W poniedziałek na pustyni Atacama w północnym Chile nastroje były wyśmienite: przez otwór szeroki na nieco ponad 10 cm i długi na 700 m udało się potwierdzić, że wszyscy górnicy żyją. W dół opuszczono kamerę, górnicy przystawiali do obiektywu uśmiechnięte twarze i rozmawiali z rodzinami na powierzchni. Otrzymali lekarstwa a na górę odesłali karteczki z listami do bliskich.
Jednak inżynierowie górniczy, którzy zawiadują akcją, ostrzegają, że sytuacja w górotworze w kopalni miedzi i złota w San Jose de Copiapo jest ciągle niestabilna z powodu licznych uskoków geologicznych i groźby zalania wyrobisk.
- Teraz zamierzamy wykonać pionowy wykop. To najszybsza rzecz, jaką można zrobić przy pomocy urządzeń mechanicznych, jakimi dysponujemy - oznajmił szef ekipy inżynierskiej Andre Sougarret. Operacja wiercenia otworu potrwa od trzech do czterech miesięcy, ma rozpocząć się jeszcze we wtorek przy użyciu specjalnej wiertnicy firmy Xtrata, którą sprowadzono do Chile z RPA.
- Maszyna ma za zadanie wytwiercić otwór o średnicy 25 cm, który później zostanie poszerzony do ok. 66 cm. Taki otwór wystarczy, aby wyciągnąć górników na powierzchnię. Przewiduje się, że wierto każdej doby pokona 13,7 metrów lub więcej. Jeśli warunki będą sprzyjające, to Boże Narodzenie górnicy spędzą w domach - powiedział dziennikowi "Richmond Times Dispatch" inż. Miguel Fort.
Tymczasem wykonanie pionowego 700-metrowego otworu to tylko jeden z wielu problemów, przed którymi stoi zespół ratowniczy. Musi on zakończyć też wiercenie trzech kolejnych mniejszych otworów o średnicy ponad 10 cm, które zapewnią górnikom żywność, wodę i łączność. Posłużą też m.in. do usuwania nieczystości.
- Kluczowe znaczenie dla zdrowia górników będzie miała pomoc psychologiczna - oceniają ratownicy. Lekarze wiedzą, że życie w zamknięciu przez kilka tygodni 700 metrów pod ziemią, w wilgotnej i ciepłej komorze (temperatura ok. 32-34 stopni Celsjusza) będzie powodować depresję, napady paniki i wiele innych problemów, które utrudnią ludziom przetrwanie. Z tego powodu niezbędne będzie zapewnienie uwięzionym górnikom ciągłego zajęcia oraz bieżącego kontaktu z rodzinami za pomocą listów, nagrań i zdjęć. Każdy przesyłany przedmiot umieszczony zostanie w kapsule - cienkiej zasklepionej rurce, która kursować będzie większą rurą tam i z powrotem w dół i na powierzchnię.
Poza kopalnią, która stała się więzieniem dla 32 chilijskich górników i jednego pochodzącego z Boliwii, rozstawiono obóz, który bliscy nazwali mianem "Espernza" (czyli "Nadzieja"). Panuje tam radość i optymizm. - Wytrzymają tam cztery miesiące i dłużęj! - powiedział dziennikarzom Sandro Rojas, którego brat Esteban Rojas jest jednym z uwięzionych.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.