Ostatnie tygodnie na rynkach finansowych to przede wszystkim dość wyraźnie wyczerpanie popytu na ryzykowne aktywa. Po silnych wzrostach przed i tuż po zapowiedzi realizacji trzeciej rundy luzowania ilościowego przez FED, zgodnie z zasadą "kupuj plotki, sprzedawaj fakty" zabrakło nowych impulsów mogących nakłonić nowy kapitał do napływu na rynki akcji, rynki surowcowe czy też w stronę walut rynków wschodzących.
Nadal negatywnymi czynnikami wpływającymi na rynki akcji w szczególności europejskie była sytuacja w Grecji, którą MFW ocenił, jako niezdolną do zniwelowania deficytu finansowego bez trzeciego programu pomocowego, oraz Hiszpanii, której zwrócenie się o pomoc do instytucji międzynarodowych od dłuższego czasu jest stałym tematem spekulacji medialnych. W obydwu krajach rosły napięcia społeczne związane z wprowadzaniem programów oszczędnościowych i były one wstrząsane strajkami oraz masowymi demonstracjami.
Sygnał pogorszenia nastrojów płynął z rynku ropy, która jako pierwsza wyznaczyła wyraźniejszy odwrót, a następnie utrzymała negatywną tendencję. O ile zatem na rynkach akcji w dalszym ciągu mamy do czynienia z mniej lub bardziej agresywną formą odreagowania ostatnich wzrostów (spadkowa korekta), to na rynku ropy przewaga podaży przyjęła znacznie poważniejszy charakter pozwalając na wyrysowanie krótkoterminowego trendu spadkowego.
Dodatkowym argument przemawiający za zmniejszaniem zaangażowania w akcje są wyniki kwartalne spółek w USA. Zgodnie z prognozami ukształtują się one na poziomie najniższym od 9 lat, a równocześnie te dotyczące spółek z indeksu S&P500 będą o 1,5-3 proc. niższe niż rok wcześniej.
Dane makroekonomiczne również generalnie nie zaskoczyły na plus, a już na pewno nie w stopniu mogącym zmienić rynkowy sentyment. Obowiązująca tendencja to pewne wypłaszczenie wskaźników wyprzedzających dla kluczowych, największych gospodarek rynków rozwiniętych, z kolei wskaźniki mierzące zachowanie koniunktury (PMI) wskazują na schłodzenie w Europie (Niemcy, Francja, Strefa Euro) i niewielkie ożywienie w USA.
Na GPW ostatnie tygodnie to okres, gdy do łask powróciły małe i średnie spółki, wykazujące znaczną relatywną siłę względem blue chipów.
Wśród spółek powiązanych z sektorem surowcowym zwraca uwagę przecena Sadovaya (-35 proc.) oraz JSW. Relatywnie silnie prezentował się KGHM, notujący na poziomie 168,00 PLN nowe szczyty aktualnej fali wzrostowej.
W kwestii JSW (miesięczna stopa zwrotu na poziomie -6 proc.) na pierwszy plan wybiła się informacja o podjętym strajku. Zmaterializował się zatem jeden z czynników ryzyka, wskazany w Prospekcie Emisyjnym Spółki. W JSW problemem w kreowaniu efektywnej struktury kosztowej przedsiębiorstwa jest mocna pozycja związków zawodowych, które odgrywają istotną rolę w kształtowaniu polityki płacowej. Prowadzone obecnie działania protestacyjne, w których wzięło udział blisko jedna czwarta pracowników spowodowały, iż kopalnie nie wydobyły ok. 53 tys. ton węgla. Takie przestoje w produkcji osłabiają pozycję rynkową Spółki. To z kolei deprecjacyjnie oddziałuje na jej rynkowy kurs - inwestorzy dyskontują negatywne informacje dość wyraźnie pozbywając się walorów, a cena akcji JSW notowała coraz niższe poziomy (lokalne minimum na 83,30 PLN), wykazując w ostatnim czasie znaczącą relatywną słabość względem szerokiego rynku. Dla JSW kluczowe jest możliwie szybkie uregulowanie stosunków z załogą, które nie wpłyną niekorzystnie na sytuację finansową oraz efektywność prowadzonego biznesu. Ewentualne podwyżki wynagrodzeń powinny następować w rozmiarze, który można powiązać z odpowiednią poprawą wyników finansowych, w tym na poziomie rentowności. W niesprzyjającym otoczeniu rynkowym (spadające ceny węgla koksującego) nie będzie to łatwe.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.