu łupkowego, mimo, że jest doskonale znana, jednak przez konkurencję nie została dostatecznie opanowana. Zapewne w ciągu najbliższych dziesięciu lat sztuka ta zostanie skutecznie i szeroko wprowadzona w życie. Wtedy znów możemy oczekiwać obniżki cen gazu. Odkrycia gazu łupkowego i ich wpływ na ceny gazu nie mają jednak nic wspólnego z chińskimi kłopotami rynkowymi. Może tylko tyle, że Chińczykom nie udało się powtórzyć amerykańskiego sukcesu. Jest to tym bardziej znamienne, że Chiny są postrzegane jako jeden z najbogatszych pod tym względem krajów świata.
Wysoki kurs miedzi i złota
Wbrew wspomnianym zapewnieniom ekonomistów w najbliższych latach nie przewiduje się załamania się kursów miedzi i złota oraz związanych z nim metali szlachetnych. Dzieje się tak mimo stale wzrastającego ich wydobycia i produkcji. Ceny tych surowców związane są z ambicjami politycznymi dwóch obecnie sojuszniczych państw: Chin i Rosji. One to starają się wyeliminować, stale tracącego na wartości, dolara przez własną walutę mającą pokrycie w złocie.
Oba te kraje należą do światowej czołówki producentów złota, jednak same jeszcze skupują je na całym świecie. Futuryści przewidują, że w wyniku tego procesu cena uncji złota w ciągu kilku najbliższych lat może osiągnąć pułap pięciu tysięcy dolarów!
Mniej spektakularne są przyczyny wysokich i wzrastających cen miedzi. Dotychczasowe złoża rud tego metalu położone w korzystnych warunkach geologicznych są na wyczerpaniu. Gorsze warunki eksploatacji, jak na przykład w KGHM, wymagają coraz większych nakładów na pozyskanie jednej tony miedzi. Generalnie proporcja kosztów do ceny jest utrzymana. Jednak wobec spadku wartości dolara zysk z tego procesu jest relatywnie coraz mniejszy. Miedź należy do surowców o znaczeniu strategicznym nie tylko dla celów militarnych, lecz również dla najszybciej rozwijającego się przemysłu informatycznego. Dlatego zapotrzebowanie na ten surowiec będzie stale rosło.
W mniejszym stopniu niż złoto, miedź podlega również presji politycznej. Przykładem jest zbudowany kosztem 6 miliardów dolarów kompleks wydobywczy Oyu Tolgoi w Mongolii. Z początkiem tego roku miał on rozpocząć produkcję miedzi porównywalną, co do skali z naszym KGHM.
Początkowo sądzono, że zachwieje to cenami tego metalu. Jednakże interwencja rządu mongolskiego w sprawie zerwania umowy z Rio Tinto na eksploatacje tego złoża doprowadziła do tego, że koncern ten rozważa w ogóle wstrzymanie produkcji i wydobycia miedzi do czasu ustabilizowania swojej sytuacji w tym państwie. Kolejne złoże tej skali Udokan znajdujące się na Syberii w pobliżu chińskiej granicy. Tam też nie spieszą się z rozpoczęciem wydobycia, mimo, że są ku temu wszelkie warunki; tak finansowe, jak i logistyczne. Brakuje informacji o postępie robót w dużej kopalni odkrywkowej Sierra Gorda w Chile zakupionej przez KGHM. Mogłoby to wskazywać na to, że występują tam też problemy z jego udostępnieniem. Podane tu przykłady generalnie odzwierciedlają sytuację w całej branży wydobycia rud miedzi na świecie. Dlatego nie należy spodziewać się spadku cen tego towaru mimo występujących kłopotów w gospodarce chińskiej.
Zagadka eksploatacji surowców
Polska posiada wszystkie surowce potrzebne do funkcjonowania gospodarki. Ilościowo wydobywamy na razie tylko jedną trzecią potrzebnego nam gazu ziemnego i w ilości około 2 procent pokrywamy zapotrzebowanie na ropę naftową.
Te dwa surowce musimy importować. Jest szansa, że zgazowanie węgla kamiennego i odkrycia gazu łupkowego problem ten mogą zminimalizować. W poszukiwaniach tych reguła jest taka, że w tych samych złożach co gaz łupkowy, występuje też (tego samego pochodzenia) ropa naftowa.
Opanowanie techniki eksploatacji surowców łupkowych musi jednak trochę potrwać. Okazuje się, ze technika szczelinowania jest zagadnieniem tak skomplikowanym, że wręcz zaliczanym do sztuki inżynierskiej, a to nie każdy potrafi. Jednak i ten deficyt w płynnych i gazowych surowcach energetycznych możemy znacząco zmniejszyć. Na pozostałych surowcach winniśmy zarabiać. Dlaczego akurat na surowcach?
Dlatego, że mamy ich dostatek, a inne kraje muszą je od nas importować. Oto, cała zagadka ich eksploatacji. Warunkiem jest ich opłacalność, a więc cena pokrywająca wydatki z tym związane. Dlatego wbrew entuzjastom spadku cen surowców, jeżeli nie możemy im zapobiec, to przynajmniej nie powinniśmy się z tego cieszyć, bo podcinamy gałąź na której trzyma się cała nasza gospodarka.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.