Na koronę prawdziwego maratończyka składa się pięcioramienna gwiazda: Berlin – Boston – Chicago – Londyn – Nowy Jork. Bogdanowi Leśniowskiemu do jej złożenia pozostał już tylko Londyn. Po każdym z już zaliczonych biegów sobie pozostawiał satysfakcję. Natomiast zdobyte trofea niezmiennie wystawia na licytację najbliższej Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Jurka Owsiaka. Z jej dyrygentem zaprzyjaźnił się przed 8 laty.
W dorosłe życie 44-letni dziś knurowianin wchodził w samochodowej szkole chorążych. O ile w mundurze doskonale radził sobie z flotyllą wojskowych pojazdów, to zdecydowanie nie błyszczał w tzw. małpim gaju. Do tego stopnia, że był podejrzewany o symulanctwo. To posądzenie przecięła lekarska diagnoza – poważne schorzenie nerek. Lekka praca, najlepiej za biurkiem, i jak najmniej forsowny tryb życia – takie zalecenia, poza skomplikowaną kuracją, zaordynowali Leśniowskiemu doktorzy.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.