Rozmowa z Cyprinusem, karpiem, któremu do Wigilii wcale się nie spieszy.
Właściwie to powinienem z rozmową poczekać do Wigilii, kiedy zwierzęta mówią ludzkim głosem, ale sam rozumiesz...
No tak. Będę wtedy leżał między tłuczonymi ziemniakami a kapustą i raczej do rozmowy skory nie będę.
No właśnie. A skąd właściwie wziął się ten zwyczaj, że to karpie są podstawą wigilijnej wieczerzy?
Sam chciałbym wiedzieć, zwłaszcza, że cały rok opycham się czym popadnie i robię co mogę, żeby nie być zbyt smacznym. Szkoda, że przyszło mi żyć w takich czasach, bo podobno do końcówki lat 40. w Wigilię jadało się masę innych ryb, których oczywiście też mi solidarnie szkoda, ale nie będę ukrywał, że czuję się trochę wyrolowany.
Wiesz, w PRL-u nie było chyba do nich takiego dostępu...
No właśnie, a my, karpie, mamy w sobie coś takiego, że łatwo się nas hoduje. Wyobrażasz sobie pstrąga, albo jakiegoś innego szczupaka tłoczącego się z kolegami w wielkiej wannie, w sklepie, już kilka tygodni przed świętami? Padliby jak muchy. W sumie trochę im zazdroszczę...
Ale przecież hodowanie karpi to wynalazek znacznie starszy niż PRL.
Fakt. Mówi się, że z czasów średniowiecza. Jak widać nie tylko heretycy i wiedźmy mieli już wtedy przechlapane.
A ciebie coś chyba łączy z zabobonami i czarami. Mam na myśli łuskę.
Tak, ktoś wymyślił, że jej noszenie w portfelu zapewnia dobrobyt. Choć jest w tym jakieś kuriozum, że jedno z najważniejszych chrześcijańskich świąt wiąże się z taką liczbą różnych guseł i zabobonów. Jemioła, sianko pod stołem, relikwie z karpia... Hehehe. Co gorsza, my Lustrzenie (czyli popularne karpie z linią łusek wzdłuż tułowia - red.) mamy tych łusek naprawdę niewiele.
No, ale po Wigilii chyba nie są wam już potrzebne?
Racja. A to i tak pół biedy wobec myśli, że wy, Ślązacy, z mojej głowy ugotujecie zupę. Fuuuj...
Ty żywisz się larwami i owadami. Między innymi...
Ok. Jeden zero dla ciebie.
Wspominałeś, że jesteś Lustrzeniem, ale rozumiem, że wasza karpiowa rodzina jest liczna?
Tak. Są w niej karpie pełnołuskie, golce (bez łusek), albo na przykład ozdobne karpie z Japonii. One mają się najlepiej.
Dlaczego?
Pływają sobie zwykle paradnie w oczkach wodnych i nic więcej nie robią. Kto by chciał jeść biało-pomarańczowe ryby?
Po naszej rozmowie nie wiem, czy nie stracę ochoty na zwykłe.
Nie przejmuj się. Tak to już jest poukładane, że każde stworzenie ma jakiś cel do zrealizowania. To trochę smutne, ale mimo wszystko jest jakiś powód do dumy z tego, że my, karpie, jesteśmy podstawą menu jednego z najważniejszych dni w roku. To i tak lepsza wizja niż bycie zjedzonym przez niedźwiedzia w drodze na tarło, jak to mają łososie.
Czego więc życzysz nam i swoim krewnym na święta?
Wam życzę rodzinnego szczęścia i dobrobytu... i to bez łuski w portfelu, a moim krewniakom... Może choćby tego, żeby na łowienie nas na wędkę wprowadzić jakikolwiek, choćby krótki okres ochronny, żebyśmy przynajmniej trochę wytchnienia w ciągu roku mieli.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.