Od pół roku nie słabnie tempo międzyrządowych rozmów, uzgodnień i porozumień polsko-chińskich. Pod koniec minionego roku sygnał do startu dał prezydent RP składając wizytę w Chinach. Na wiosnę mieliśmy rewizytę chińskiego prezydenta i premiera w Warszawie. W ostatnich dniach maja Pekin odwiedził wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak. W wyniku tych kontaktów otwiera się przed nami największy rynek świata...
Chiny pragną u nas inwestować. Dla tego celu otworzyły w stolicy filie swoich banków. Istnieje szansa na zrównoważenie wymiany handlowej. Jako najważniejszy w Środkowej Europie partner Chin mamy niepowtarzalną szansę skorzystania z jego oferty gospodarczej. Tymczasem o samych Chinach wiemy niewiele.
Wszelkie encyklopedie są aktualne tylko pod względem geograficznym. Znane i upowszechniane wskaźniki wzrostu chińskiej gospodarki są imponujące. Zostały one osiągnięte dzięki niezwykłej dyscyplinie, wyrzeczeniom i wysiłkom prawie półtora miliardowego państwa. Rozwój ten był jednak nierównomierny zarówno pod względem geograficznym, jak i społecznym. Powstały napięcia i trudności, które muszą być pokonane, aby dalszy wzrost tego państwa mógł być nadal utrzymany.
Bestseller
Światowa literatura przedmiotu na ten temat jest bardzo obszerna, kontrowersyjna, ciekawa, a nawet sensacyjna. Pod tym względem Chiny są w Polsce nieznane. Jedną z niewielu ostatnio wydanych pozycji na ten temat jest rewelacyjna praca Bogdana Góralczyka "Chiński feniks"*. Jej autor jest profesorem sinologii i dyplomatą, który zna Chiny od epoki Mao Tse- Tunga (Mao Zedong), aż po czasy obecne.
Jest to lektura godna polecenia wszystkim, którzy zamierzają nawiązać jakiekolwiek kontakty gospodarcze, kulturalne i polityczne. Świat chińskich pojęć, tradycji i polityki jest tak diametralnie różny, że przykładanie do niego europejskiej miary i zasad bywa na tamtym terenie często czymś całkowicie niezrozumiałym. Wystarczy tu wspomnieć naruszanie przez Chiny tzw. "praw człowieka". Od pięciu tysięcy lat kraj ten rządzony jest przez systemy totalitarne, a w najłagodniejszej formie autorytarne, które nie mogą z dnia na dzień przeobrazić się w atlantyckie struktury demokratyczne. Poza wąską elitą wykształconą na zachodnich uniwersytetach, nikt w Chinach nie rozumie, o co chodzi w tych "prawach człowieka". Podobnie jest z Komunistyczną Partią Chin, która od dziesięcioleci rządzi tym krajem.
Sam fakt, że należą do niej najbogatsi biznesmeni oraz czołówka intelektualna tego kraju mówi już sam za siebie. Obejmuje ona tylko ok. 5 procent chińskiego społeczeństwa. W naszym pojęciu ów komunizm jest tylko atrapą, szyldem i narzędziem politycznym z braku lepszego rozwiązania. Przedtem rządził cesarz, teraz zastępuje go Komunistyczna Partia Chin. Nastąpiła tylko zmiana nazwy cesarza. Przedtem też co jakiś czas rządził inny cesarz. Żadna różnica. Korzystając ze wspomnianej pracy prof. Bogdana Góralczyka warto zapoznać się z wieloma innymi równie intrygującymi problemami współczesnych Chin.
Surowcowy smok
Chiński smok pożera niesłychane ilości wszelkiego rodzaju surowców, które potrzebne są do jego rozwoju. Niekończące się zapotrzebowanie windowało ich ceny na światowych rynkach.
Na pierwszy jednak plan wysuwają się surowce energetyczne. Najważniejszym z nich jest węgiel kamienny. Jego wydobycie w północnych i wschodnich prowincjach kraju osiągnęło skalę ponad 3,2 miliarda ton w minionym roku. W przybliżeniu stanowi to połowę globalnego wydobycia na świecie.
Jakby tego było mało Chiny importują węgiel z Australii i innych państw w skali ok. 180 milionów ton rocznie. Zanosi się na to, że import ten będzie stopniowo malał. Powodem są dużo tańsze jego dostawy z Mongolii oraz odkrycia własnych złóż dokonane w prowincji Xinjinang. Stwierdzone zasoby wynoszą tu ok. 90 miliardów ton. Perspektywicznie ocenia się, że mogą one osiągnąć skalę ok. 2 bilionów ton. Chińska samowystarczalność pod tym względem źle wróży dla utrzymania dotychczasowych cen węgla na światowych giełdach.
Korekta gospodarki
Oficjalnie z dawnych dziesięciu procent rocznego PKB, Chiny obniżają swoją stopę wzrostu do 7,5 procent. Takiego spadku mogłoby sobie życzyć każde państwo w Europie, a tym bardziej na świecie. Można powiedzieć, że nie jest źle, bo zawsze mogło by być gorzej.
Nieoficjalnie zagraniczne media zajmujące się Chinami sygnalizują, że spadek ten może być większy. Dlaczego?
Wszak gospodarka chińska nie zmieniła priorytetów rozwojowych, celów i metod ich osiągania. Okazuje się, że dotychczasowe zasady jej rozwoju już nie wystarczą na dalszą jej światową ekspansję na tym samym poziomie. Szybki rozwój gospodarczy tego państwa spowodował tak drastyczne różnice poziomu życia w chińskim społeczeństwie, że grożą one wybuchem niezadowolenia w skali trudnej do opanowania. Jeszcze kilka lat temu coraz bardziej liberalna Komunistyczna Partia Chin podawała liczbę rocznych strajków i protestów na poziomie ok. 100 tysięcy rocznie. Potem ze względu na lawinowy ich wzrost zaprzestano podawania tych danych do publicznej wiadomości.
Wobec rozwoju miast na Wschodnim Wybrzeżu trwa do nich masowy napływ ludności wiejskiej. Miasta te osiągnęły zachodni poziom rozwoju, a wieżowce Szanghaju przypominają Manhattan, gdzie jest ich jednak znacznie mniej niż w tym chińskim mieście. Autostrady i wyposażenie znajdujących się tu biur i firm też niczym nie ustępuje ich amerykańskim odpowiednikom. Zalewająca miasta biedota liczy sobie kilkaset milionów ludzi. Wieś dotąd ponosiła koszta rozwoju miast, choć i na niej bardzo wiele się już zmieniło. Symbolem jej degradacji jest lista około stu rodzajów podatków jakie musi rocznie opłacać każdy rolnik. Teraz ma się to zmienić. Podatki mają być zniesione, a rolnicy mają powrócić z miast do swoich domów, gdzie znajdą godziwe warunki do życia. Ktoś musi to jednak sfinansować. Tym razem pieniądze ma dać przemysł i miasto.
Zrozumiałe jest, że w tej sytuacji ceny nieruchomości poszły na dół. Po raz pierwszy w lutym osiągnięto deficyt bilansu płatniczego. Spadły zamówienia, a na światowych giełdach ceny surowców obniżyły się w skali 10 - 20 procent. To jednak jeszcze nie koniec. Na korektę czeka kolejny problem, który dotąd może nie był lekceważony, ale jego oddziaływanie miało stały negatywny wpływ na całość funkcjonowania państwa chińskiego.
Środowisko
Rozwój przemysłowy chińskiego państwa zachowanie naturalnego środowiska stawiał na dalekim planie. Owszem dostrzegano ten problem, zwracano na niego uwagę, ale niewiele konkretnego robiono. Po prostu rozwój gospodarczy był stale na pierwszym miejscu. Teraz najwyższe władze państwa dostrzegają, że tak dalej być nie może.
Jak podaje prof. Góralczyk siedem najbardziej zatrutych rzek na świecie znajduje się w Chinach. Podobnie siedem najbardziej zatrutych miast znajduje się w tym państwie. Około 80 procent wód rzecznych nie nadaje się do jakiejkolwiek konsumpcji, a 50 procent z nich nie nadaje się nawet do użycia dla celów rolniczych. Brak lasów na północy kraju powoduje, ze zimową porą Pekin przeżywa burze piaskowe. Kiedyś powtarzały się one co kilka lat. Teraz zdarza się ich kilka w jednym sezonie. Czerwony pył niesiony z nad pustyni Gobi dociera wszędzie. Nie ma sposobu na uszczelnienie przed nim drzwi i okien. Ludzie ratują się tamponami nakładanymi na usta i nos. Miliony przechodniów wyglądają jak tłum na sali operacyjnej.
Nad miastem stale wisi smog po przemysłowy. Przed Igrzyskami Olimpijskimi chcąc go ograniczyć wprowadzono przepis naprzemianległego poruszania się samochodami o numerach parzystych i nieparzystych. Nic to jednak nie dało. Dopiero odczuto poprawę po długotrwałym ostrzale z ciężkiej artylerii nisko wiszących nad miastem chmur. Jeziora i zatrute rzeki wydzielają trudny do zniesienia odór. W taki krajobraz wpisuje się popularne wśród turystów miasto Dali w malowniczej górskiej scenerii prowincji Yunnan. Obok niego u podnóża wysokich gór rozciąga się jezioro Erhai Hu, czyli "W kształcie ucha". Jego długość wynosi 40 km, a szerokość 8 km. Jezioro to jest jednym wielkim ściekiem pełnym odpadków. Bijący z niego odór powoduje zakłócenia w oddychaniu. Jeszcze dziesięć lat temu była tu kryształowo czysta woda, pełna ryb i kąpiących się ludzi.
W Chinach zaczyna brakować też czystej wody pitnej i to na dużą skalę. Cała ta sytuacja powoduje, że poważnie zastanawiają się one nad zmianą modelu gospodarczego z ekstensywnego, na intensywny.
Wszystko to wymaga kolosalnych nakładów, które nie dają natychmiastowych dochodów, tak jak było to dotychczas. Jest to jeden z wielu jeszcze nie omówionych tu czynników powodujących konieczność przyhamowania chińskiej gospodarki. Wydaje się, że widząc problemy naszego partnera lepiej będziemy mogli korzystać z jego oferty handlowej oraz lepiej potrafimy sami zaoferować swoje towary, usługi i inwestycje na tym terenie.
* Bogdan Góralczyk - Chiński feniks. Paradoksy wschodzącego mocarstwa. Wydawnictwo Sprawy Polityczne. Warszawa 2010.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.