Ambasador Republiki Czeskiej w Polsce, Jan Sechter zachęcał dziś (16 maja) w Katowicach polskich i czeskich przedsiębiorców do wspólnego uczestnictwa w realizacji programów rozwoju energetyki jądrowej w obu krajach.
- W przypadku Republiki Czeskiej jest to kontynuacja programu jądrowego, natomiast Polska do niego przystępuje. Obaj sąsiedzi w ich realizacji mogą sobie dużo zaoferować. To wielka szansa - przekonywał ambasador Sechter.
W polskim koszyku energetycznym - jak prognozuje Zbigniew Kubacki, dyrektor Departamentu Energii Jądrowej w Ministerstwie Gospodarki - prąd z jednostek jądrowych miałby się pojawić w latach 2025-2030, czyli wraz z ukończeniem budowy dwóch elektrowni o łącznej mocy 50 GW (gigawatów). Oznaczałoby to około 17-20 proc. krajowego zapotrzebowania na energię ze spadkiem udziału węgla do 53 proc. i dopełnieniem koszyka energią z gazu i źródeł odnawialnych.
Odmienny jest czeski energy mix. Już obecnie - jak informował dziś Zdeněk Hubáček, wicedyrektor Departamentu Zarządzania Nuklearnego w tamtejszym Ministerstwie Przemysłu i Handlu - udział energii jądrowej sięga u naszych sąsiadów 30 proc., a miałby zostać zwiększony do 50-60 proc. Do 2025 roku Czesi planują więc budowę kolejnych dwóch reaktorów w Elektrowni Jądrowej w Temelinie, a następnie jednego bloku w Elektrowni Dukovany.
- Republika Czeska nie ma wystarczających zasobów węgla kamiennego do produkcji energii. Mamy go jeszcze na 20 lat, a i tak zastanawiamy się, czy nie pozostawić go z przeznaczeniem wyłącznie na wytwarzanie ciepła. Stąd jądrowy kierunek rozwoju energetyki. Udział energii ze źródeł odnawialnych sięga dziś niespełna 10 procent i chcemy dojść do 13 procent. Drogi gaz traktujemy natomiast jako dobry nośnik do wyrównywania bilansu w okresach szczytowych - opisuje zawartość tego obecnego i przyszłego koszyka Zdeněk Hubáček.
W opinii Petra Ivánka, prezesa zarządu CEZ Polska programy jądrowe obu krajów są doskonałą sposobnością do wspólnego interesu nie tylko firm z obu krajów, ale też - szerzej - dla przedsiębiorców słowackich, a być może również węgierskich. Jako nadzwyczaj atrakcyjną wizję takiej biznesowej współpracy ocenia również Zbigniew Bachman, prezes Klastra Europolbudatom. Polskie firmy już mają referencje z uczestnictwa w budowach kilku elektrowni jądrowych, w tym m. in. w Finlandii. Czeskie mogą zaoferować swoje atuty technologiczne. Miroslav Kawalec, wiceprezes Czeskiego Towarzystwa Nuklearnego przypomniał, że grupa Vitkovice zbudowała dotąd m. in. 75 generatorów parowych dla elektrowni jądrowych. Firma Skoda Budownictwo Jądrowe - jak informował menedżer spółki Milan Kohout - także należy do nielicznych w Europie, potrafiących budować podstawowe układy elektrowni jądrowych. Kohout zaskoczył ciekawostką, że Skoda przygotowuje projekt bezpiecznych kontenerów do długotrwałego przechowywania spalonego paliwa jądrowego. Trwałego, czyli na... 100 tysięcy lat. Takich obszarów współpracy jest - jak dowodziło dzisiejsze spotkanie - wiele więcej.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Oto przykład jak brak naturalnych surowców energetycznych zamienia się na atuty polityki gospodarczej państwa. A nasz europoseł, pan Sonik gdy mówił o gazie łupkowym to miał minę kota gryzącego drut kolczasty. Nie potrafimy być zadowoleni i cieszyć się nawet naszym bogactwem, bo to taki kłopot dla naszych kolegów w UE uzależnionych od uśmiechów (i nie tylko) Rosji. Przyjaciołom z Czech pięknie podziękujmy za gotowość do współpracy - ale nie na tym polu. Polska nie potrzebuje tej atomowej zarazy na swoim terenie, bo jak wiadomo, mamy inny mix energetyczny, tylko UE tego nie chce zauważyć.