Są absolwentami Akademii Górniczo-Hutniczej i Politechniki Śląskiej. W dyplomach mają wpisane rozmaite inżynierskie specjalności: techniki podziemnej eksploatacji, wiertnictwo, wentylację, projektowanie i budowę kopalń, ale też zarządzanie. No i świeżość myśli, właściwą młodości. Mają koło trzydziestki. Zadaniem siódemki, zleconym zespołowi przez zarząd Katowickiego Holdingu Węglowego, jest poszukiwanie i wdrażanie niekonwencjonalnych technologii.
Prof. Piotr Czaja z AGH zwykł mawiać, że prekursorskie rozwiązania rodzą doświadczenie i potrzeba w połączeniu ze zdolnymi ludźmi z fantastycznym polem widzenia. Potrzebą Holdingu są nowe technologie, możliwe do zastosowania nie tyle zamiast tradycyjnej, ścianowej eksploatacji węgla, lecz uzupełniające ją o niekonwencjonalne, oryginalne metody wydobycia oraz pozyskiwania energii z tego surowca oraz metanu.
Akcent na zgazowanie
- Działamy wielotorowo, jednak z akcentem na technologie podziemnego zgazowania - albo inaczej: procesowania - węgla - mówi o tym zasadniczym powołaniu zespołu jego lider Waldemar Wiktorczyk.
- Istotą procesu jest uzyskanie energii z tego paliwa bez wydobywania go na powierzchnię. Myślimy zwłaszcza o możliwościach jego zastosowania w pokładach zalegających na głębokościach, niemożliwych na chwilę obecną do wybierania konwencjonalnymi metodami. Mówię o głębokościach poniżej 1000 metrów. Przy tym tak dobieramy te pola, gdzie albo wcześniej w ogóle nie była prowadzona eksploatacja, albo - o ile jest projektowana w odległej perspektywie - by zgazowanie nie miało wpływu na eksploatację pokładów leżących wyżej, przewidzianych do wybierania tradycyjnymi systemami ścianowymi - tłumaczy Dariusz Bojda.
Zespół dyrektora Wiktorczyka nie tylko koncentruje się na własnej działalności koncepcyjnej, lecz poznaje również światowe trendy w tej dziedzinie. Ostatnio kilku inżynierów z jego ekipy zapoznało się z czynną instalacją zgazowania nieopodal Brisbane w Australii.
- To był prawdziwy trzydniowy maraton. Obejrzeliśmy "na żywym organizmie" funkcjonowanie instalacji, z powodzeniem pracującej od prawie 12 lat. Były to na pewno pożyteczne obserwacje, choć prowadzony tam proces przebiega na głębokości zaledwie 130 metrów. My musielibyśmy operować na dużo większych głębokościach, toteż technologiczne wyzwania są w naszej sytuacji nieporównywalnie bardziej skomplikowane. Australijczycy z uzyskiwanego syngazu wytwarzają paliwa syntetyczne. Ale możliwości procesu są duże, ponieważ w grę wchodzi między innymi także wykorzystanie produktów syngazu w zakładach chemicznych albo wytwarzanie energii elektrycznej - relacjonuje spostrzeżenia z owego maratonu Wojciech Żądło.
Kontenerowa elektrownia?
Poszukiwanie innowacyjnych technologii uzyskiwania gazu z węgla jest przy tym komplementarne z tworzeniem wizji jego wykorzystywania.
- Chcemy w okresie najbliższych trzech-czterech lat uruchomić pilotażową instalację zgazowania, z równoczesną produkcją energii elektrycznej na bazie uzyskanego produktu. Myślę o budowie czegoś w rodzaju kontenerowej elektrowni o mocy rzędu 30-50 megawatów - mówi szef zespołu.
Drugim z pól dociekań siódemki są zagadnienia związane z przedeksploatacyjnym odmetanowaniem pokładów węgla otworami z powierzchni. Wprawdzie taki projekt dla kopalni Mysłowice-Wesoła przygotowuje Państwowy Instytut Geologiczny-Państwowy Instytut Badawczy, niemniej wybór tego akurat zakładu był nieprzypadkowy.
- Lokalizacja realizacji projektu była nieobojętna. Zanim to nastąpiło, trzeba było rozważyć szereg łączących się z tą metodą odmetanowania aspektów, począwszy od charakteru zabudowy na powierzchni, poprzez układ już wyeksploatowanych pokładów, mogących stanowić przeszkodę w dotarciu do przeznaczonego do odmetanowania obszaru, po plany ruchu kopalni, by projektowane do wybierania ściany nie kolidowały ze strefą eksperymentu. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że projekt będzie realizowany w kopalni Katowickiego Holdingu Węglowego, że jego autorzy, przekonani naszymi argumentami, wybrali tę właśnie lokalizację - nie tai satysfakcji dyrektor zespołu.
- Nasze rachuby, związane z tym projektem, są takie, że w przypadku sukcesu - w który głęboko wierzę - nasza firma będzie mogła płynnie przejąć tę metodę odmetanowania i rozpowszechnić ją również na inne zakłady spółki - dodaje Wiktorczyk.
Trzecim wreszcie z głównych obszarów zainteresowania zespołu ds. wdrażania nowych technologii jest wybieranie węgla metodą ubierkowo-zabierkową.
Resztki do wzięcia
- W naszych pracach nie odrywamy się także od konwencjonalnej techniki górniczej. Węgiel, szczególnie ten już udostępniony, trzeba wydobyć. Myślę o fragmentach pokładów, z których nie da się już wykroić wyrobiska ścianowego. W zespole pracujemy nad wprowadzeniem w tym celu nowych maszyn. Przyglądamy się rozwiązaniom, oferowanym przez firmy Joy i Eickhoff. Widzieliśmy te maszyny na żywo. Jesteśmy w tej dziedzinie mocno zaawansowani, w kopalniach spółki są już wydzielone odpowiednie partie pokładów. Chcemy, aby efekty wydobycia tą technologią pojawiły się już w przyszłym roku. Jest ona tym bardziej atrakcyjna, że pozwala na czyste wybieranie z dużym udziałem grubych sortymentów, oczekiwanych zwłaszcza przez drobnych odbiorców - wyjaśnia dyrektor Wiktorczyk.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.