14 grudnia 1981 r. - po zakończeniu pracy pierwszej zmiany, tuż przed wyjazdem na powierzchnię, na podszybiu poziomu 650 przewodniczący Solidarności w PRG Mysłowice Stanisław Trybuś przekonał załogę o konieczności podjęcia strajku w obronie aresztowanych kolegów: Stanisława Dziwaka, Eugeniusza Szelągowskiego i innych. Do strajkujących dołączyła druga, a następnie trzecia zmiana. Z poziomu 500 drabinami na poziom 650 zeszło 250 osób. W kolejnych godzinach grupa strajkujących powiększyła się o górników ze zmiany IV z obu poziomów. Pod powierzchnią kopalni protestowało około 2 tys. górników.
15 grudnia 1981 r. - do strajkujących dotarły informacje, że na terenie kopalni nie ma jeszcze oddziałów wojska i ZOMO. Pracę przerwali pracownicy powierzchni, organizowana była pomoc dla strajkujących pod ziemią.
16 grudnia 1981 r. - zorganizowano wydawanie żywności i ciepłej odzieży, namiastkę opieki medycznej i łączność. Zaczął funkcjonować podziemny kabaret. Nieliczne grupki górników co jakiś czas wyjeżdżały na powierzchnię. Nawiązano pod ziemią kontakt z górnikami strajkującymi w Ziemowicie. Zabezpieczano na bieżąco ściany i chodniki, prowadzono odwadnianie. Wieczorem do strajkujących dotarła informacja o masakrze w kopalni Wujek.
17 grudnia 1981 r. - pojawiły się pogłoski o możliwości zatrucia górników gazem paraliżującym lub odcięciu dopływu powietrza. Do strajkujących na poziomie 650 dotarła delegacja z Ziemowita. Miały miejsce pierwsze wybuchy paniki. Osoby niewytrzymujące psychicznej presji odsyłane były na powierzchnię.
18 grudnia 1981 r. - pojawił się problem rozładowanych lamp, dyrektor wstrzymał ich wymianę. Górnicy zbudowali prostownik. Pod kopalnię podjechał oddział wojska, wśród oczekujących na rozmowy telefoniczne rodzin wybuchła panika. Jednak wojsko, za wiedzą strajkujących, zabrało tylko materiały wybuchowe z poziomu 500. Pod ziemią pozostawało około 1700 osób.
19 grudnia 1981 r. - górnicy wydali na powierzchnię kilka skipów węgla w celu ogrzania przykopalnianego osiedla. Około godz. 14 pod ziemię zjechali księża, wśród których był proboszcz z Bierunia Nowego. Władze liczyły, że duchowni nakłonią strajkujących do wyjazdu na powierzchnię. Księży dziwiły dyscyplina i dobra organizacja życia strajkujących. Po incydencie wskazującym, że wśród górników byli donosiciele, wprowadzono rygorystyczne środki zabezpieczające. Utworzono grupy porządkowe, na żądanie załogi zablokowano telefony. Z 200 znajdujących się pod ziemią aparatów działały jedynie cztery. Wprowadzony został też zakaz poruszania się pojedynczo po godzinie 23. Do strajkujących po raz pierwszy zjechał lekarz.
20 grudnia 1981 r. - działał kabaret, prowadzona była modlitwa, nie brakowało jedzenia.
21 grudnia 1981 r. - informacja o "przestojach w kopalni Piast" podana została po raz pierwszy w Dzienniku Telewizyjnym. Na prośbę strajkujących pod ziemię zjechał przedstawiciel Okręgowego Urzędu Górniczego, który wystawił pozytywną ocenę utrzymania wyrobisk górniczych.
22 grudnia 1981 r. - z poziomu 650 wyjechały na powierzchnię grupy strajkujących. W prasie ukazały się informacje o przetrzymywaniu górników pod ziemią siłą przez ekstremalnych działaczy Solidarności.
23 grudnia 1981 r. - ze strajkującymi rozmawiał telefonicznie pełnomocnik ministra górnictwa. Dyrekcja blokowała dostawy żywności.
24 grudnia 1981 r. - od rana trwały przygotowania do wigilii. Do górników zjechał biskup Janusz Zimniak, który udzielił im absolucji generalnej. Kościół pozwala na nią w szczególnych wypadkach, na przykład na froncie. Przed kopalnią na górników czekały autobusy, jednak strajk trwał nadal.
25 grudnia 1981 r. - zaczął się głód. Kolejne grupy ludzi wyjeżdżały na powierzchnię. Strajkujący zorganizowali grupę, która miała zwieźć z góry lampy i paczki z jedzeniem. Z górnikami rozmawiał wiceminister Marian Gustek.
26 grudnia 1981 r. - nadal brakowało jedzenia, ale górnicy wierzyli w koniec strajku. Dyrekcja zwróciła się do strajkujących z prośbą o wznowienie rozmów.
27 grudnia 1981 r. - brak jedzenia, lekarze badający strajkujących postawili diagnozę ogólnego wyczerpania załogi. Media informowały, że górnicy spędzą Sylwestra w domu.
28 grudnia 1981 r. - sześciu przedstawicieli protestujących, wśród których byli m.in. Krzysztof Młodzik i Stanisław Trybuś, wyjechało na powierzchnię na rozmowy z wojskowym komisarzem kopalni Bronisławem Zieleckim i dyrektorem Czesławem Gelnerem. Po dwóch godzinach, około godz. 14 delegacja strajkujących wróciła na poziom 650 z gwarancją bezpieczeństwa dla osób biorących udział w strajku. Po burzliwej dyskusji zapadła decyzja o wyjeździe górników na powierzchnię. O godz. 19 wyjechała pierwsza grupa. Ostatnia klatka, w której był Zbigniew Bogacz, wyjechała na powierzchnię o 21.20. Służba Bezpieczeństwa rozpoczęła aresztowania.
12 stycznia 1982 r. - Wojskowa Prokuratura Garnizonowa w Gliwicach sporządziła akt oskarżenia w sprawie przeciwko: Zbigniewowi Bogaczowi, Wiesławowi Zawadzkiemu, Andrzejowi Machalicy, Wiesławowi Dudzińskiemu, Andrzejowi Oczko, Stanisławowi Paluchowi, Adamowi Urbańczykowi.
25 stycznia 1982 r. - rozpoczął się proces.
29 stycznia 1982 r. - zwrot sprawy do Wojskowej Prokuratury Garnizonowej na jej własny wniosek, celem uzupełnienia dowodów oskarżenia.
Kwiecień 1982 r. - wznowiono proces. Prokurator zażądał dla oskarżonych kary od 10 do 15 lat więzienia i wielomilionowej grzywny.
12 maja 1982 r. - zapadł sensacyjny wyrok. Sąd uniewinnił oskarżonych, a część zarzutów umorzył. Tego samego dnia oskarżeni zostali zwolnieni z aresztu i po kilku godzinach internowani
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.