Koleje Śląskie, to dobry pomysł na rozwiązanie komunikacyjne w regionie. Wymagają one jednak kilku zmian, by mogły funkcjonować bez takich problemów, jakie im się przytrafiły w grudniu 2012 r. Powodem paraliżu nie był rozkład jako taki, ale braki w taborze, w kadrze maszynistów i złej strukturze organizacyjnej spółki jako takiej...
W piątek 1 lutego Zespół Doradców Gospodarczych TOR przedstawił raport o przyczynach grudniowej zapaści Kolei Śląskich. Prace zlecił mu samorząd województwa śląskiego, by - jak powiedział marszałek śląski Mirosław Sekuła - pasażerowie mogli wiedzieć, dlaczego musieli czekać na pociągi i po to, by w przyszłości dało się uniknąć takich sytuacji.
Raport (zaprezentowany dzień wcześniej radnym wojewódzkim) przedstawił na specjalnej konferencji prasowej Bogusław Kowalski, kierujący zleconym projektem. Dokument ma 100 stron objętości i można byłoby go spuentować stwierdzeniem, że Koleje Śląskie chciały szybko odnieść sukces wchodząc na rynek przewozów pasażerskich z ambitną ofertą. Rzecz jednak w tym, że oferta była zbyt ambitna, jak na możliwości spółki i skończyło się tym, czym się skończyło.
Raport przygotowywany przez TOR dotyczy sytuacji w Kolejach Śląskich w pierwszym tygodniu realizacji nowego rozkładu jazdy, czyli między 9 a 14 grudnia ubiegłego roku. I co takiego ustalili eksperci?
Ano to, że nie dało się zrealizować ambitnie (i z korzyścią dla pasażera) ułożonego rozkładu jazdy w sytuacji, gdy przewoźnik miał zbyt mało taboru, a na dodatek ponad 1/3 tego, czym dysponował nie nadawała się do jazdy.
Nie dość tego, to spółka miała zbyt mało maszynistów nawet do obsługi tego, czym dysponowała. 9 grudnia miała 141 maszynistów, kiedy trzeba było ich mieć minimum 203, a najlepiej 333. Z tego grona uprawnionych do kierowania pociągami pasażerskim 55 maszynistów było nowicjuszami, a tacy mogą prowadzić składy z szybkością nie większą niż 40 km/godzinę.
- W Kolejach Śląskich jest przerost stanowisk dyrektorskich i niejasny podział kompetencji, co szczególnie uwidoczniło się w sytuacji kryzysowej - podkreślał Bogusław Kowalski. - Zbyt wiele ważnych zadań powierzono podmiotom zewnętrznym, panował też bałagan w dokumentacji systemu bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego.
Generalnie rzecz biorąc eksperci sugerują, by po dokonaniu proponowanych przez nich zmian, kontynuować rozwijanie projektu pt. Koleje Śląskie. Jednak w sposób ewolucyjny, a nie rewolucyjny, jak to miało miejsce w grudniu i co jeszcze długo, długo spółka Koleje Śląskie będzie na sobie samej odczuwać.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Kto pisze takie bzdury że "maszynista nowicjusz" może prowadzić pociąg z prędkością do 40 km/h. Tych 55 maszynistów przeniosło się do Kolei Śląskich z innych spółek kolejowych. I są to fachowcy z wieloletnim stażem pracy. Każdy maszynista prowadzący pociąg musi posiadać znajomość tego odcinka linii kolejowej po której jeździ,jeżeli tego nie posiada to jazda odbywa się z prędkością do 40 km/h.