W tym roku strata kopalni Wujek może sięgnąć 170 mln złotych. Zarząd Katowickiego Holdingu Węglowego ma jednak nadzieję, że - po wdrożeniu programu naprawczego - uda się ją zdławić do 100 mln złotych, a w 2014 roku kopalnia odzyska rentowność.
- Na dzień dzisiejszy nie ma jakichkolwiek podstaw, abyśmy jako przesądzony traktowali kierunek zamykania kopalni Wujek - podkreślał w środę 25 kwietnia na konferencji prasowej prezes Katowickiego Holdingu Węglowego Roman Łój.
Zdaniem prezesa prognozy przyszłego położenia kopalni są uzależnione od tego, czy zajdzie konieczność ograniczania produkcji w macierzystym ruchu Wujka.
- Jest to pochodna sytuacji, która - w wyniku analizy frontów, jakie w nim pozostały - wskazuje, że w przyszłym roku będziemy mieli jeszcze dwie ściany możliwe do prowadzenia z zawałem stropu. Natomiast wszystkie pozostałe muszą być wybierane na podsadzkę. Przy jakości węgla w tamtejszych pokładach nie dopinają się możliwe do uzyskania z jego sprzedaży ceny z koniecznymi do ponoszenia przy tym systemie eksploatacji kosztami. Zadaniem powołanego przez zarząd firmy zespołu było opracowanie takiego programu naprawczego, który pozwalałby na optymalizację wyniku kopalni i kontynuację eksploatacji w obu ruchach. Zostało to fałszywie odebrane jako pierwszy krok ku likwidacji ruchu Wujek - argumentował prezes Łój.
Roman Łój zapowiedział, że przed Wujkiem są nieuniknione zmiany organizacyjne i restrukturyzacyjne, prowadzące do ograniczenia wszystkich pozycji kosztów, tak aby połączony wynik obu ruchów mógł w krótkiej - a więc co najwyżej dwuletniej - perspektywie pokazać, że kopalnia jako całość jest zdolna do rentownej działalności.
- Jednym z takich zamierzeń - obok redukcji kosztów i przenoszenia ciężaru eksploatacji do ruchu Śląsk, gdzie jest prowadzona z zawałem stropu w najlepszych pokładach - jest poszukiwanie możliwości zwiększenia wydobycia na zawał w ruchu Wujek. Takim programem objęliśmy, przekazany Wujkowi przez Staszic, pokład 405 w partii L - informował Łój.
Od razu też uprzedził pytania o wpływy takiej ewentualnej eksploatacji na powierzchnię.
- Już sam sygnał o ewentualnej zawałowej eksploatacji w pokładzie 405 wywołał gwałtowne reakcje, sugerujące, że zarząd KHW chce zafundować Katowicom sytuację, jaka przed kilkoma miesiącami wystąpiła w bytomskich dzielnicach Karb i Bobrek. Tymczasem jest on zlokalizowany w terenie, gdzie jedynymi budowlami jest nieczynny od kilkunastu lat dworzec Katowice-Muchowiec na towarowej linii kolei oraz stara, także nieczynna wieża ciśnień. Cała eksploatacja byłaby więc prowadzona pod lasami, nie obejmując jakiejkolwiek infrastruktury mieszkalnej, lub przemysłowej - przekonywał Roman Łój, ilustrując jej zasięg konturami przyszłych ścian, nałożonymi na lotniczą mapę Katowic.
Wujek miałby w tym pokładzie wyeksploatować cztery ściany. Węgiel z pierwszej z nich mógłby się pojawić najwcześniej w drugiej połowie przyszłego roku. Przedtem konieczne byłoby jednak przebrnięcie przez wielorakie uzgodnienia z aż 16 różnymi instytucjami z nade wszystko ważącym głosem samorządu Katowic i Okręgowego Urzędu Górniczego.
- Nie będzie sytuacji, aby w następstwie wdrażania programu naprawczego jakikolwiek pracownik Wujka znalazł się bez pracy. Kopalnia ma duże potrzeby w zakresie robót przygotowawczych, toteż jest tam tylko kwestia roszady zatrudnienia. Skierowanie większej liczby pracowników do tych robót oznacza mniej przetargów na zlecenia dla firm zewnętrznych - uspokajał prezes Łój.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.