W ciągu roku z wagonów w Polsce kradnie się węgiel o wartości 6-7 mln zł. Od kradzieży węgla z wagonów do śmierci droga jest niedaleka. Niedawno w Rudzie Śląskiej dwóch złodziei zginęło, bo chcieli ukraść węgiel, tylko nie zauważyli linii wysokiego napięcia...
Inspektor Aleksy Cieślik z Komendy Rejonowej Straży Ochrony Kolei w Katowicach stwierdza:
- Ryzykują zdrowie i życie, żeby kraść. Za nic mają zdrowie i życie funkcjonariuszy. Dochodzi do ekstremalnych sytuacji, w których zmuszeni jesteśmy użyć broni.
Sokista uzbrojony jest w broń krótką. Może jej użyć w obronie swojego lub czyjegoś życia...
- Złodzieje obrzucają patrole czym popadnie, najczęściej stalowymi mutrami i śrubami. To nie powód, by odpowiadać ogniem, wtedy na torach byłoby jak na froncie... Kilkanaście miesięcy temu w Sosnowcu, na stacji Dańdówka patrol nakrył złodziei na gorącym uczynku. Zobaczyli funkcjonariuszy, zaczęli uciekać. Tyle że autem. I z pełną świadomością chcieli przejechać naszego. Zdążył uskoczyć. Funkcjonariusze użyli broni. Pięciokrotnie trafili w auto. Nie było ofiar. Przestępców zatrzymano. Na szczęście broni używamy rzadko, ale jak się idzie na patrol, to nie można założyć, że pistoletu nie wyciągnie się z kabury.
Łatwy łup, niewielkie ryzyko
Jeżeli chodzi o kradzież węgla, to w Polsce jest jak na Dzikim Zachodzie w XIX wieku: łatwo osiągnąć cel. Ryzyko (teoretycznie) wpadki przy obrabowaniu pociągu jest znacznie mniejsze niż przy tzw. skoku na ajencję pocztową. Stare tory, wysłużony tabor, wolno jadące pociągi i zbyt mało mundurowych do ochrony milionów ton węgla, transportowanych towarowymi pociągami po Polsce. Te szczególnie cenne składy, jak w westernowym Teksasie, mają ochronę: SOK - Straż Ochrony Kolei - ludzi w czarnych mundurach, uzbrojonych w karabinki automatyczne. Jak na wojnie.
- Proszę nie pytać, ilu nas jest do ochrony, bo jak powiem, to pan i tak nie uwierzy - wyprzedza pytanie inspektor Cieślik, funkcjonariusz SOK jeszcze za Polski Ludowej.
Co on tu robi? Do emerytury dorabia? - ktoś spyta. Wyjaśnijmy, że sokista, choć może strzelać do bandziorów z giwery jak policjant, to jak on po 15 (teraz po 25 latach) służby na emeryturę nie pójdzie. Bo sokistom, jak innym (z wyjątkiem paru zawodów), rząd wydłużył wiek emerytalny. Tak. Rząd uważa, że 66-letni strażnik kolejowy może uganiać się po torach za młodymi złodziejami, bo przecież gdyby tak nie uważał, to skróciłby im tzw. wiek emerytalny. Nie ma się co dziwić, że do policji młodzi pchają się drzwiami i oknami, a zainteresowanie karierą w SOK jest znacznie, znacznie mniejsze.
MCM jak ckm
Węgiel kradnie się z otwartych wagonów na własny użytek i na handel. Ofiarami tego pierwszego mogli być młodzieńcy z Rudy Śląskiej. Jak się chce mało ukraść, to się wskakuje na wagon i parę worków można sobie uzbierać, jeśli sokistom nie wpadnie się w oczy.
Na handel nie kradnie się kilku worków, tylko tony. Aby podprowadzić na szkodę przewoźnika 10 t węgla, trzeba otworzyć boczne drzwi w kilkunastu wagonach, by na torowisko usypać te 100 t. Niedawno wyjaśnialiśmy zasady tej złodziejskiej arytmetyki. W skrócie: nie wszystko przewoźnik zbierze, a to, co zostanie, wezmą złodzieje.
Ale niech i oni drżą, bo SOK dysponuje teraz techniką używaną przez Straż Graniczną: MCM brzmi jak ckm i ma być bronią przeciwko złodziejom grasującym na kolei. Mobilne Centrum Monitoringu zamontowane jest w karoserii furgonu mercedesa. Obsługuje je trzyosobowa załoga. Ma do dyspozycji m.in. kamery na siedmiometrowych teleskopach...
- Zajeżdżamy w rejon działania. Jeśli trzeba, to możemy zamaskować wóz siatką kamuflażową. Jest na wyposażeniu, tak samo jak niezależny agregat prądotwórczy. A w kabinie operacyjnej centrum komputerowe. Kamery działają w dzień i w nocy - na zasadzie nokto- i termowizji. Zasięg do dwóch kilometrów. Wszystko można nagrać i przekazać policji jako materiał dowodowy - tłumaczy obsługujący to ustrojstwo funkcjonariusz operacyjny.
Dziewięć takich MCM zakupiły Polskie Linie Kolejowe z okazji Euro 2012. Po imprezie przekazano je do służby w SOK (dla Katowic - jeden). Zima się zbliża, węgiel będzie w cenie, przyda się MCM.
W koło Wojtek
Walka z "węglarzami" jest nie do wygrania. Chodzi o to, aby udało im się ukraść jak najmniej. Kiedyś komuś na kolei wydawało się, że jak na tory wprowadzi się patrole z firm ochroniarskich, to się przegoni złodziejkę. A juści! Kilka dni prywatni chronili składów, ale jak ich węglarze obrzucili parę razy śrubami i zagrozili tym i owym, to im się odechciało tej wojenki.
Jeden z operacyjnych powiedział, kogo tak po prawdzie boją się złodzieje:
- Psów się, panie, boją. Mówili nam: przed wami uciekniemy, a psy nas dogonią.
Lecz piesków też jest za mało: na katowicki rejon raptem osiem (a torów 1200 km). Może i wilczurów, i strażników by starczyło, gdyby przewoźnicy utrudnili złodziejom życie? Bo okazuje się, że niemożliwe jest, by zaspawać rygle w drzwiach wagonów (a wtedy zbirom nie udałoby się wykonać tzw. usypu). Możliwe jest i zdarza się to nierzadko, że złodzieje zatrzymują pociągi jak na Dzikim Zachodzie: barykadą na torach! Kiedyś może zdarzyć się, że maszynista nie zauważy przeszkody... I w gazetach napiszą: chcieli ukraść węgiel, a zginęli ludzie...
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.