Okazuje się, że kryzys sprzyja górnictwu. Zapotrzebowanie na surowce jest niezmienne. Górnictwo węgla kamiennego w ubiegłym roku odnotowało największy przychód w ciągu dwudziestolecia. Nie ma długów, zaległości płatniczych, zatorów itp. nieprzyjemnych zderzeń finansowych. Podatki i zobowiązania płacone są na bieżąco.
Podobnie inne branże górnicze — węgiel brunatny, miedź, czy górnictwo surowców chemicznych, budowlanych i drogowych — też nie mogą narzekać.
Cień na te niewątpliwe sukcesy górnictwa pada ze strony importu węgla kamiennego. W minionym roku osiągną on rekordową ilość 14,5 miliona ton, co w przybliżeniu wynosi ok. 20 procent krajowego wydobycia. Jednocześnie nasz eksport tego surowca sukcesywnie maleje. W minionym roku stanowił on zaledwie jedną trzecią importu. Przy całej efektywności górnictwa węgla kamiennego, nie sposób zauważyć, że import będzie wypierał krajowe wydobycie z własnego rynku.
Jeżeli sytuacja ta nadal się utrzyma, polskie górnictwo węgla kamiennego będzie się w sposób naturalny kurczyć. Sygnałem tej sytuacji były nadal rosnące zwały węgla, mimo ciężkiej zimy i silnych mrozów. Drugim problemem jest utrzymujący się poziom wypadków, przede wszystkim tych ze skutkiem śmiertelnym. Mają one niepokojącą tendencję wzrostową. Wyższy Urząd Górniczy bije na alarm. Czy to jednak wystarczy?
Import
Wolny rynek powoduje, że napływa do nas tańszy węgiel z najbliższej wschodniej i południowej zagranicy. Tymczasem polskie kopalnie węgla kamiennego są coraz głębsze i mają coraz trudniejsze warunki eksploatacji. Wszystko to powoduje, że koszta wydobycia węgla rosną powyżej cen importowych. Na szczęście import, mimo że stale wzrasta, nie może zaspokoić krajowego zapotrzebowania. W ten sposób krajowy węgiel choć droższy od importowanego też znajduje swoich nabywców. Może być to jednak sytuacja tyko przejściowa.
Dalszy wzrost importu ograniczony jest z jego zużyciem w krajach macierzystych. Dominują tu dostawy z Rosji i z Czech. Pozostawiając Rosję na uboczu, nie sposób zauważyć, że czeskie kopalnie węgla kamiennego wydobywają go w podobnych warunkach geologiczno-górniczych, jak w Polsce.
Co zatem decyduje, że jego wydobycie jest tańsze? Łatwo zgadnąć. Lepsza organizacja pracy, związana przede wszystkim ze sprywatyzowaniem czeskich koncernów węglowych. To jest wskazówka w jakim kierunku musi pójść polskie górnictwo węglowe, aby obniżyć koszta wydobycia.
Drugim dostawcą jest Rosja. Niższe płace oraz nieuznawanie kosztów związanych z pakietem klimatycznym powoduje, że węgiel ten jest tańszy od wydobytego w polskich kopalniach.
Po to, aby zatrzymać ten stale rosnący import polskie kopalnie muszą szybko zmienić zarządzanie i organizacje pracy. Ich wynikiem ma być nie tylko redukcja importu, ale też przede wszystkim wzrost eksportu. Dziś ekonomiczną pozycję każdego kraju wyznacza skala eksportu. Węgiel kamienny, który jest naszym podstawowym surowcem energetycznym, musi również w tej sprawie przejść do ofensywy.
Prywatyzacja
Jest ona konieczna i niezbędna dla polskiego górnictwa węgla kamiennego. Dobrym pod tym względem przykładem jest kopalnia "Bogdanka" w Lubelskim Zagłębiu Węglowym. Stale zwiększa ona swoje wydobycie, obniża koszta i jest konkurencyjna cenowo dla importu. Wszelkie spory płacowe są tu szybko rozwiązywane bez żadnych większych napięć i strajków.
Drugim sprywatyzowanym zakładem jest Jastrzębska Spółka Węglowa (JSW). Jej prywatyzacja jest jeszcze w toku. Posiadane przez Skarb Państwa 58 procent akcji nie jest najlepszym rozwiązaniem. I to niezależnie od tego, jakie jest w tej sprawie zdanie związków zawodowych. Muszą one zauważyć, że sytuacja taka nie sprzyja również pracownikom.
Ręczne kierowanie przez warszawskich polityków tak dużym zakładem górniczym musi prędzej, czy później przynieść skutki opłakane. Obecna skala tej prywatyzacji jest dopiero wstępem do sprzedaży przez Skarb Państwa swego większościowego udziału.
Dla dokończenia tej prywatyzacji trzeba spełnić kolejne dwa warunki. Pierwszym z nich jest znalezienie wiarygodnego inwestora, który będzie znacznie lepiej dbał o rozwój zakładu, niż mogą to zrobić menadżerowie z politycznego nadania.
Drugim zadaniem jest pozyskanie dla tego rozwiązania związków zawodowych i załogi. W tej ostatniej sprawie musi istnieć non stop prowadzona akcja informacyjna. Nie tylko propagandowa w postaci ulotek, prospektów, artykułów i wszelkich innych druków, ale przede wszystkim chodzi tu o trwałe i systematyczne spotkania z władzami związków zawodowych. Spotkania te mają doprowadzić do zbudowania wzajemnego zaufania i na tej bazie do przeprowadzenia dalszej prywatyzacji.
Jest to w jakiejś mierze droga, która musi jeszcze przejść Kompania Węglowa i Katowicki Holding Węglowy. Jest pewne, że prywatyzacja doprowadzi do mniejszego zatrudnienia, przynajmniej stanowiskowego, a niekoniecznie całościowego. To znaczy, że kwalifikacje górnicze i nowoczesny sprzęt oraz maszyny będą decydować o zatrudnieniu.
Otwarcie nowych pól eksploatacyjnych będzie wymagało nowej wykwalifikowanej załogi. W ten sposób ograniczone zatrudnienie w starych kopalniach w związku z zyskami będzie mogło przełożyć się na inwestycje i dalsze zatrudnienie załogi.
Drugi aspekt tej samej sprawy to zwiększone zarobki przy stałym wzroście wydobycia przypadającego na jednego górnika. Są to wtedy czytelne relacje ekonomiczne, które sprzyjają zarówno załodze, jak i właścicielowi kopalni.
Bezpieczeństwo
Każdy górnik chce po skończonej szychcie cały i zdrowy wrócić do domu. Mimo wszelkich czynionych w tej materii wysiłków sytuacja w lżejszych wypadkach poprawia się, ale za to w tych najcięższych nie jest najlepsza. Stereotypowo przyjęło się, że za bezpieczeństwo w górnictwie odpowiada Wyższy Urząd Górniczy (WUG). Z okazji 90 rocznicy istnienia tej instytucji jej prezes powiedział, że nie uchyla się od odpowiedzialności za ten stan rzeczy. Jednak, nie bez racji zauważył, że bezpośrednio za bezpieczeństwo odpowiedzialny jest pracodawca. To on organizuje pracę górniczą. To on na co dzień odpowiedzialny jest za obsługę wszystkich maszyn i urządzeń. Nikt pod tym względem nie jest go w stanie zastąpić. To wszystko prawda.
Tylko co zrobić, aby wypadków tych było mniej? Mimo tego jasnego podziału odpowiedzialności klucz do poprawienia stanu bezpieczeństwa leży we współpracy właściciela z WUG. Urząd, co by nie mówić, jest jednak administracją rządową. Państwowy właściciel kopalni w jakiejś mierze też znajduje się w tej samej strukturze państwa. Ponieważ on dostarcza jej dochody, z reguły ma większe możliwości skutecznego uchylania się od nakazów i rozporządzeń nadzoru górniczego. W tej sytuacji karanie wysokich dygnitarzy górniczych za wszelkie uchybienia w bezpieczeństwie pracy należą do rzadkości. Prywatyzacja rozwiązuje również ten problem, gdyż właściciel nie jest już bezpośrednio powiązany politycznie i organizacyjnie ze strukturami państwa. W ten sposób znacząco powiększa się skala możliwości nakazowych i restrykcyjnych WUG począwszy od najwyżej postawionych osób odpowiedzialnych za pracę górnika. Chodzi tu o to, że jak wiadomo ryba psuje się od głowy. Dlatego bezpieczeństwo pracy górniczej trzeba uzdrawiać też od głowy. Nikt o zdrowych zmysłach nie zdejmuje jednak odpowiedzialności za własne życie i zdrowie z każdego pracującego górnika. W tej jednak sprawie jedno nie przeszkadza drugiemu.
Trzeba się samemu troszczyć o to, aby bezpiecznie pracować, ale też trzeba wymagać, aby kierownictwo stwarzało ku temu odpowiednie warunki.
Sprzężenie zwrotne
W krajach gospodarki wolnorynkowej bezpieczeństwo pracy w górnictwie oparte jest na restrykcjach finansowych nakładanych na dochody kopalni. Jest to system odwrotny niż u nas, gdzie preferowane jest karanie pojedynczych ludzi, których dopadnie inspektor górniczy. Opiera się ono tam na stawce ubezpieczenia kopalni, którą stosownie do jej wypadkowości oznacza tenże inspektor. Stawki te liczone rocznie w milionach dolarów powodują, że inspektorzy urzędów górniczych są tam zawsze miłymi gośćmi, którzy fachowo doradzą, co i jak zabezpieczyć, aby obniżyć wypadkowość i opłatę wysokich ubezpieczeń. Po prostu wszyscy są w tym systemie zainteresowani, aby wypadków było jak najmniej, bo wysoka stawka ubezpieczenia to jednocześnie niższe dochody i zarobki załogi.
Jest to sprzężenie zwrotne, samokontrolujące się w przestrzeganiu wszelkich przepisów i zasad bezpiecznej pracy. Dzieje się tak niezależnie od tego, czy ktoś to sprawdza, czy też nie. Wprowadzenie tego systemu w Polsce wymaga jednak zmian ustawowych. W ich wyniku Wyższy Urząd Górniczy będzie pełnił rolę strategicznego i skutecznego strażnika tego bezpieczeństwa, który wszystkim zainteresowanym służy swoją radą, pomocą i doświadczeniem.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.