Górnik, który zginął w wypadku, był doświadczonym pracownikiem. W kopalni pracował 21 lat. Był żonaty, osierocił dwoje dzieci. Szczegółowe okoliczności wypadku bada specjalna komisja.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Każdy jest dorosły i ma swój rozum, a nadsztygar sobie może mówić albo sam zjeżdzać jak taki mądry. Trzeba takie naruszenia zgłaszać a nie jak baran bezwolnie robić co kto karze, to nie średniowiecze. Wcale Kolego na Wujku nie ma takiego nciskania, głupoty Kolo opowiadasz. Pracował 21 lat a ciemny jak but gumowy i zapłacił za to życiem....
Prezesie -czy nie za łatwo Ci oskarżać bez znajomości faktów .Nie wiesz jaką atmosferę stworzył dozór , dyrekcja -może przy piątku przed wekendem dyrekcja poprawiała wydajność pracy -jak to na Wujku jest modne -jak nie zrobisz to nie wjeżdzaj tak nadsztygarzy naciskają na dozór z Wujka -więc przestraszony sztygar mógł rozwalić atmosferę bezpiecznej pracy -najprościej zwalić winę na poszkodowanego .Prezesie a Twoim przpadku o zmarłym to szczyt chamstwa- on się już nie obroni
Wina poszkodowanego...brak wyobraźni, nie stosowanie zasad BHP etc.....
tylko ze w tym przypadku rabunek nie mioł na celu odzysku ino likwidacja chodnika nadscianowego kolego...[*]
tylko ze w tym przypadku rabunek nie mioł na celu odzysku ino likwidacja chodnika nadscianowego kolego...[*]
rabowanie obudowy z chodnika za ścianą to zbyt ryzykowne przedsięwzięcie i dawno powinno odejść w niepamięć.Na kopalni do odzysku są tony złomu bez narażania na niebezpieczeństwo kogokolwiek.