Bez porozumienia zakończyły się negocjacje między reprezentującą kraje UE duńską prezydencją a przedstawicielami PE i KE ws. wspólnej polityki energetycznej UE. Zakłada ona wymianę informacji między krajami UE i KE o umowach na dostawy gazu i ropy.
- Wszyscy chcemy wspólnych europejskich rozwiązań pod warunkiem, że na przykład nie będzie to dotyczyło umów gazowych, które będzie trzeba przynajmniej w małej części pokazywać KE po to, żeby dostawcy nie rozgrywali nas zwyczajnie między sobą. Ta solidarność europejska jest bardzo wybiórcza i niestety duże interesy ekonomiczne ciągle ją kształtują - oceniła w środę europoseł Lena Kolarska-Bobińska (PO), członek komisji PE ds. energii.
We wrześniu ubiegłego roku Komisja Europejska przedstawiła projekt zewnętrznej polityki energetycznej UE. By zwiększyć przejrzystość umów, KE zaproponowała ustanowienie stałego mechanizmu wymiany informacji o międzyrządowych umowach w dziedzinie energii, także tych negocjowanych. Obecnie kraje UE informują KE jedynie o podpisanych umowach i tylko gazowych.
Jak dowiedziała się PAP od osób zbliżonych do środowych rozmów, PE zgłaszał poprawki do zapisów o obowiązkach informacyjnych krajów UE, na które nie przystała prezydencja, tłumacząc, że nie jest upoważniona przez rządy do akceptacji tego rodzaju zmian. Chodziło o to, czy kraje będą czy tylko powinny udzielać informacji o umowach energetycznych. Ministrowie od początku stoją na stanowisku, że ujawnianie informacji o umowach międzyrządowych powinno być dobrowolne.
Zdaniem Kolarskiej-Bobińskiej, na rządy wpływają monopole energetyczne, a te blokują takie rozwiązania, jak obowiązkowe ujawnianie umów na dostawy energii. Przyznała, że wpływają też na europosłów; w komisji PE ds. energii przepadła proponowana przez nią poprawka, by kraje UE dzieliły się też informacjami o największych kontraktach komercyjnych na dostawy surowców energetycznych.
Choć kontrakty, a zwłaszcza ceny objęte są tajemnicą, analitycy wskazują, że największy dostawca gazu dla Europy - rosyjski Gazprom - stosuje różne ceny surowca dla poszczególnych odbiorców i Polska płaci prawdopodobnie wyższą cenę niż Niemcy.
O wspólne stanowisko UE wobec dostawców energii od czasu kryzysu gazowego z początku 2009 roku apeluje Polska. Został wówczas wstrzymany tranzyt rosyjskiego gazu do krajów UE przez terytorium Ukrainy. Warszawa wskazywała, że ze względu na brak spójnej polityki poszczególne kraje podpisują umowy, które nie zawsze służą bezpieczeństwu energetycznemu UE jako całości.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.