Logowanie do konta użytkownika czasowo wyłączone w związku z pracami technicznymi. Przepraszamy za utrudnienia..
Na najbliższy poniedziałek wstępnie wyznaczono termin wizji lokalnej w dotkniętym zawałem wyrobisku kopalni "Rydułtowy-Anna", gdzie w nocy z czwartku na piątek zginął 46-letni górnik, a trzech innych zostało rannych - podał Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku. Jak powiedział w piątek dyrektor Urzędu, Zbigniew Schinohl, wcześniej wizja nie będzie możliwa m.in. ze względów bezpieczeństwa - po wstrząsie i tąpnięciu w wyrobisku wydzielił się metan, nadal istnieje też ryzyko sejsmiczne.
Zanim pod ziemię zjadą eksperci, trzeba m.in. sprawdzić wentylację tego rejonu i przygotować go do przeprowadzenia wizji. Po wstrząsie, który nastąpił w czwartek późnym wieczorem, w chodniku uwięzionych zostało czterech górników. Trzech z nich udało się bezpiecznie wydostać w piątek między godz. 3 a 5 rano - dwaj są w dobrym stanie, trzeci doznał poważniejszych, ale niezagrażających życiu obrażeń. Później ratownicy dotarli do ciała czwartego - górnika przodowego. Lekarz stwierdził jego zgon. Akcję ratowniczą formalnie zakończono w piątek wczesnym popołudniem. Do lokalizacji ostatniego zagrożonego górnika użyto m.in. kamer i sygnałów radiowych, a także - po raz pierwszy w podobnych akcjach pod ziemią - psa, przeszkolonego do szukania ludzi w zwałowiskach górniczych. Pies wabi się Hektor, a jego opiekunem jest ratownik z należącej do Kompanii Węglowej kopalni "Piast" w Bieruniu.
Rzecznik Kompanii, Zbigniew Madej, po wypadku, powiedział, że wstrzymana została praca jednej z pięciu ścian wydobywczych w tej kopalni. Dotychczas kopalnia wydobywała na dobę ok. 10 tys. ton węgla, obecnie wydobycie zmniejszy się maksymalnie o jedną piątą. O warunkach prowadzenia dalszej eksploatacji w tym rejonie zdecydują eksperci. Prawdopodobnie zajmie się tym działający przy Wyższym Urzędzie Górniczym zespół, wyspecjalizowany w tego typu zagrożeniach. W marcu, gdy w kopalni również doszło do wstrząsu, po którym zginął jeden górnik, zespół wyznaczył warunki bezpiecznej eksploatacji. Zostały one przez kopalnię spełnione, nie zapobiegło to jednak kolejnej tragedii. Eksperci będą szczegółowo analizować nocny wstrząs. Był on nietypowy, bo jego skutki ujawniły się w wyrobisku odległym od epicentrum; nie było natomiast żadnych szkód w znacznie bliższych wyrobiskach. Wstrząs nie był bardzo silny (powyżej 2 w skali Richtera), należał do średnich pod względem energii. Podobnych notuje się w tej kopalni ok. 500 rocznie.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Jak nie pies to co jest skuteczne aby znalezc zasypanego?
Panie Janku...nie wiem czy był Pan na dole ale to co piszesz o bombach i zawałowiskach na powierzchni to ok ale pies na dole pokaże kierunek zawału i tyle...to samo pokaże ratownik z zatkanym nosem tabaką...jest tak jak kolega ratownik pisze w takich warunkach pies nie jest jedynym najlepszym rozwiązaniem...
Psy są najlepszymi „detektorami” ! To jest potwierdzone i tym interesuję się na poważnie. W twoich przypadku nic tak się nie sprawdza jak psi węch! Czy sygnały radiowe zadziałały? Pewnie nie skoro bierzecie psa. Podam ci dość świeża wiadomość , ogłoszono w magazynie Popular Science wyniki badań na znalazienie najlepszego sposobu wykrycia (detekcji) tzw. Zaimprowizowanych ładunków wybuchowych „ używanych przez terrorystów w Iraku czy Talibów w Afganistanie. Amerykanie wydali ponad 19 miliardów dolarów na to! I co wyszło?! Pies okazał się najlepszym detektorem, ze wstydem potwierdził szef nadzorujący te badania. Najlepsze sztuczne detektory wykrywały w 50% zaś nasz Szarik w 80%.
Janek, bardzo interesują mnie kwestie związane z gpr i rolą psów ratowników. W tej kwestii nie do końca mogę się z tobą zgodzić, pieski jak najbardziej się sprawdzają ale tylko w sytuacji gdy psiak ma możliwość wejścia na gruzowisko, ale w realiach kopalnianych piesek dochodzi do ściany czołowej rumowiska i tu jego możliwości się kończą, owszem jeśli poszukiwany jest gdzieś z brzegu to ewentualnie wskaże czy szukać z prawego lub lewego ociosu, ale gdy poszukiwany jest 20m w głąb zawalonego chodnika tak jak to miało miejsce w marcu na Rydułtowach to piesek nie za bardzo miał tam co robić.
sygnały radiowe jak wielokrotnie poprzednio w podobnych akcjach ratunkowych albo są mylące albo ich nie ma. Więc cóż, ratownicy wzieli ze sobą psa. Ktoś w końcu przyszedł po rozum do głowy i skończył z tą fikcją ,że ten wspaniały system lokacji działa. Pies jest lepszy!