Jeszcze kilka lat temu w okresie prosperity na rynku surowców wydawało się, że ambitna polityka energetyczna mająca na celu rozwijanie wszystkich możliwych kierunków jest z wszech miar uzasadniona. Miały się one wzajemnie uzupełniać i tworzyć nowoczesny mix energetyczny na wzór czołowych państw UE.
Kryzys finansowy na świecie, który coraz bardziej daje o sobie znać również u nas, założenia te czyni mało realnymi. Gorączkowe próby wyeliminowania węgla z polskiej energetyki ponoszą klęskę za klęską. Na odnawialne źródła energii, które są kilkakrotnie droższe od klasycznej energetyki mogą sobie pozwolić bogate Niemcy. Choć i tam narasta ekonomiczny sprzeciw dla tego rodzaju fanaberii bardziej o znaczeniu politycznym niż gospodarczym.
UE jednak kurczowo trzyma się swojego programu energetycznego, którego podstawy i założenia powstały kilkanaście lat temu, kiedy uważano, że światowa gospodarka rozwijać się będzie bez żadnych przeszkód. Tymczasem od 2008 roku w światowej gospodarce najwyżej rozwiniętych państw świata panuje stagnacja, jeśli nie nawet recesja. Rozwój odnotowują jednak popierające politykę klimatyczną UE państwa azjatyckie. Popierają one pod każdym względem politykę klimatyczną UE i eliminację węgla z energetyki jako brudnego, pylastego i niebezpiecznego (dusty, dirty and denger).
Dzieje się tak jednak tylko pod warunkiem, że decyzje te dotyczą państw UE, a nie azjatyckich "tygrysów", które całą swoją energetykę opierają właśnie na węglu kamiennym. Jest to prosty i skuteczny sposób na eliminowanie państw UE z światowego rynku, na rzecz wzrastających potęg azjatyckich.
Węglowe mocarstwo
Gospodarka Chin odnotowuje najwyższe wskaźniki wzrostu mimo panującego kryzysu. Fundamentem jej rozwoju jest energetyka oparta na węglu kamiennym. Nie przeszkadza to wcale w rozwoju alternatywnych źródeł energii w tym kraju, co ma tam znaczenie raczej eksperymentalne, uzupełniające, promujące nowe techniki i technologie. Nikt nie zamierza z tamtejszej gospodarki eliminować węgla kamiennego, którego wydobycie w minionym roku osiągnęło 3,65 miliarda ton i przekroczyło już to wszytko, co wydobywa w tym czasie reszta świata łącznie!
Jakby tego było jeszcze mało Chiny importują jeszcze z Australii i Indonezji, a ostatnio też z USA dodatkowe 100 milionów ton tego paliwa. UE, ani żadne inne międzynarodowe gremia nie odważa się nawet pomyśleć o potępieniu tego rodzaju polityki, która tylko z jednego państwa dostarcza do atmosfery połowę dwutlenku węgla pochodzącego ze spalania węgla. Na mniejszą skalę to samo dzieje się w Indiach, w Rosji, w Wietnamie i innych krajach tego regionu. Nic więc dziwnego, że tanie towary z tych państw eliminują naszą produkcję, powiększając deficyt handlowy i skalę bezrobocia. Ogromna skala wydobycia węgla kamiennego w Chinach powoduje, że podjęły one daleko idące przygotowania do zabezpieczenia sobie tego paliwa na przyszłość. Bliska współpraca z Rosją i Mongolią daje om gwarancje dostępu do nowych złóż węgla na Pustyni Gobi oraz na Syberii, których zasoby liczone są w bilionach ton.
Prawa rynku, czy rygory UE?
Restrykcje polityki klimatycznej nałożone na polski węgiel czynią go paliwem coraz mniej konkurencyjnym. Wbrew własnym interesom szuka się rozwiązań zastępczych. Są one wielokrotnie droższe od eksploatacji węgla. Ceną za odejście od tego paliwa ma być wzrost kosztów energii, dalszy spadek konkurencyjności towarów i jeszcze większy wzrost bezrobocia. Rekompensatą mają być pochwały jakie nas spotkają ze strony najważniejszych gremiów UE.
Sama UE tym się nie przejmuje, bo jej górnictwo węgla kamiennego praktycznie już nie istnieje. Szczęśliwy zrządzeniem losu państwa te miały okazje oprzeć swoją energetykę o własny gaz ziemny i ropę naftową (Wielka Brytania, Holandia, Belgia, Norwegia) lub o jego tanie dostawy z Afryki (Włochy i Francja). Węgiel kamienny był im już nie potrzebny i został zlikwidowany. Polska nie maiła tego szczęścia i nadal usiłuje swoją gospodarkę oprzeć na węglu. Ponieważ jest on podstawą naszej gospodarki, trzeba aby został wyeliminowany z tej rozgrywki. Polska wtedy stanie się państwem bardziej zależnym od UE, bardziej pokornym i zgodnym we wszystkich decyzjach jakie będą podejmowane przez reprezentujące je gremia.
Czy to znaczy, że trzeba opuścić UE? Bynajmniej! Trzeba doprowadzić do sytuacji akceptacji naszej pozycji na wzór państw azjatyckich. Argument, że nie należą one do UE i polityka ta ich nie dotyczy, jest chybiony. Przede wszystkim dlatego, że UE robi z nimi dobre interesy handlowe, ekonomiczne i gospodarcze i tylko dlatego nie odważy się na żadne protesty w sprawie węglowej polityki tych państw. Ta obłudna i fałszywa polityka najlepiej daje o sobie znać w przestrzeganiu tzw. praw człowieka, które natychmiast idą w kąt, jak tylko nadarza się okazja do doskonałego interesu.
Promocja atomu... przy pomocy węgla!
Energia jądrowa z projektowanych polskich elektrowni jądrowych ma być konkurencyjna dla energetyki węglowej. Jej promotorzy zaprzeczają temu. Twierdzą, że chodzi tu tylko o dywersyfikację. Nie zmienia to jednak faktu, że w jej wyniku znaczenie węgla będzie malało. Aktualnie trwa kampania promocyjna energetyki jądrowej na którą przeznaczono z budżetu państwa skromną sumę 18 milionów złotych.
Jej pierwszy etap zakończył się w minionym roku, a następne mają trwać, co najmniej jeszcze przez osiem lat. Do realizacji tego celu zatrudniono specjalistyczne firmy marketingowe. O tym, żeby węgiel mógł być podobnie potraktowany, to nawet szkoda marzyć. Tymczasem w ostatnich dniach starego roku na popularnym portalu Onet.pl ukazał się tekst promujący KWB Bełchatów i wydobywany tam węgiel brunatny "Najbogatsza kopalnia w Polsce". Jest to o tyle dziwne, że portal nagłaśniał dotąd wszystkie wystąpienia ekologów skierowane przeciwko eksploatacji tego paliwa. Generalnie jako medium rozrywkowo - informacyjne, mało zajmuje się ono górnictwem.
Wystarczy z tego tekstu zacytować tyko pierwsze dwa jego zdania: "Aż nie chce się wierzyć, że to jest Polska. Bogata infrastruktura, przyzwoite zarobki, darmowa opieka medyczna na wysokim poziomie - tak żyje się w najbogatszej gminie w Polsce. Być może wkrótce takich gmin przybędzie.... W naszym kraju to prawdziwy Kuwejt." Podobnym zachwytom nie ma tu końca. Dochód w przeliczeniu na jednego mieszkańca wynosi ok. 44 tys. zł. Stopa bezrobocia ok. 3,5 procent! Zdziwienie tym tekstem mija pod jego koniec, gdzie nagle ni z gruszki ni z pietruszki podobny zachwyt wyrażono w stosunku do nieistniejących jeszcze w Polsce elektrowni jądrowych. Z dumą odnotowano tu, że poparcie i entuzjazm narasta w społeczeństwie dla tego rodzaju inicjatyw i przedsięwzięć.
Konkluzja z tego jest taka, że akceptacja dla atomówek, to większa szansa, że gmin takich jak Kleszczów będzie więcej. Jest przewrotna promocja atomu przy pomocy osiągnięć węgla brunatnego. W handlu istnieje takie powiedzenie, że gorszy towar musi być promowany. Dobry tego nie potrzebuje, bo wszyscy i tak o tym wiedzą. Omówiony tekst o węglu brunatnym potwierdza tę regułę. Jego autor nie zauważył, że z podobnych udogodnień korzystają mieszkańcy dwóch innych jeszcze zagłębi węgla brunatnego w Koninie i Turoszowie. Ze względu na gorsze warunki geologiczno - górnicze tamtejszych złóż nie są one tak dochodowe jak w KWB Bełchatów. Ich mieszkańcy jednak również sobie chwalą górnictwo i energetykę opartą na węglu brunatnym, czego niestety autor tekstu na Onet.pl jakoś nie zauważył. Takich centrów dobrobytu owszem mogło by być więcej w naszym kraju, ale bardziej za przyczyną rozwoju branży węgla brunatnego. Tym bardziej, że koszt nowych elektrowni węglowych w stosunku do tych atomowych jest kilkakrotnie niższy. Promocja atomu przy pomocy węgla świadczy, że pomimo wszystko węgiel zaczyna być doceniany jako paliwo, dla którego na polskim rynku energetycznym żadna konkurencja praktycznie nie istnieje.
Złudna polityka
Tymczasem w Polsce nadal prowadzi się złudną politykę eldorado jakie mają nam dać przyszłe odkrycia gazu łupkowego. Podawane kolejne daty tego "cudu" przypadają na rok 2014, potem 2016, a potem na kolejne lata, które wielce prawdopodobnie mają szansę dociągnięcia do następnego wieku. W jakiejś mierze polityka ta dotyczy też polskiej energetyki jądrowej. Przeznaczone na ten cel wydatki, być może w proporcji liczonej w setkach lat są opłacalne. Ale w sytuacji braku pieniędzy na wszystko inne można je zakwalifikować jako zwykłą rozrzutność wydatkowania jednej czwartej budżetu raptem na 3 tysiące MW. Kryzysowa sytuacja państwa wymaga, aby polityka węglowa wróciła do łask rządzących, nie dlatego, że domaga się tego jakieś lobby, ale dlatego, ze jest to energia najtańsza i jej produkcja jest w interesie wszystkich obywateli naszego państwa.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
„Najpoważniejszym źródłem emisji CO2 jest spalanie węgla kamiennego, który ... „ to zdanie pochodzi ze wstępu pracy, którą firmuje obecny dziekan wydziału ochrony środowiska Politechniki w Gliwicach. Moim zdaniem jasno pokazany jest kierunek na eliminację węgla kamiennego.
BRAWO podpisuję się obiema rękoma pod tym artykułem. Panie Adamie proszę ten tekst przesłać do posłów , senatorów i tym którym się wydaje że potrafią iść odpowiednim kursem (rządowi-nierządowi).Oni idą odpowiednim kursem ale nie dla społeczeństwa tylko dla elit,które się uwłaszczyły na majątku Polaków w latach 90-tych (nie jestem zwolennikiem PIS-u)to informacja dla tych,którzy tak sobie pomyśleli.