Podczas czwartkowej (18.10) sesji Rady Warszawy prezes Metra Warszawskiego Jerzy Lejk według komunikatu PAP powiedział, że wszystkie poprzednio uzgodnione terminy realizacji tej inwestycji zostaną dotrzymane. Zaznaczył on, że jeszcze przed awarią na stacji Powiśle w sierpniu, budowę metra uniemożliwiały łącznie przez ok. 180 dni m.in. znajdowane niewybuchy czy nie ewidencjonowane urządzenia.
Druga linia metra zostanie oddana do odbioru technicznego w październiku 2013 roku, a pasażerowie będą mogli z niej skorzystać w 2014 roku. Niektóre jednak wypowiedzi prezesa Metra są przynajmniej zastanawiające.
Niemożność
- W tej chwili dyskutujemy z generalnym wykonawcą o wpływie niemożności prowadzenia robót na cały kontrakt - podkreślił prezes Lejk. Nie wyjaśnił on jednak, co to znaczy ta "niemożność". Chodzi tu chyba o wpływ dwu kolejnych awarii na dalsze prowadzenie robót i ryzyko wystąpienia kolejnych tego rodzaju wydarzeń. Do czego doprowadzą wspomniane dyskusje też nie podano. Ta "niemożność" to zahamowanie robót na dwóch newralgicznych punktach przejścia metra przez Wisłę. Pierwszy na stacji Powiśle pod tunelem Wisłostrady, a drugi na podejściu do wysokiej skarpy rzeki przy ul. Świętokrzyskiej.
Pustka pod Wisłostradą o objętości kilku tysięcy metrów sześciennych została już wypełniona betonem. Teraz trwają prace zabezpieczające i wykluczające wzajemne oddziaływanie stacji Powiśle na tunel Wisłostrady. Nadzorowi budowlanemu przedłożono odpowiednie sprawozdanie i propozycje o bezpiecznym sposobie prowadzenia dalszych robót na tym kierunku. Na razie wszyscy oczekują pozwolenia na odwodnienie stacji Powiśle i dalsze kontynuowanie drążenia tunelu pod dnem Wisły. Kiedy to nastąpi, tego jeszcze nikt nie wie. Niemożność jest w tej sytuacji ogólna i wydaje się, że najlepiej oddaje ona istotę rzeczy.
Fatum
Prezes Metra poinformował też Radę Warszawy, że badania gruntu na stacji Powiśle były prawidłowe. Opinię taką wydał dotychczasowy krytyk tego rodzaju prac, jakim był dotąd Państwowy Instytut Geologiczny (PIG), któremu zlecono wykonanie takiej oceny. Jeżeli rzeczywiście było prawidłowe rozpoznanie występujących tu warunków geologicznych to dlaczego doszło do awarii? Kto zaniedbał wykorzystanie tego rozpoznania? Dlaczego nie podjęto odpowiednich zabezpieczeń, kiedy wiedziano o zagrożeniach?
Tych pytań można postawić jeszcze znacznie więcej. Nie ma jednak potrzeby, bo nikt nie zamierza odpowiadać. Nie odpowiedział też prezes Lejk. Z wypowiedzi prezesa wynika, że nawet najlepsze rozpoznanie nie jest w stanie zabezpieczyć tego rodzaju robót. Po prostu fatum, a na to jak wiadomo nie ma rady. Zaznaczył, że wykonawca nie złożył roszczeń finansowych dotyczących kontraktu, także w związku z awariami na budowie. Z tego wniosek, że bierze on na siebie całą odpowiedzialność za zaistniałe wydarzenia. Rada Warszawy, jak przystało na stolicę, przyjęła do wiadomości te informacje bez żadnej dyskusji.
Wycieczka
Wspomnianą sesję poprzedziła w piątek, 12 października 2012 wycieczka pracowników PIG do najniższej kondygnacji stacji metra Powiśle, 20 metrów pod powierzchnią warszawskiej skarpy. Ta część stacji nie jest połączona jeszcze z jej górna częścią i nie została zatopiona. Po sierpniowej awarii w rejonie budowanej stacji II linii metra Powiśle Państwowy Instytut Geologiczny wykonał na zamówienie inwestora, spółki Metro Warszawskie, ocenę aktualnych warunków geotechnicznych posadowienia obiektu.
Zespół specjalistów z Laboratorium Analiz Geologiczno-Inżynierskich PIG-PIB, kierowanego przez dr Edytę Majer, dokonał przeglądu wykonanych do tej pory opracowań, przedstawił własną interpretację budowy wgłębnej wraz z wizualizacją 3D oraz sformułował zalecenia dotyczące dalszych prac geologicznych. Po sforsowaniu kilkunastu poziomów prowizorycznych schodów uczestnicy wycieczki zeszli do obszernej sali, oświetlonej mdłym światłem jarzeniówek. Z relacji zamieszczonej na stronach PIG wynika, że: "Widok, jaki się przed nimi pojawił, był fascynujący, nawet dla doświadczonych kartografów czwartorzędu.
Na odsłoniętej ścianie wschodniej rysował się fantastyczny przekrój sfałdowanych glacitektonicznie utworów plioceńskich. Jak wyjaśnił inż. Gawlak to właśnie stąd miała wystartować tarcza TBM, by wydrążyć tunel pod dnem rzeki. Kartografów szczególnie interesowała prawa część ściany, z miąższą soczewką kremowych piasków drobnoziarnistych, widoczną w obrębie zaburzonych iłów. Niestety, z uwagi na bezpieczeństwo do odsłonięcia nie można było podejść bliżej niż na odległość 10 metrów, ale i tak wrażenie było spore". Geolodzy przeprowadzili na miejscu z wykonawcą metra debatę na temat głębokości przejścia pod dnem Wisły.
Bez zmian
W relacjach tych zadziwia ton optymizmu, że nic się nie stało. Wszystko jest OK. Nie będzie żadnego wzrostu kosztów, a metro zostanie wykonane w terminie. Wisła jako rzeka jawi się tu jako strumyk, który można pod jej dnem przejść suchą nogą bez żadnych kłopotów. Tak się składa, że przyroda nigdy do końca nie daje się poznać. Wszystkich jednak tych, którzy ją lekceważą i są pewni swoich kompetencji na ogół uczy pokory. Ta nauka już rozpoczęła się kolejnymi dwoma awariami. Czy wykonawcom metra, aby nabrali większego respektu dla zadania jakie przed nimi stoi, potrzebne są dalsze awarie? Ton informacji z posiedzenia Rady Warszawy w tej sprawie, oraz dalsze działania inwestora sugerują, że jednak bez tego się nie obejdzie.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.