Chiny dla swojego rozwoju potrzebują niczym nieograniczonych dostaw surowców. Znaczącym surowcowym dla nich zapleczem jest Australia. Za pieniądze dostarczy ona wszystko, co Chiny zapragną. Niestety australijskie zasoby opanowane są przez różne korporacje międzynarodowe, które są niezależne od chińskiego kapitału i w wypadku jakiegoś kryzysu mogą one odmówić swoich dostaw.
Gwarancje dostaw surowcowych Chińskiej Republice Ludowej potrzebne są już dzisiaj. Takie zdaje się dawać Afryka z bogactwem wszelakich potrzebnych Chinom surowców. Począwszy od węgla kamiennego, poprzez metale szlachetne i kolorowe, diamenty, gaz ziemny i ropę naftową.
Oferta dla Afryki
Po dekolonizacji Afryki w latach sześćdziesiątych minionego wieku poprzedni system został tylko zmodyfikowany. Jego istota korzyści płynących z nadal dominującego tu zachodniego kapitału niewiele zmieniła się w nowej rzeczywistości. Bezpośredni dyktat zamieniono teraz na pośrednią korupcję nowej władzy. Dla przeciętnych mieszkańców kontynentu bieda nadal jest taka sama, mieszkańców stale trapią te same plagi, choroby i głód. Pomoc oferowana przez kraje zachodnie w przeważającej mierze trafia na konta nowych władców tych krajów. I tak zamyka się koło historii z której wydawało się, że nie ma wyjścia.
Pod koniec tego XX wieku chińska gospodarka pilnie potrzebująca surowców dla swego rozwoju zainteresowała się Afryką. Tym bardziej, że największy kontynent jakim jest Azja była już podzielony pomiędzy trzy znajdujące się na nim mocarstwa: Chiny, Indie i Rosję. Afryka jest niewiele tylko mniejszym kontynentem od Azji. Wobec europejsko- anglosaskiej nieporadności gospodarczej stawała ona otworem dla chińskiej ekspansji. Chińczycy porzucili wszelkie polityczne sympatie, a w zamian zaoferowali pomoc w budowaniu infrastruktury, dróg, szkół i uniwersytetów, szpitali oraz organizacji miejscowej służby zdrowia. Oferowano to jako wsparcie dla zawieranych kontraktów na eksploatację surowców. Zarówno obiekty górnicze, jak i wszelkie inne Chińczycy budowali sami, a więc korupcja, która jest tam nieunikniona, została przynajmniej ograniczona na rzecz podniesienia standardu życia i dobrobytu państw afrykańskich. Oferta ta wszędzie została przyjęta z entuzjazmem. Europejczycy i Anglosasi musieli w tej sytuacji zwijać swoje afrykańskie interesy. Jeżeli czuli się zbyt silni i nie chcieli po dobroci usunąć się z tego kontynentu proponowano im zamieszki i strajki powszechne górników; jak choćby ostatnio w RPA.
Chińskie Kongo
Chińska ekspansja najbardziej widoczna jest w Demokratycznej Republice Kongo (DRK). Są oni tu najważniejszymi inwestorami. Rozmach i skala inwestycji daleko w tyle pozostawia ich konkurentów. Obecnie ok. 50 procent wszystkich wydobywanych tu surowców eksportowanych jest do Chin. Nie przejmują się one niestabilnością polityczną tego kontynentu.
Nie jest tajemnicą, że Chiny od 2005 r. coraz więcej inwestują w państwach Afryki. Największe umowy na dostarczanie materiałów surowych (metali) zostały podpisane z RPA, Algierią i DRK. W 2007 r. Państwo Środka podpisało szereg kontraktów pomiędzy państwowym Gécamines dysponującym zasobami DRK a konsorcjum przedsiębiorców chińskich. Na mocy tych umów Chińczycy mają otrzymać 10 mln ton miedzi i 600 tys. ton kobaltu, w zamian budując kilometry dróg i linii kolejowych w DRK.
Dla kraju o tak wielkiej powierzchni, zniszczonego konfliktami zbrojnymi, umowa tego typu wydaje się idealna. Nie są to jedyne inwestycje obiecane przez ChRL.
Państwo Środka ma wybudować dwa uniwersytety, 167 centrów medycznych oraz szpitali i dwie tamy wodne. Wartość surowców kongijskich ocenia się na ok. 24 biliony dolarów! Jest to wartość porównywalna do łącznego PKB USA i UE. Przedmiotem chińskiego zainteresowania są przede wszystkim kopalnie miedzi i kobaltu (największe zasoby na świecie) działające w prowincji Katanga. Na 70 istniejących tu firm 65 jest w rękach chińskich. Ciekawostką jestto, że po nieudanej inwestycji KGHM w mikroskopijną odkrywkową kopalnię miedzi i kobaltu Kimpe, Chińczycy proponowali tej firmie wspólne inwestycje w Kongo. Okazuje się, że doskonale znają Polaków i mają oni zaufanie do polskiej kadry górniczej. Odwrotnie niż do naszych menadżerów gospodarczych, biznesowych itp.
Panafrykański projekt
Gremia polityczne i gospodarcze Unii Europejskiej zaniepokojone są ograniczaniem ich dostępu do afrykańskich surowców. Chińska ekspansja na tym kierunku nie przebiera w środkach. Ponieważ są one powszechnie akceptowane, kraje afrykańskie najchętniej wszelkie kontrakty zawierają z Chinami. Czołowe państwa UE zbyt zajęte własnym kryzysem gospodarczym nie mają dość sił i kapitału, aby mierzyć się z Chińczykami. Oficjalnie jednak nic się nie dzieje.
Tymczasem do Warszawy zawitała reprezentacja geologów UE stowarzyszonych w organizacji EuroGeoSurveys, która w połowie września obradowała nad przygotowaniem panafrykańskiego projektu surowcowego. Na dwudniowe spotkanie do Państwowego Instytutu Geologicznego w Warszawie przybyły władze i eksperci grup roboczych ds. współpracy międzynarodowej i rozwoju (ICDTF) oraz surowców mineralnych (MREG), jak również przedstawiciele Komisji Europejskiej oraz polskiego MSZ i WUG.
Spotkanie poświęcone było prawdziwemu wyzwaniu dla EGS, jakim jest przygotowanie pilotowego projektu panafrykańskiego na zlecenie Komisji Europejskiej. Zadanie to obejmuje przygotowanie propozycji głównych założeń wieloletniego projektu współpracy z krajami afrykańskimi w szerokim zakresie: od poszukiwania, dokumentacji i racjonalnego wykorzystania surowców mineralnych Afryki oraz szkolenia kadr po geoturystykę. Jak informuje wydany z tej okazji komunikat "Europejskie służby geologiczne będą pracować nad przygotowaniem dużego unijnego projektu dotyczącego surowców mineralnych Afryki. Tak ustalili przedstawiciele Komisji Europejskiej z ekspertami Europejskich Służb Geologicznych i Organizacji Afrykańskich Służb Geologicznych na spotkaniu w Brukseli".
Europejskie przygotowania
Kika miesięcy wcześniej kilka grup eksperckich spotkało o się w Brukseli, gdzie przygotowano założenia dla warszawskiej dwudniowej konferencji. Omówili oni główne zarysy nowej polityki zapewnienia stabilnych dostaw surowców mineralnych, szczególnie tych o strategicznym znaczeniu dla gospodarki krajów członkowskich UE. Określili kierunki współpracy partnerskiej z krajami Unii Afrykańskiej (UA) w poszukiwaniach i rozpoznawaniu oraz zrównoważonym wykorzystania złóż surowców mineralnych Afryki. Opracowali wytyczane w trakcie rozmów pomiędzy UE i UA, oraz oczekiwania stawiane przed projektami, jakie mają być uruchomione przez Komisję Europejską jeszcze w 2012 roku.
Chińczycy lubią Polaków
Chińczycy jako pragmatyści zdają sobie sprawę, że niemożliwe jest przeciągnięcie naszego kraju do ich polityki globalnej. Nasza obecność w UE jest już przesądzona i w interesie tej struktury jako całości będziemy działać. W sprawach surowcowych świadczy o tym warszawska konferencja panafrykańska. Chinom o co innego chodzi w ich zbliżeniu do naszego kraju. Przy tej skali inwestycji górniczych w Afryce i na całym świecie brakuje im kadry, która inwestycje te mogłaby technicznie poprowadzić, nadzorować i organizować. Wystarczy im do tego dość popularna już w Polsce znajomość języka angielskiego.
Dlaczego akurat padło na Polaków? Ano dlatego, że Polska jest postrzegana w Chinach jako kraj górniczy o dużym doświadczeniu w eksploatacji wszelkich surowców. W stosunku do Chin nigdy nie mieliśmy żadnych narodowościowych sporów, zadrażnień i pretensji. Silna przedwojenne Polonia w Mandżurii wykazała się niezwykłą przedsiębiorczością w tym kraju. Z jej inicjatywy została założona współczesna stolica tego regionu Harbin ( 3,5 miliona mieszkańców). Pozostały po niej kopalnie, przedsiębiorstwa i infrastruktura przemysłowa. Do dzisiaj willa inż. Władysława Kowalskiego jest najbardziej eleganckim obiektem w mieście. Korzystali z niej Mao Tse-tung i Czou En-lai oraz współcześni przebywający w tym mieście chińscy prominenci. Po prostu Chińczycy nas lubią!
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.