Jaką przyszłość polskie górnictwo może wiązać z rynkami Dalekiego Wschodu? Czego Wietnamczycy mogą się nauczyć od Polaków, a czego Polacy od Wietnamczyków?
Rozmowa z Januszem Olszowskim, prezesem Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej:
W październiku reprezentanci województwa śląskiego pojechali z misją gospodarczą do Wietnamu. W tym gronie znalazł się także Pan jako prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej. Proszę powiedzieć, kto był organizatorem tego wyjazdu i jaki cel przyświecał tej wizycie?
Inicjatorem wyjazdu były władze województwa śląskiego, w osobach zarówno Pana wojewody Zygmunta Łukaszczyka, jak i Pana wicemarszałka Mariusza Kleszczewskiego. W ramach wizyty odwiedziliśmy region Quang Ninh, który jest bardzo podobny do województwa śląskiego. W uproszczeniu można powiedzieć, że to taki "wietnamski Śląsk". Jest to region, w którym bardzo ważną rolę odgrywa przemysł węglowy. Poszukuje on inwestorów, aby podjąć współpracę z korzyścią dla obu stron. W czasie rozmów duży nacisk położono właśnie na górnictwo, ale również na funkcjonowanie specjalnych stref ekonomicznych. Rozmawialiśmy także o infrastrukturze, służbie zdrowia oraz funkcjonowaniu sztabów zarządzania kryzysowego. Celem tej wizyty było nawiązanie współpracy pomiędzy regionami. Muszę zaznaczyć, że Wietnamczycy są bardzo ostrożni w interesach i zanim podejmą się jakiegoś tematu, muszą mieć wszystko dokładnie przedstawione. Myślę, że ta wizyta pomogła w stworzeniu odpowiedniego klimatu do współpracy. Ponadto zostało wystosowane zaproszenie do władz prowincji, aby odwiedziły Polskę.
Pojawił się temat górnictwa. Jak w Wietnamie wygląda ta branża?
Wietnam ma opracowany plan rozwoju górnictwa węglowego, według którego do 2030 roku produkcja węgla kamiennego zwiększy się z około 50 milionów ton do 90 milionów ton rocznie. W tej chwili większość węgla wydobywa się tam w kopalniach odkrywkowych. Te złoża zaczynają się jednak sczerpywać. Dlatego aby zwiększyć wydobycie, Wietnam musi budować kopalnie głębinowe. W tej chwili znajduje się tam około 30 takich zakładów, które są stosunkowo płytkie. Ich głębokość wynosi pomiędzy 300 a 400 metrów. Gdy dowiedzieliśmy się o takich planach, doszliśmy do wniosku, że w ramach współpracy z województwem śląskim mamy do zaprezentowania bogatą ofertę w tym względzie. Dlatego wydaje mi się, że mamy szansę zaistnieć w wietnamskim górnictwie. Stoi za nami wiele argumentów. Mamy doświadczenia w restrukturyzowaniu i unowocześnianiu kopalń, posiadamy bogate górnicze tradycje, mamy firmy, które mogą zbudować kopalnie, i przedsiębiorstwa, które są w stanie kompletnie wyposażyć zakłady. Należy także wspomnieć o polskim dorobku naukowym w górnictwie i know-how, które posiadają polskie instytuty i uczelnie. W związku z tym, że Unia Europejska jest niechętna węglowi, musimy szukać nowych możliwości i kierunków dla polskich firm górniczych. Wietnam wydaje się jednym z nich.
Mówił Pan o technice górniczej. Czy Wietnamczycy znają polskie dokonania w tym względzie?
Polska technika górnicza jest znana w Wietnamie. Niektóre z firm są tam obecne już od dłuższego czasu. Warto zaznaczyć, że większość osób, które zarządzają tam górnictwem, ukończyło polskie uczelnie górnicze. Dlatego znają polskie dokonania i potencjał, a polskie górnictwo darzą wielkim szacunkiem. Co ważne, są oni do nas bardzo życzliwie nastawieni i wiedzą, że nasze górnictwo jest jednym z lepszych na świecie.
Wymienił Pan rzeczy, które polskie górnictwo może zaoferować wietnamskiemu, a czy jest możliwy transfer wiedzy w tej dziedzinie w drugą stronę?
Nie zaobserwowałem żadnych rozwiązań, które mogłyby się sprawdzić w polskich realiach. Nasze górnictwo jest tak różnorodne i mamy tak duże doświadczenie, że trudno nas zaskoczyć jakimiś pomysłami, których byśmy nie znali.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.