Rankiem 31 stycznia ze strony internetowej KGHM zniknął komentarz do przejęcia kanadyjskiej spółki Quadra FNX. Komentarz ten od samego początku był tu jednym z prezentowanych materiałów potwierdzających zasadność tej transakcji.
W zestawie wiadomości "Informacja na temat przejęcia Quadra FNX" po jego rozwinięciu na pierwszej pozycji znajduje się "Prezentacja inwestorska" rozpoczynająca się od słów "Budowa silnej globalnej firmy górniczej wraz z Quadra FNX'. Tekst ten datowany jest na 6 grudnia 2011.
Tuż pod tym kluczowym dla tej sprawy plikiem przez ponad miesiąc znajdował się "Komentarz do przejęcia Quadra FNX". Wobec pozytywnej informacji KGHM na ten temat, komentarz ten wydawał się być mało interesujący. Ponieważ znajdował się on na czołowym miejscu, należy domyślać się, że był zamówiony. Jego autorem jest Dom Maklerski Alert. Tytuł tego komentarza "Buszujący w złożu", jak na tak poważną firmę wydawał się być ironiczny.
Wiadomo jednak, że lekki styl poważnych sprawozdań i wiadomości jest dzisiaj w modzie i prawdopodobnie początkowo nikt nie zwrócił na to większej uwagi. Wszyscy byli raczej pod wrażeniem tak potężnej i największej w historii polskiego górnictwa przejęcia zagranicznej spółki. Jej aktywa złożowe wydawało się, że mają szansę przedłużyć istnienie KGHM na dalsze długie dziesiątki lat. Zawarte w materiale tym krytyczne, choć bardzo stonowane opinie wobec coraz większych niżej opisanych kontrowersji były już niepotrzebne.
Skarb Państwa
Tymczasem na jaw zaczęła pod tym względem wychodzić całkowita niezależność KGHM od skarbu państwa, który jest względnym większościowym właścicielem naszego miedziowego giganta. Tak to wygląda przynajmniej w chwili obecnej.
Z krążących w mediach spekulacji wynika, że transakcję tę akceptował były minister skarbu państwa. Kiedy sprawa ta dotarła do premiera, było to już po zawarciu wiążących umów. KGHM ma zapłacić za przejęcie kanadyjskiej spółki ok. 10 miliardów złotych. Tak znaczny ubytek gotówki z polskiego rynku zaniepokoił premiera. Tym bardziej, że w budżecie na wszystko brakuje pieniędzy.
Ponieważ premier nie miał wpływu na transakcję KGHM nie powołał do rządu odpowiedzialnego za ten stan rzeczy byłego ministra skarbu państwa. Natychmiast sam zajął się tą sprawą. Mając ograniczone bezpośrednie możliwości oddziaływania na KGHM podjął decyzję o jego możliwie największym opodatkowaniu. Ogłosił to z trybuny sejmowej.
Jest to w ogóle ewenement zarówno gospodarczy, jak i polityczny, aby premier w swoim expose poruszał sprawę tylko jednej firmy w państwie. Było to publiczne ostrzeżenie, że nie będzie rządowej zgodny na tę transakcję i to niezależnie od międzynarodowych skutków, jakie ten fakt może wywołać. Nowy minister skarbu państwa natychmiast odwołał większość składu rady nadzorczej KGHM. Pytany o to, dlaczego tak uczynił odpowiedział, że ma do tego odpowiednie uprawnienia z których skorzystał. Zapowiedział też bliższe przyjrzenie się tej transakcji oraz podjęcie rozmów z KGHM na ten temat. Jednocześnie zapewnił on, że nie odwoła odpowiedzialnego za ten stan rzeczy prezesa Huberta Wirtha...
Widocznie chce on, by prezes i jego współpracownicy do końca wypili piwo, które sami nawarzyli. Jednocześnie wszystko wskazuje na to, że nowy minister skarbu postępuje w tej sprawie z ostrożnością i z umiarem. Spór o kanadyjską transakcję między rządem a KGHM jest coraz bardziej napięty. Jego elementem jest rządowy upór w sprawie możliwie jak największego jej opodatkowania. Podatek ten ma ograniczyć finansowe pole manewru tej firmy, a być może i nie dopuścić do zrealizowania podjętych już zagranicznych jej zobowiązań.
Buszujący w złożach
Tytuł ten, jaki nadał swojemu opracowaniu Dom Maklerski Alert świadomie nawiązuje do sławnej powieści amerykańskiego pisarza Jerome Davida Salingera "Buszujący z zbożu". Opisane w niej perypetie zbuntowanego młodzieńca są w jakiejś mierze nawiązaniem do "buntu" KGHM, który nie może sobie znaleźć miejsca dla swoich inwestycji na rynku krajowym.
Już pierwsze zdania raportu Domu Maklerskiego Alert nie są dla KGHM zbyt pozytywne:
"KGHM złożył ofertę zakupu 100% akcji Quadra FNX po 15 CAD za akcję (w sumie za 2,87 mld CAD, czyli z 31% premią v. zamknięcie z poniedziałku). Quadra ma sześć niezbyt ciekawych kopalni produkujących ponad 100 tys. ton miedzi oraz dwa bardzo atrakcyjne projekty (Victoria i Sierra Gorda) z potencjałem do podwojenia wolumenu do 2018 r. Według nas wartość przejęcia tkwi w projektach rozwojowych Quadry. Na bazie posiadanych informacji oceniamy informację o przejęciu jako co najmniej neutralną dla KGHM. Tym samym uważamy przecenę akcji za przereagowanie rynku i okazję do inwestycji...".
Raport ten został opublikowany 7 grudnia 2011. Po półtora miesiąca od tego czasu został on zdjęty z witryny KGHM przy pozostawieniu wszystkich innych materiałów dotyczących tej transakcji. Pozostała zawartość tego raportu też nie jest zachwycająca. Stwierdza się w nim, że obecne wyniki finansowe kanadyjskiej spółki nie są najlepsze.
Wysokie są koszta wydobycia, które wynoszą ok. 4600 dolarów za tonę miedzi i są niewiele niższe niż te w KGHM. Po ogłoszeniu transakcji akcje Quadra FNX poszły w górę, przekraczając o ok. 6 procent uzgodnioną cenę z KGHM. Fakt ten może wskazywać na pojawienie się kontrpropozycji dla KGHM, lub też próby uzyskania większej kwoty za tą transakcję niż to poprzednio uzgodniono. Główna wartość kanadyjskiej spółki tkwi nie w istniejących już kopalniach, ale w jej projektach. Najważniejszym z nich jest chilijskie złoże Sierra Gorda, oceniane jako siódmy projekt tej branży na świecie. Quadra jest właścicielem jego 55 procent akcji. Rozpoczęcie produkcji jest planowane na 2014 rok w wysokości 220 tys. ton miedzi rocznie, 11 tys. ton molibdenu i 2 tony złota.
Zdaniem Domu Maklerskiego Alert jest to perła w koronie spółki Quadra FNX. Natomiast dwie kopalnie trzeba natychmiast zamknąć bo generują poważne straty. Są to: Carnota i Franke w Kanadzie. Na to potrzebne są kolejne pieniądze.
Drugie Kongo?
Wiadomo, ze KGHM nie ma doświadczenia w tego rodzaju transakcjach międzynarodowych. Przez blisko dziesięć lat prowadzona inwestycja na mikroskopijnym złożu miedzi w Kongo zakończyła się stratą rzędu 100 milionów złotych. Teraz zaangażowanie kapitału jest blisko sto razy większe.
Wiele wskazuje na to, że i porażka może być tu odpowiednio duża. Już sam spór firmy z rządem nie najlepiej wróży całemu przedsięwzięciu. Jest on o tyle niezwykły, że dotąd wszystkie pomysły KGHM były wspierane przez ministra skarbu niezależnie od tego jaką rząd miał barwę polityczną. Rządowa interwencja w tej sprawie związana jest z posiadaniem względnego pakietu większościowego, który pozwala na podejmowanie samodzielnych w tej sprawie decyzji. Gdyby firma byłą w całości sprywatyzowana nie byłoby z tym żadnego problemu.
Lista strat
Całe zamieszanie spowodowane rządowym oporem związanym z wyprowadzeniem z polskiego rynku owych 10 miliardów złotych robi złą reklamę firmie. Próba okiełzania jej ekspansji finansowej przez nałożenie na nią rujnującego podatku jest kolejnym nie najlepszym dla niej rozwiązaniem. Wydaje się, że "złote" lata wzajemnie świadczonych sobie z rządem usług nieodwracalnie się skończyły. Dalsze trwanie tego rodzaju nieporozumień będzie skutkować coraz bardziej realnymi analizami kosztów i skutków jej likwidacji w niedalekiej przyszłości. Nie jest to celem rządu, ale wobec z jednej strony arogancji i niczym nieograniczonej pewności siebie władz KGHM jest to bolesna nauczka, że we współpracy z rządem są też granice, których przekraczać nie wolno.
Jeżeli nie dojdzie do wspomnianej kanadyjskiej transakcji KGHM poniesie też skutki finansowe niedotrzymania zawartej już umowy. Tak, czy inaczej poniesione straty prestiżowe, a być może i finansowe są już nieodwracalne. Jedynym w tej chwili sensownym rozwiązaniem wydaje się całkowita prywatyzacja firmy poprzez sprzedaż w niej udziałów skarbu państwa. Udziały te można zamienić na przekazanie ich funduszom emerytalnym itp. a nie zagranicznemu kapitałowi, czego tak bardzo obawiają się związki zawodowe. Kryzys jaki zaistniał na linii rząd - KGHM nie może być dalej kontynuowany, bo dla wszystkich zainteresowanych źle się to skończy.
Coraz bardziej z sytuacji tej zdają sobie sprawę związki zawodowe. Po prawie dwóch tygodniach od ogłoszenia pogotowia strajkowego nic się w tej sprawie nie dzieje. Zdają sobie oni sprawę z tego, że metodą strajkową niczego nie są oni w stanie załatwić. Strajk będzie musiał w tej sytuacji poprzeć bardzo niepopularnego tutaj prezesa firmy, a tego nikt nie chce. Z drugiej strony wolą oni przeczekać czas kiedy drwa rąbią i lecą wióry.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.