Sejm w piątkowym (15 czerwca) głosowaniu odrzucił wniosek PiS o ogólnopolskie referendum w sprawie renegocjacji pakietu klimatyczno-energetycznego. Głosowanie poprzedził spór z udziałem premiera m.in. o to, czy pakiet to "zdrada stanu i indolencja", o czym mówiło PiS.
Za przyjęciem wniosku o referendum głosowało 148 posłów, 264 było przeciwnych, a 17 wstrzymało się od głosu.
Przed głosowaniem wystąpił premier Donald Tusk, który przekonywał, że obecna wersja pakietu klimatyczno-energetycznego jest lepsza dla Polski, niż ta wynegocjowana i przyjęta przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Wcześniej głos zabrał przedstawiciel wnioskodawców poseł PiS, były minister środowiska prof. Jan Szyszko. Premier z oburzeniem przyjął fakt, że Szyszko "po raz kolejny swoją bałamutną wypowiedź zakończył pytaniem czy pakiet klimatyczno-energetyczny to zdrada stanu czy indolencja".
- Mam nadzieję, że poseł Szyszko będzie umiał nam jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie dlaczego mój rząd w poprzedniej kadencji musiał całymi miesiącami, organizując gigantyczną akcję dyplomatyczną, niwelować fatalne dla Polski skutki umowy, jaką zawarł prezydent Lech Kaczyński w porozumieniu z premierem Jarosławem Kaczyńskim, o czym informował mnie osobiście wielokrotnie, a także publicznie w wywiadach prasowych - podkreślił Tusk.
Powołał się na słowa prezydenta Kaczyńskiego, który miał powiedzieć, że "ustąpił kanclerz Angeli Merkel w sprawie pakietu klimatyczno-energetycznego, zgodził się na wprowadzenie zasad proponowanych przez pakiet, bo dzięki temu uzyskał wsparcie w sprawie Joanniny (mechanizm blokowania decyzji w Radzie UE - red.)".
- Indolencja czy zdrada stanu, bo pieniądze rzędu rzeczywiście 60 mld złotych? - pytał szef rządu.
Tusk przekonywał, że po podpisaniu w 2008 roku pakietu klimatyczno-energetycznego miał prawo mówić o sukcesie, ponieważ "wspólnie z ówczesnym prezydentem Francji Nicolasem Sarkozy udało się doprowadzić do zbudowania poważnej koalicji państw europejskich, które przez wiele miesięcy pracowały nad tym, by pakiet klimatyczno-energetyczny, którego przyjęcie zostało rozstrzygnięte przez poprzedników, miał zdecydowanie łagodniejszy dla Polski wymiar".
- Wymiar, który można wyliczyć na poziomie dziesiątków miliardów złotych" - dodał szef rządu. Premier zaznaczył, że "pół roku ciężkiej pracy polskiej dyplomacji (...) a także innych rządów zagrożonych taką wersją pakietu, jaką zaakceptował prezydent Lech Kaczyński, dało efekt ratunkowy".
Jak dodał, Polska nie jest szczęśliwa, że pakiet wszedł w życie, bo "on jest groźny dla każdej węglowej gospodarki".
- Czy udało się uratować Polskę od wymiaru dramatycznie gorszego? Tak i oczekuję, że minister Szyszko sam zada sobie to pytanie i sam na to pytanie uczciwie odpowie - indolencja czy zdrada stanu? - podkreślił Tusk.
Po premierze głos zabrał ponownie Jan Szyszko. Jak mówił, konkluzje ws. paktu klimatycznego (tzw. pakiet 3x20 proc.) zostały przyjęte kierunkowo na szczycie europejskim w marcu 2007 roku. Pakiet zakłada m.in. redukcję do 2020 roku emisji CO2 o 20 procent, zmniejszenie zużycia energii o 20 procent, oraz wzrost zużycia energii z odnawialnych źródeł do 20 procent.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.