Nominację na stanowisko prezesa Wyższego Urzędu Górniczego otrzymałem z rąk premiera Tadeusza Mazowieckiego. Przyjmowałem ją z wielką pokorą i niemałymi wątpliwościami, świadom, że - przynajmniej w mojej ocenie - nie mam dostatecznego doświadczenia w pracy w administracji państwowej.
Ale wtedy, w okresie przełomu politycznego, takie nominacje się zdarzały. Przychodzili nowi ludzie do nowych wyzwań. Moim głównym zadaniem było opracowanie spójnego Prawa geologicznego i górniczego. W tej sprawie kontynuowałem misję mojego poprzednika Jerzego Malary, chociaż wraz z nadejściem nowych czasów zmieniła się też filozofia podejścia do kształtu tego prawa. Pracowaliśmy nad tym ciężko przez kilka lat. Ustawę trzeba było przeprowadzić przez obie izby parlamentu, co skomplikował upadek rządu Hanny Suchockiej. Wpierw, niejako po drodze, udało nam się przeprowadzić małą nowelizację Prawa geologicznego i górniczego, a następnie - tę dużą, komplementarną już z systemem prawnym III Rzeczpospolitej. Chcę podkreślić, że za mojej prezesury zlikwidowaliśmy administracyjny tryb dochodzenia roszczeń z tytułu szkód górniczych, przenosząc rozstrzyganie sporów w tym obszarze do sądów powszechnych. To był jeden z lepszych ruchów dla Śląska, wzmacniający podmiotowość społeczności lokalnych.
Drugą najistotniejszą sprawą było bezpieczeństwo w zakładach górniczych w dobie zmian, którym zostało poddane przede wszystkim górnictwo węgla kamiennego. I myślę, że w dużym stopniu nam się to udało. Kiedy obejmowałem prezesurę WUG, wskaźnik wypadkowości śmiertelnej w odniesieniu do miliona ton wydobycia wynosił w górnictwie węglowym 0,72, natomiast kiedy odchodziłem - 0,25. Zatem - wbrew temu, co twierdzili niektórzy działacze starej daty z górniczego establishmentu - poziom bezpieczeństwa w tamtych trudnych latach i przy pogarszających się geologiczno-górniczych warunkach wydobycia jednak się poprawiał, a nie pogarszał.
Dziś konieczne jest zdecydowane wzmocnienie usytuowania państwowego nadzoru górniczego w ustroju administracji państwowej. Opowiadam się za powrotem podporządkowania WUG bezpośrednio premierowi. Urząd - ustawicznie powtarzam to przy każdej okazji - nie kontroluje jedynie górnictwa węgla kamiennego, lecz wszystkie jego gałęzie. W tym kontekście rodzi się wiele nowych zadań. Myślę między innymi o nowym stadium nadzoru nad górnictwem otworowym, i to w każdej z płaszczyzn, czyli bezpieczeństwa zakładu górniczego i bezpieczeństwa powszechnego, gospodarki złożem oraz ochrony środowiska. Nadzór górniczy musi więc być sprawny, skuteczny, a jego pracownicy dobrze opłacani.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
dobrze oplacani, to oni sa zawsze. tylko dlaczego ja musze ciagle z...ć niezgodnie z przepisami i za dwoch? nawet chmara tych darmozjadow tego nie zmieni, jesli dyrekcja i dozor beda miec niewolniczy stosunek do zalogi