W nowozelandzkiej kopalni węgla kamiennego Pike River 19 listopada 2010 r. wybuchł metan. Śmierć poniosło 29 górników.
Eksplozja ta to kolejna tragedia górnicza, a wypływająca z niej lekcja nie powinna być zapomniana. Po tej tragedii powołano Królewską Komisję do zbadania przyczyn wybuchu i wyciągnięcia wniosków, mających przyczynić się do polepszenia bezpieczeństwa i do uniknięcia podobnych zdarzeń.
Górnictwo na wyspach
Węgiel kamienny w Nowej Zelandii wydobywa się od 1850 r. Aż 89 proc. jego produkcji pochodzi z kopalń odkrywkowych. Górnictwo podziemne boryka się z problemami dużego nachylenia pokładów i licznymi uskokami. Z tego też powodu w Nowej Zelandii przeważa urabianie za pomocą wody pod ciśnieniem (hydromining).
Wydobycie węgla nie przekracza 5 milionów ton rocznie. W górnictwie pracuje około 2000 górników w 22 kopalniach, z których tylko 5 to zakłady podziemne.
Wskaźniki wypadkowości w górnictwie w Nowej Zelandii wypadają źle w stosunku do innych krajów. Liczba wypadków śmiertelnych jest dużo wyższa niż np. w sąsiedniej Australii, Anglii, czy Kanadzie. W historii nowozelandzkiego górnictwa doszło do kilku szczególnie tragicznych w skutkach katastrof: 1879 r. - Kaitanga mine 34 zabitych, 1896 r. - Brunner mine 65 zabitych, 1914 r. -Hunty Ralphs mine 43 zabitych, 1967 r. - Strongmian mine 19 zabitych górników.
Z tych tragicznych wydarzeń nie wyciągnięto odpowiednich wniosków i wskazówek. Kolejna katastrofa górnicza miała miejsce w kopalni Pike River w 2010 r. Zginęło w niej 29 górników obywateli Nowej Zelandii i Australii.
Kopalnia Pike River
Kopalnia Pike River leży na wschodnim wybrzeżu Południowej Wyspy, niedaleko miejscowości Greymonth. Należała do założonej w 1982 r. firmy Pike River Coal Limited.
Eksploatowany w kopalni pokład zalega pod narodowym Parkiem Paparora. Zasoby kopalni obliczono na 19 mln t wysokiej jakości węgla koksującego. Planowane wydobycie roczne miało wynosić ponad milion ton.
Budowę kopalni rozpoczęto w 2006 r. od drążenia pojedynczej kamiennej pochylni udostępniającej długości 2,3 km. Dwa lata później kopalnia została oficjalnie otwarta. Pierwsza węgiel z tej kopalni sprzedano z dużym opóźnieniem, bo w 2010 r.
W ciągu kilku pierwszych lat kopalnia była prowadzona przez kilku zmieniających się managerów. W ciągu 26 miesięcy kopalnia kierowało 6 różnych dyrektorów.
Brak planowanego wydobycia powodowało duży nacisk managementu na kierownictwo kopalni i z kolei na górników. Załogę kopalni stanowili Nowozelandczycy i górnicy z Australii. Dużą jej część stanowili kontraktorzy, czyli górnicy pracujący na kontraktach.
Załoga - jako całość - posiadała małe doświadczenie górnicze. Skutkowało to nagminnym nieprzestrzeganiem i łamaniem przepisów górniczych. Dochodzenie po wypadkowe wykazało, że górnicy bardzo często blokowali, kostkowali i przemieszczali czujniki metanu po to, aby można było fedrować nawet w przypadkach dużej koncentracji metanu w miejscu pracy.
W kopalni brak było odpowiedniej liczby sztygarów, aby można było bezpiecznie prowadzić wydobycie.
Wentylacja kopalni
Wentylacja kopalni prowadzona była poprzez pochylnię kamienną do wyrobisk górniczych. Zużyte powietrze odprowadzane było poprzez szyb wentylacyjny. Główny wentylator w kopalni gazowej zabudowany był pod... szybem, co potraktowano jako ewenementem w światowym górnictwie, jedyny taki przypadek.
Konsultanci i część pracowników kopalni byli przeciwni takiemu ulokowaniu wentylatora. Ich opinii nie wzięto pod uwagę, wentylator i tak zainstalowano pod ziemia. Czas pokazał, że usytuowanie wentylatora pod szybem, było dużym błędem dyrekcji kopalni. Okazało się też, że nikt z managementu nie był odpowiedzialny za prawidłową wentylację kopalni.
Podczas eksplozji wentylator główny - zainstalowany pod ziemia, a także zapasowy - zainstalowany na powierzchni, zostały uszkodzone. Zapasowy wentylator powinien włączyć się do pracy automatycznie w przypadku awarii wentylatora głównego, co nie nastąpiło. Po eksplozji cały system wentylacyjny przestał działać.
Kierowanie zagrożeniem metanowym
Dla zapewnienia bezpiecznych warunkowy pracy w kopalń metanowej, wymagany jest posiadanie odpowiedniej kadry i planów do opanowania każdego zagrożenia związanego z metanem i innymi gazami. W kopalni Pike River bezpieczeństwo powinien zapewnić system wentylacyjny i prowadzone odmetanowanie pokładu poprzez otwory odmetanowania. Jednak system odmetanowania pokładu nie był prawidłowo zaplanowany i nie nadążał za potrzebami kopalni.
Część metanu nie była odprowadzana rurociągiem odmetanowania, ale wypuszczana do systemy wentylacyjnego kopalni. Coś takiego nie jest praktykowane w nowoczesnym górnictwie światowym.
Kopalnia posiadała czujniki metanometrii, ale nie w wystarczającej ilości. Na dodatek były one - jak podaje Komisja - źle rozmieszczone. Ponadto część mierników była uszkodzona, a czujniki umieszczone na maszynach (kombajnach chodnikowych), gdy prawidłowo zadziały z powodu wystąpienia nadmiernej ilości gazu (CH4), była... mostkowana. Odczyty dużego nagromadzenia się gazu były ignorowane przez dyrekcje kopalni i załogę.
Urządzenia elektryczne
Duża ilość urządzeń elektrycznych została zabudowana w kopalni nieprawidłowo. Kable elektryczne prowadzone były tuż i pomiędzy rurociągiem sytemu odmetanowania a urządzenia elektryczne zabudowane były w strefach zagrożeń metanowych niezgodnie z przepisami.
Urabianie wodne - hydromining
Urabianie wodne używane jest w nowozelandzkich kopalniach do urabiania węgla w podziemnych kopalniach. Metoda ta nie jest popularna i nie stosowana w kopalniach w innych częściach świata. Urabianie wodne wymaga zastosowania specjalnej rozcinki pokładu i specjalnych do tego celu urządzeń.
W urabianiu wodnym stosowanym w kopalni Pike River nie stosowano żadnej obudowy stropu czy ociosów urabianej partii pokładu. Dlatego podczas urabiania następuje zawał stropu, ponieważ odsłania się wtedy duża jego powierzchnia. Podczas urabiania wodnego z pokładu w kopalni Pike River następowało wydzielanie się dużej ilości metanu, a zawał stropu powodował wyrzucanie metanu z zawału. Wyrzuty te nawet uszkadzały tamy wentylacyjne, gdyż tak silna była fala powietrza kopalnianego.
Innym źródłem zabójczego metanu mógł być inny rejon kopalni, jej wschodnia partia, gdzie poprzednio notowano jego duże nagromadzenia .
Eksperci wskazali kilka potencjalnych źródeł zapłonu metanu a w rezultacie jego wybuchu. Mogło go wywołać włączenie do ruchu pomp odwadniana - wybuch nastąpił kilka sekund po ich ponownym uruchomieniu. Nie wykluczyli też maszyn górniczych napędzanych silnikami diesla lub iskier powstałych z różnych przyczyn np. tarcia metalu o metal itp. W kręgu "podejrzanych" znalazły się też inne, poza pompami, urządzenia elektryczne, pracujące pod ziemia i będące na drodze płynącego przez kopalnię metanu wyrzuconego z przodka.
Przypomnijmy, w kopalni River Pike zginęło 16 górników i 13 kontraktorów w kopalni. Znane było ich miejsce przebywania o godz 3.45 w poniedziałek, 19 listopada 2010 r.
Wszyscy górnicy, jak podała komisja, zginęli w czasie pierwszego wybuchu lub krótko po nim. Taka bowiem była siła eksplozji, która na dodatek spowodowała brak tlenu w atmosferze kopalnianej.
W kolejnych dniach, tj. 24, 26 i 28 listopada miały miejsca kolejne eksplozje metanu. Były one krótsze w czasie, ale gwałtowniejsze.
Akcja ratownicza
O godz. 3.45 dyrektor kopalni został powiadomiony o braku jakiegokolwiek kontaktu z dołem. Został tam wysłany elektryk, który z uwagi na napotkane gazy i dymy musiał wycofać się na powierzchnię. Po drodze zabierał ze sobą leżącego na spągu górnika.
Po powrocie elektryka dyspozytor o godz. 4.25 powiadomił o zdarzeniu pogotowie górnicze i cały zespół ludzi z tym związany. Do kopalni przyjechali oficerowie miejscowej policji i szefowie policji ze stolicy, czyli Wellington. Podjęli decyzję, że to policja będzie prowadzić akcję ratowniczą.
Sytuacja była wyjątkowa z racji tej, iż dyrektor kopalni, kopalniane zespoły ratowników, miejscowa straż pożarna i pogotowie ratunkowe były na miejscu. Nie spotykana się nigdzie indziej, aby akcję ratowniczą w jakiejkolwiek kopalni prowadziła i nadzorowała policja!
W ciągu kolejnych dni do kopalni przybyli eksperci i inne zastępy ratownicze z Nowej Zelandii oraz Australii.
Akcja ratownicza nie mogła być przeprowadzona ze względu na trudne warunki panujące w kopalni - pożar szybu wydechowego, w czasie którego płomienie wychodziły z szybu na powierzchnie kopalni.
Podjęcie jakiejkolwiek decyzji o akcji ratowniczej utrudniał brak informacji o atmosferze kopalnianej z czujników ulokowanych pod ziemia. Nie wiadomo było także wtedy, ilu górników pracowało pod ziemia w czasie wybuchu.
Kierowanie akcją
Kierowaniem akcji ratowniczej przejęła policja, czyli grupa ludzi nie mająca żadnego górniczego doświadczenia. Każda podejmowana decyzja w sprawie prowadzenia akcji, przechodziła przez komendę główną w Wellington. Więcej, część decyzji była tam podejmowana, a ratownicy i eksperci znajdowali się na terenie kopalni. Siłą rzeczy spowalniało to nie tylko podejmowanie decyzji, ale i działania ratownicze.
W końcu postanowiono zatamować wejście do kopalni i wtłoczyć do niej gazy inertne przy użyciu polskiego urządzenia GAG (Górniczy Agregat Gaśniczy) i ugasić podziemny pożar. W marcu policja przekazała ratownikom górniczym pod kontrole kopalnię, aby wykonali stałą tamę izolacyjno-pożarową.
W czerwcu kopalnia została kupiona przez firmę Solid Energy, która podpisała umowę z rządem Nowej Zelandii. Na jej mocy zobowiązała się do wydobycia ciał górników, jeżeli tylko pozwolą na to warunki techniczne i finansowe. Do dzisiaj nie podjęto decyzja o wejściu do kopalni i wydobyciu zwłok .
Zalecenia komisji
Królewska Komisja badająca katastrofę górniczą w kopalni Pike River podała kilka zaleceń, jakie należny podjąć, aby poprawić bezpieczeństwo w kopalniach Nowej Zelandii.
Zalecono m.in.: powołanie agenta lub oddziału królewskiego lub przedstawicielstwa (crown agent) zajmującego się bezpieczeństwem i higiena pracy; powołanie grupy ekspertów do opracowania norm pracy, przepisów itp.; zorganizowanie szkoleń dla managerów kopalń z zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy; zwiększenie udziału górników w opracowywaniu przepisów bezpieczeństwa w kopalni; przygotowanie przez kopalnie planu ratownictwa; posiadanie w kopalniach odpowiedniego sprzętu ratowniczego itd.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
a ja myślałem ze takie rzeczy to tylko w Chinach sie dzieją